**Matt**
Wróciłem do domu, choć najpierw chciałem się zobaczyć z rodzicami w zbrojowni. Jednak nikogo nie było. Pusto. No poza FRIDAY, bo ona zawsze jest. Wziąłem plaster z apteczki, opatrując ranę na policzku. Do wesela się zagoi, choć mogło być gorzej. Ojciec Katrine potrafi spuścić większy łomot.
<<Wszystko gra? Według mojego skanu, jesteś ranny>>
Matt: Nic mi nie jest... Naprawdę
<<Twoja mama z tatą powinni się niebawem zjawić. O ile nie dojdzie do żadnych komplikacji>>
Matt: Jakich komplikacji?
<<Iron Man wyruszył na misję, a ona chciała go sprowadzić z powrotem>>
Matt: Martwi się... Coś mu jest?
<<Zanim zbroja przeszła na rezerwy, użytkownik doznał poważnych obrażeń oraz stracił przytomność>>
Matt: Oj! To niedobrze, ale... Chwila... Jaką on zbroją poleciał?
<<Pancerz testowy>>
Matt: Zgaduję, że nie ma zbyt dużego zasobu broni
<<Zgadłeś, Matt>>
Matt: Długo już ich nie ma?
<<Szacując długość aktywności Iron Mana, wynosi osiem godzin>>
Matt: Gdzie teraz są? Mogę się z nimi zobaczyć?
<<Będzie dobrze... Zostań w domu i odpocznij>>
Czyli zostałem sam. Nie mogłem w to uwierzyć, że tak długo trwała jedna akcja taty. Coś tu nie grało i komputer kłamał. FRIDAY nie mówiła mi wszystkiego. Co się dzieje?
**Pepper**
Pojawiłam się na helikarierze, by zobaczyć, czy Tony nadal pozostawał nieprzytomny. Natasha zaprowadziła mnie do męża, który nadal miał na sobie pancerz testowy. Monitorowali jego funkcje życiowe przez ciągłe skanowanie. Nie wyglądało to dobrze. Rezerwy się kończyły. Wystarczy kilka minut i implant straci moc, a serce przestanie bić. Mimo tak krytycznej sytuacji, zachowywałam spokój.
Natasha: Nie możemy zdjąć z niego zbroi, bo umrze. Masz jakiś pomysł, by go ożywić?
Pepper: Ma jeszcze rezerwy?
Natasha: Niewiele na podtrzymanie funkcji życiowych
Pepper: No to podładujmy zbroję. Da radę?
Natasha: Chyba tak
Od razu znalazła pompę, co miała zasilić wyczerpane akumulatory. Podłączyła do rdzenia mocy, aż mechanizm rozpoczął ładowanie. Pomagało to. Musiałam na chwilę zostawić Tony'ego. Trzeba dorwać Ezekiela za to, co zrobił.
Gdy miałam zamiar wyjść na poszukiwania, usłyszałam ciężki oddech. Obudził się bardzo szybko.
Pepper: Tony, jestem tu... Słyszysz mnie?
Tony: Pepper... To ty
Pepper: Chyba w pierwszej kolejności powinnam cię opieprzyć za ryzykowanie własnym życiem przez latanie takim złomem, ale ciesze się, że żyjesz... Jak się czujesz?
Tony: Dobrze
Natasha: Pepper, on kłamie. Prawdopodobnie ma mocno stłuczone żebra, a do tego kilka poważnych siniaków
Pepper: Przecież nie zdejmowałaś zbroi
Natasha: Walka dwóch Iron Manów nie mogła skończyć się dobrze... Wybaczcie, ale muszę was na chwilę opuścić
Pepper: Dziękuję za uratowanie mu życia
Natasha: Nie ma sprawy. Od tego jestem
Uśmiechnęła się, a my zostaliśmy sami. Oczywiście nie chciał leżeć i już był ciekawy, co się działo w bazie powietrznej SHIELD. Kazałam mu zostać. Ledwo zdołał powiedzieć kilka słów i znowu słabł. Stracił przytomność.
Pepper: Tony, wszystko gra? Tony! Cholera! Weź mi tu nie umieraj!
Ładowanie nadal trwało, lecz strach przejął nade mną kontrolę. Dopóki nie skończy się dostarczanie odpowiedniej ilości energii, nie mogłam pozbawić go zbroi. Jedynie, co byłam w stanie zbroić, to czekać. Poszłam szukać dr Bernes. Oby znalazła czas.
**Rhodey**
Chyba Ivy miała rację. Niepotrzebnie zacząłem szkolenie w Akademii Wojskowej. Nawet bez tego zmieniałem świat. Postanowiłem się z nią pożegnać. Spakowałem wszystkie swoje rzeczy, a samolot miał być dopiero na szesnastą. Będę tęsknił za generał i jej morderczym treningiem. Będzie mi brakowało naszych przeżyć. Zmieniła moje życie. W końcu mogłem powiedzieć Tony'emu, że stałem się prawdziwym mężczyzną.
Gen. Stone: Będę za tobą tęsknić. Naprawdę cię bardzo polubiłam
Rhodey: Masz rację, że powinienem zostać przy ratowaniu świata
Gen. Stone: Chcę cię odwieść od podjęcia złej decyzji. Jesteś nam potrzebny jako bohater. Jesteś War Machine
Rhodey: Wrócę tu po ciebie
Gen. Stone: Naprawdę?
Rhodey: Obiecuję
Pocałowałem ją krótko i posłałem szczery uśmiech. Pora wrócić do drużyny Iron Mana. Mam nadzieję, że dużego chaosu nie narobili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi