Pat 189: Zjednoczenie drużyny


**Tony**

Madame Mask. Ona wciąż może zagrażać mojej rodzinie. Wszyscy pragną mojej śmierć. Każdy chce zabić Iron Mana. Ezekiel na chwilę zamilkł. Nawet ja nic nie mówiłem. Byłem pogrążony w myślach. Jak mam zadbać o ich bezpieczeństwo, skoro sam nie jestem w stanie wygrać z wrogiem, który używa mej własnej technologii?
Zanim miałem zamiar opuścić celę, musiałem dowiedzieć się jeszcze jednej rzeczy.

Tony: Pracujesz... z nią?
Ezekiel: Z tą babą? Nie ma mowy. Zawsze pracowałem sam, a na ciebie już pora, Anthony. Lepiej bądź bardziej rozważny, bo w trakcie naszej rozmowy, ktoś mógł zostać ranny
Tony: Co? Kto mógł... być? Kto jest... celem? Ekhm...
Ezekiel: Ja tylko cię ostrzegam
Tony: Po co?
Ezekiel: By tobie udowodnić, że nie wygrasz tej wojny

No tak. Zbroje były dostępne w dość szerokim zasięgu. Jedyny sposób, żeby zakończyć walkę, to zniszczyć każdy egzemplarz broni. Ezekiel już nic nie powiedział. Zaczął spożywać swój posiłek, a mój czas wizyty dobiegł końca. Wyszedłem z celi, patrząc po raz ostatni na więźnia. Trochę było mi go szkoda. Byłby dobry, gdyby nie przeszłość ojca.
Kiedy szedłem do Pepper, usłyszałem krzyk z jednej celi. Tej samej, gdzie przed chwilą rozmawiałem. Pobiegłem sprawdzić, co się stało. Cała podłoga zaczęła wypełniać się krwią. Obok niego leżał plastikowy widelec, którym pewnie przeciął tętnicę szyjną.

Tony: POMOCY! WEZWIJCIE... LEKARZA! Ezekiel.. coś ty... narobił?
Ezekiel: Nie zgniję... w celi. Ekhm... Nie ratuj mnie, Stark. Już.. po mnie, a ty będziesz... winiony za to
Tony: Nie!

Zacząłem tamować krwawienie, lecz puls zbyt szybko spadał w dół. Podtrzymywałem jego gardło, uciskając ostrożnie rękawicami od zbroi. Nie chciałem mieć kolejnej ofiary na sumieniu. Nawet nie pomyślałbym, że posunie się do samobójstwa.
Gdy pojawił się personel medyczny razem z Victorią, odszedłem od ciała. Zbroja wykazała brak oznak życia.

Dr Bernes: Nie żyje... Tony, ty mu to zrobiłeś?
Tony: Co? Nie! To... nie byłem... ja... Gdzie Pepper?
Dr Bernes: Czeka na ciebie
Tony: Ja... Ekhm... Nie zabiłem... go
Dr Bernes: Na pewno? Masz motyw
Tony: Chciałem... tylko... porozmawiać... Ekhm...
Dr Bernes: Zgon nastąpił kilka minut temu
Tony: Wzywałem... was
Dr Bernes: To też się liczy
Tony: Wracam... do domu
Dr Bernes: Najpierw badania
Tony: Nie trzeba
Dr Bernes: Tony, musisz odpocząć! Ledwo stoisz na nogach!
Tony:  Zbroja... mi... pomaga
Dr Bernes: Wpiszę do kartoteki samobójstwo jako przyczynę zgonu... Jeśli dowiem się, że kłamiesz i coś mu zrobiłeś, doniosę na ciebie
Tony: Dziękuję

Od razu poszedłem po Pep, która sama miała zamiar iść na miejsce zdarzenia. Wróciliśmy do zbrojowni bez natykania się na dodatkowych wrogów. Na dziś wystarczy wrażeń.

**Rhodey**

Krótko rozmawiałem z mamą i chciałem przywitać się z Tony'm i Pepper. Na pewno siedzą w fabryce. Pomyliłem się. Na niebie widziałem dwa błyski. Dwie zbroje wracały do bazy. Pewnie miał jakąś akcję, co usłyszę w telewizji. Akurat zdjął swój pancerz, co wyglądał inaczej, niż zwykle. Stał przy War Machine, więc chyba coś ulepszał. Wpierw przytuliłem blaszanego kumpla.

Rhodey: Kochanie, wróciłem. Tak bardzo tęskniłem za tobą
Pepper: A ja nie. Hehehe!
Rhodey: Pepper? Pepper, co ty... Tony, wyjaśnij!
Pepper: Och! Jakie to słodkie. Powiedziałeś "kochanie". Oj! Rhodey, ja już mam męża. Co się z tobą stało?
Tony: Chyba... strzała Amora... zadziałała... cuda
Rhodey: Ej! Nie śmiej się... Co to ma być, Tony? Mówiłem, że nie może nikt tykać mojej zbroi?
Tony:  Ekhm... Ona sama... się do niej... wcisnęła
Rhodey: Wszystko gra?
Tony: Zmęczony... jestem. Idę spać

Ziewnął i padł na kanapę. Ruda jedynie wyszła ze zbroi, by przykryć trupa kocem. A tak chciałem z nim pogadać, bo jej już nie chcę widzieć na oczy. Wcisnęła się? Chyba muszę poprosić przyjaciela o system dodatkowych zabezpieczeń. Cholera! Zabezpieczeń! Kiedy spałem z Ivy... Kurwa! Mam przejebane! Kłopoty do entej potęgi!

Pepper: Chyba straciłeś mowę... Sorki za ten żart. To znaczy... To nie był żart. Musiałam pomóc Tony'emu... Rhodey? Halo! Ziemia do pół móżdżka? Słyszysz mnie?
Rhodey: Tak, tak. Coś mówiłaś?
Pepper: Ech! Albo mnie nie słuchasz, bo nie chcesz albo masz kłopoty
Rhodey: Co masz na myśli?
Pepper: Zmieniłeś się
Rhodey: Co to mieliście za akcję, że zbroja wygląda, jak wyjęta ze śmieciarki? Whiplash?
Pepper: Ezekiel i nie zmieniaj tematu... Powiedz, co jest grane?
Rhodey: Chcę pogadać o tym z Tony'm
Pepper: To będziesz musiał poczekać
Rhodey: Jest ranny?
Pepper: Trochę oberwał i miał najdłuższą akcję Iron Mana w życiu. Daj mu odsapnąć, a później pogadacie o swoich problemach. Ach! Te męskie sekrety. Trudno was zrozumieć
Rhodey: Kobiety nie są lepsze

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X