Part 190: Męska pogawędka


**Rhodey**

Niepotrzebnie powiedziałem to na głos. Ruda się wkurzyła i musiała mi przywalić z liścia, aż prawy policzek otrzymał darmowy znaczek jej dłoni. Miała prawo się wkurzyć, ale czasem za prawdę trzeba cierpieć. Powinienem porozmawiać z Tony'm o tej całej sytuacji z Ivy. Może jednak nie muszę się bać po jednym stosunku? Moment... A nie było ich, aż dwa? Cholera! Co ja najlepszego narobiłem? Mama mnie zabije, a w szczególności pani generał. Wpadłem po uszy w kłopoty.

~*Dwie godziny później*~

**Tony**

Myślałem, że zasnę na dłużej, ale nie dałem rady. Ciągle po głowie chodziły mi te słowa Ezekiela. Ostrzegł, by mi udowodnić, że nie wygram tej wojny. Po części miał rację, ale od tego mam przyjaciół. Rhodey wrócił, więc drużynę mamy w komplecie. Jeśli wcześniej zakończę Rescue, to i Pepper będzie śmigać w nowej zbroi, zaś na razie potrzebowałem naprawić swoją.
Kiedy otworzyłem oczy, ruda zniknęła z Mattem. Jedynie w zbrojowni pozostał mój przyjaciel. FRIDAY nie liczę.

Tony: Gdzie Pep?
Rhodey: Poszła z Mattem do domu, a my musimy pogadać... Tony, ratuj. Ja źle zrobiłem. Bardzo źle
Tony: Whoa! Rhodey... spokojnie. Ekhm... Co się... stało?
Rhodey: No, bo... Bo ja...
Tony: Rhodey!
Rhodey: Przepraszam... Chyba wpadłem
Tony: W co?
Rhodey: Ech! Długa historia... Pamiętasz, jak ci mówiłem o problemach z generał Stone w Akademii?
Tony: Tak... Coś takiego... Ekhm... Było
Rhodey: Dobrze się czujesz? Może ta rozmowa poczeka
Tony: Nie... To nic... Mów dalej
Rhodey: Stosowała na mnie dziwną technikę. Chciała poznać mój sekret, bo świetnie sobie radziłem.na treningach. Niczym wrodzony żołnierz. I... I ona sypiała ze mną, by odkryć prawdę
Tony: Co?!

Myślałem, że coś przekręcił, ale kiwnął głową. Nie ma mowy o pomyłce. Boże! Rhodey, w coś ty się wpakował? Bracie, jak ja mam tobie pomóc? Musiałem usiąść na kanapie, by nie paść z jeszcze większego zaskoczenia.

Rhodey: Kinbaku. O tym mówię, Tony. Zaczęła od ataku. Walczyła ze mną, a potem mnie dorwała. Jednak później... No zakochałem się. Zaimponowała mi i sam z nią spędziłem noc bez przymusu. Tak, Tony. Spałem z kobietą. Zdradziłem historię
Tony: Rhodey... ja ciebie... nie poznaję
Rhodey: Jeśli jest ze mną w ciąży, będzie miała kłopoty w Akademii. I co ja mam zrobić? Błagam, ratuj
Tony: Ja...
Rhodey: Tony, proszę. Co ty byś zrobił?
Tony: Spotkałbym się... z nią i prosił... o wybaczenie
Rhodey: To wszystko?
Tony: Chyba... Ekhm... Chyba tak
Rhodey: Wiem, że to dziwne, ale... Tony, słyszysz mnie? Zrobiłem błąd i sama rozmowa nie wystarczy
Tony: To spróbuj... czegoś... innego. Ekhm... Spróbuj...
Rhodey: No tak. Tylko czego? Ej! Tony, co się dzieje? Tony!

Znowu poczułem utratę sił i zamiast paść na kanapę, padłem twarzą o podłogę. Miałem trudności z oddychaniem. Dusiłem się. Próbowałem być przytomny, lecz ciało przegrało, aż pogrążyłem się w ciemności.

**Ivy**

Rzygam po raz kolejny. Co jest grane? Przecież nie zjadłam nic nieświeżego. Poprosiłam o zastępstwo, a skończyło się na odesłaniu do domu. Ledwo poczułam zapach jedzenia i znowu biegłam do łazienki, zwracając zawartość żołądka. Czułam się chora. Nienormalnie chora. Na pewno nie chwyciłam grypy. Kurwa! Rhodey, ty idioto! Wrobiłeś mnie w dziecko! Zrobię test ciążowy i wszystko wyjdzie na jaw. Boże! Jestem za młoda na bycie matką!

~*Piętnaście minut później*~

**Tony**

Wzrok powoli wracał do normy. Przed sobą widziałem Rhodey'go. Wstałem, trzymając się za klatkę piersiową, która okropnie bolała. Wziąłem apteczkę, znajdując morfinę, którą zaaplikowałem przez ramię. Od razu poczułem się lepiej. Nawet mogłem oddychać bez problemu. Potrzebowałem odpocząć.

Rhodey: Takie to złe?
Tony: Nie! To coś innego... Ostatnio walczyłem i nieźle oberwałem. Dodatkowo leciałem pancerzem testowym, więc nie miałem żadnych szans na wygraną
Rhodey: Potrzebujesz czegoś?
Tony: Już nic... Na długo odleciałem?
Rhodey: Jakiś kwadrans, ale jeśli zostałeś poważnie rany, nie lekceważ tego i idź do lekarza
Tony: Poradzę sobie
Rhodey: Nie wydaje mi się
Tony: Wciąż nie mogę uwierzyć
Rhodey: Czy teraz uważasz, że jestem prawdziwym mężczyzną?
Tony: Heh! Tylko, jeśli podołasz obowiązkom tatuśka
Rhodey: No niee!

--**---

Uwaga. Mam ważny komunikat. Jako, że ostatnio zaniedbałam pewne sprawy, notki wstawiam raz w tygodniu. Będzie uczciwie i nikt na spam od Katari nie będzie narzekać. Jeśli czytacie, to nie bójcie się komentować. Kiedy czytam czyjś komentarz, to od razu bardziej jestem zmotywowana do pisania bloga/ A to nic nie kosztuje ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X