"Czy było warto?
Czego ci brakowało?" ~ Rhodey
Jestem jedyną osobą, która jakoś znosi ból przez stratę bliskiej osoby, Przyjaciela i brata. Często byłeś mi wdzięczny za pomoc i samo uratowanie życia. Ciągle przypominałeś mi o feralnym dniu, zmieniającym twoje życie. Zawsze byłem pełny wiary, ale teraz zwątpiłem w nią. Nie potrafię pojąć logiki.
Dlaczego targnąłeś się na życie?
Dlaczego z nikim się nie pożegnałeś?
Znałem cię od najmłodszych lat i na pewno odczuwam pewną pustkę. Najbardziej cierpi Pepper. To ona przyjęła najgorszy cios ze wszystkich.
Byłeś dla mnie, jak brat. Zawsze ci pomagałem, choć często tego nie chciałeś. Męczyło cię moje matkowanie, ale robiłem to z troską o twoje zdrowie. Jako jedyny widziałem twój stan po wypadku.
Pamiętam nasze wspólnie misje, czy dogryzki w zbrojowni. Rzucaliśmy czym popadnie, bo chcieliśmy się bawić niczym dzieci.
Kiedy Pepper mi powiedziała o zgonie, nie potrafiłem uwierzyć, że sam jesteś sobie winien. Nie sądziłem, że szaleństwo sięgnie zenitu.
Wyrywając mechaniczne serce?
To akt samobójczy.
Bardziej spodziewałbym się śmiertelnej walki z kimś niebezpiecznym, a ty tak po prostu bez słowa pozbawiłeś się życia?
Uwierz, czy nie, ale przez to uważam cię za okropnego dupka. Bezmyślnego.
Podjąłeś wybór, kosztujący masę cierpień.
Szczerze przyznam, że jako facet nie chciałem uronić żadnej łzy. Jednak emocje zwyciężyły i w dniu, kiedy odszedłeś, a ja się dowiedziałem o tym, płakałem.
Płakałem, bo umarł mój przyjaciel i brat. Znałem cię bardziej, niż twoja własna żona, co obecnie ma stan wdowy, a psychika została poważnie naruszona.
Czy wiedziałaś, jakie będą skutki?
Pamiętasz może, kiedy powiedziałeś mi o sekrecie?
Do tej pory niczego nie żałuję. Nie żałuję, że cię poznałem. Dzięki tobie zrozumiałem, jak wielką ceną może być ryzykowanie życia w imię osoby, która jest całym twoim światem.
Dlaczego nas zostawiłeś?
Miałeś wszystko, czego chciałeś. Chyba nie doceniałeś prawdziwego piękna życia. Gdybyś je naprawdę docenił, nadal oddychałbyś tym samym powietrzem, co my.
Byłbyś świadkiem, jak Viki wchodzi w dorosłość ze swoim partnerem u boku.
Byłbyś dziadkiem jej dzieci.
Byłbyś szczęśliwy.
Nigdy ci nic nie brakowało.
Mylę się?
Pewnie tak. Zawsze chciałeś być zdrowy i nie mieć tej słabości w sobie, która jest bolesną przeszłością, ale i nadchodzącą nadzieją. Zgasła razem z tobą.
Miałeś wszystko i wszystkich. Brakuje mi cię. Teraz nie mam z kim pogadać o tych sprawach, jakimi się z tobą dzieliłem.
Spędziliśmy wspólnie dzieciństwo. Prawie całe życie byliśmy razem.
A teraz?
Co zostało po tobie, oprócz wyjątkowych wspomnień, jak pierwszy dzień w szkole, twój ślub, nasza ostatnia misja oraz urodziny Viki?
Zaufałeś mi na tyle, by dać swój ciężar na moje barki. Chciałem ci pomóc i być twoim oparciem do samego tchu.
Do ostatniego oddechu.
Uderzenia serca.
Duchem nadal będziesz z nami. Jeśli widzisz, co piszę, znaczy, że chcesz zrozumieć mój tok myślenia. Pragnę ci w ostatnich słowach przekazać jedną, ale i ostatnią rzecz.
Byliśmy rodziną.
Byłeś wariatem gotowym rzucić się w ogień.
I za to zostałeś nazwany Iron Manem.
Bądź dumny, co osiągnąłeś.
---**--
Koniec. Teraz nowe opowiadanie.
