Part 177: Nieopatentowana, więc niczyja

**Katrine**

Iron Man? Przecież ojciec Matta nie żyje. A może... Wcześniej "pożyczył" zbroję od wujka. Raczej nie wiedziałby, że tu jestem. Moment... Dlaczego mierzy w Madame Hydra? Chce zabić moją mamę! Musiałam jakoś zareagować, więc stanęłam mu na drodze. Ojciec znowu na mnie krzyczał.

Duch: Odsuń się od niej! W tej chwili!
Katrine: Mam pozwolić, żeby ją zabił?! To chore!
Duch: Ona już dla nas nie istnieje!
Katrine: Matt?
Tony: Nie jestem nim
Duch: Widziałem, jak giniesz, Stark! Co to za sztuczka?!
Tony: Nie ma tu Viper, więc jesteś Madame Mask
Madame Hydra: Zgaduj dalej, Anthony

Niczego nie rozumiałam. Podbiegłam do taty po jakąś amunicję. Nie chciałam być bezbronna. Jeśli blaszak mówił prawdę, mogliśmy zabić klona. Klona? Nie mam bladego pojęcia, z kim mamy do czynienia. Jednak Iron Man raczej domyślił się, kto jest prawdziwym wrogiem.

**Tony**

Ten głos. Wszędzie poznałbym syna Stane'a. Teraz nie dziwię się, skąd skopiował zbroję. Użył jakiejś funkcji, by zmienić się w matkę Katrine. Dlaczego? Jaki miał cel? Wiele ryzykowałem, pojawiając się na miejscu sygnatury maski. Wydawało mi się, że tam znajdę tę wariatkę. Ezekiel mnie zmylił, ale i tak zniszczę mu zbroję.
Gdy Duch zapewniał bezpieczeństwo swojej córce, pokazał swój pancerz. Był idealną kopią moich schematów. Zacząłem mierzyć z repulsorów i liczyłem na to, że zbroja tak szybko się nie rozwali. Jeszcze nie miałem czasu naprawić silników.

Tony: Oddaj zbroję, a zapewnię ci wygodną celę w SHIELD
Ezekiel: Jakimś cudem unikasz śmierci za każdym razem. Tyle, że ja ci nie dam tej szansy
Tony: Czego ty chcesz?! Po co w to mieszasz innych?!
Ezekiel: Zabiłeś mojego ojca!
Tony: Nie zabiłem!
Ezekiel: Przez ciebie zginął!
Tony: Hummer to zrobił!
Ezekiel: Ale i tak zapłacisz za to wysoką cenę

Strzelił z wiązki, która sparaliżowała cały system zbroi. Wszelkie funkcje wyświetlały się na czerwono. FRIDAY zaczęła ponownie uruchamiać zbroję. Nie mogłem się ruszyć, a o broni nawet nie było mowy.

Tony: FRIDAY, ile potrwa cała procedura?

<<Minutę>>

Tony: Czyli sobie poleżę

**Lily**

Moja mama nie zgadzała się na podróż, lecz znikąd pojawił się nasz opiekun, teleportując na planetę. Mogliśmy na niej swobodnie się poruszać. Wyglądem przypominaliśmy mieszkańców Maklu- 4, choć niektóre części ciała wciąż pozostały ludzkie. Wyrosły nam pazury w dłoniach, a skórę pokryły łuski. Na szczęście nie odziedziczyliśmy ogona i nogi pozostały bez zmian. Jednak musieliśmy poznać historię przodków.
Kiedy mijaliśmy za sobą jaszczury różnej maści, Strażnik zaprowadził nas do swojego domu.

Lily: Tutaj mieszkasz? Myślałam, że w jakiś jaskiniach
Strażnik: Nie jesteśmy prawdziwymi gadami z Ziemi, ale istotami pozaziemskiego pochodzenia
Matt: Mam tyle pytań i nie wiem, od czego zacząć
Strażnik: Każdy mieszkaniec planety mieszka w osadzie, gdzie domy są budowane z metalu, który wykorzystujemy na wiele sposobów. Jeden z nich, to budowa, zaś wojownicy mogą go użyć do tworzenia broni
Matt: Musicie z kimś walczyć?
Strażnik: Z najeźdźcami
Lily: Ale wrócimy do domu?
Strażnik: Nie jestem potworem. Wrócicie na Ziemię, gdy poznacie całą prawdę
Lily: I tak już nie będziemy mogli żyć z ludźmi. Uznają za dziwolągi, a rząd da nas do eksperymentów
Strażnik: Lily, jeszcze nikt z rady ludzkiej nie złapał żadnego Makluańczyka. Wszystko za sprawą szybkości
Lily: Wow! Czyli mamy jakieś inne moce?
Strażnik: Coś wam pokażę

Poszliśmy za nim, wychodząc z metalowej kopuły. Znowu wzrok skupiłam na innych jaszczurach. Teraz zwracałam uwagę na dzieci. Goniły się, bawiąc w berka.

**Tony**

Zbroja ponownie była na chodzie. Starałem się powstrzymać Ezekiela. Pragnął zemsty, choć Hummer zabił jego ojca. Wydarzenia z wyspy będą mnie prześladować całe życie. Strzelałem z repulsorów, lecz on nadal został bez najmniejszych zadrapań. Próbowałem jakoś go osłabić, celując w kolano. Wystrzeliłem mini pociskami z naramiennika, aż upadł. Przywaliłem mu w twarz, by nie wstawał. Zdjąłem też hełm, bo jemu już nie był potrzebny.

Tony: Poddajesz się? Oddaj to, co ukradłeś
Ezekiel: Jesteś żałosny, Stark. Mój ojciec miał rację. Nie potrafisz chronić swoich zabawek
Tony: Co to ma znaczyć?
Ezekiel: Zastanów się... Czy kiedykolwiek zbroja Iron Mana została opatentowana? Każdy może mieć własną zbroję
Tony: I to cię bawi?
Ezekiel: Zlekceważyłeś mnie
Tony: Nie

Nagle nastąpił potężny strzał z unibeamu. Mogłem przewidzieć, że coś zacznie planować. Cały mój napierśnik doznał poważnych uszkodzeń. Wystarczył jeden strzał i będzie po mnie.

<<Zbroja poważnie naruszona. Zalecany powrót do zbrojowni>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X