Czego ci brakowało?" ~ Rhodey
Jestem jedyną osobą, która jakoś znosi ból przez stratę bliskiej osoby, Przyjaciela i brata. Często byłeś mi wdzięczny za pomoc i samo uratowanie życia. Ciągle przypominałeś mi o feralnym dniu, zmieniającym twoje życie. Zawsze byłem pełny wiary, ale teraz zwątpiłem w nią. Nie potrafię pojąć logiki.
Dlaczego targnąłeś się na życie?
Dlaczego z nikim się nie pożegnałeś?
Znałem cię od najmłodszych lat i na pewno odczuwam pewną pustkę. Najbardziej cierpi Pepper. To ona przyjęła najgorszy cios ze wszystkich.
Byłeś dla mnie, jak brat. Zawsze ci pomagałem, choć często tego nie chciałeś. Męczyło cię moje matkowanie, ale robiłem to z troską o twoje zdrowie. Jako jedyny widziałem twój stan po wypadku.
Pamiętam nasze wspólnie misje, czy dogryzki w zbrojowni. Rzucaliśmy czym popadnie, bo chcieliśmy się bawić niczym dzieci.
Kiedy Pepper mi powiedziała o zgonie, nie potrafiłem uwierzyć, że sam jesteś sobie winien. Nie sądziłem, że szaleństwo sięgnie zenitu.
Wyrywając mechaniczne serce?
To akt samobójczy.
Bardziej spodziewałbym się śmiertelnej walki z kimś niebezpiecznym, a ty tak po prostu bez słowa pozbawiłeś się życia?
Uwierz, czy nie, ale przez to uważam cię za okropnego dupka. Bezmyślnego.
Podjąłeś wybór, kosztujący masę cierpień.
Szczerze przyznam, że jako facet nie chciałem uronić żadnej łzy. Jednak emocje zwyciężyły i w dniu, kiedy odszedłeś, a ja się dowiedziałem o tym, płakałem.
Płakałem, bo umarł mój przyjaciel i brat. Znałem cię bardziej, niż twoja własna żona, co obecnie ma stan wdowy, a psychika została poważnie naruszona.
Czy wiedziałaś, jakie będą skutki?
Pamiętasz może, kiedy powiedziałeś mi o sekrecie?
Do tej pory niczego nie żałuję. Nie żałuję, że cię poznałem. Dzięki tobie zrozumiałem, jak wielką ceną może być ryzykowanie życia w imię osoby, która jest całym twoim światem.
Dlaczego nas zostawiłeś?
Miałeś wszystko, czego chciałeś. Chyba nie doceniałeś prawdziwego piękna życia. Gdybyś je naprawdę docenił, nadal oddychałbyś tym samym powietrzem, co my.
Byłbyś świadkiem, jak Viki wchodzi w dorosłość ze swoim partnerem u boku.
Byłbyś dziadkiem jej dzieci.
Byłbyś szczęśliwy.
Nigdy ci nic nie brakowało.
Mylę się?
Pewnie tak. Zawsze chciałeś być zdrowy i nie mieć tej słabości w sobie, która jest bolesną przeszłością, ale i nadchodzącą nadzieją. Zgasła razem z tobą.
Miałeś wszystko i wszystkich. Brakuje mi cię. Teraz nie mam z kim pogadać o tych sprawach, jakimi się z tobą dzieliłem.
Spędziliśmy wspólnie dzieciństwo. Prawie całe życie byliśmy razem.
A teraz?
Co zostało po tobie, oprócz wyjątkowych wspomnień, jak pierwszy dzień w szkole, twój ślub, nasza ostatnia misja oraz urodziny Viki?
Zaufałeś mi na tyle, by dać swój ciężar na moje barki. Chciałem ci pomóc i być twoim oparciem do samego tchu.
Do ostatniego oddechu.
Uderzenia serca.
Duchem nadal będziesz z nami. Jeśli widzisz, co piszę, znaczy, że chcesz zrozumieć mój tok myślenia. Pragnę ci w ostatnich słowach przekazać jedną, ale i ostatnią rzecz.
Byliśmy rodziną.
Byłeś wariatem gotowym rzucić się w ogień.
I za to zostałeś nazwany Iron Manem.
Bądź dumny, co osiągnąłeś.
James Rhodes
Z wielkim żalem żegna Tony'ego Starka
Swojego przyjaciela i brata
---**--
Koniec. Teraz nowe opowiadanie.
To jest chyba najmniej smutny list. Poprawiłaś mi chumor♥♥♥
OdpowiedzUsuń