Part 169: Tajemnica sąsiadki z osiedla

**Rhodey**

Nasze usta już miały się zetknąć, lecz wykorzystałem jej nieuwagę i wypełzłem spod sidła generał. Czułem się przez nią osaczony. Teraz wiedziałem, że to ona mnie wcześniej tak urządziła. Do tej pory nie mogę w to uwierzyć. Dlaczego nie mogłem temu zapobiec? Dlaczego? Chodzi o jakieś siły wyższe.
Kiedy znowu chciała zaatakować, chwyciłem pistolet do ręki. Pewnie nie oddałem broni ze strzelnicy. Musiałem zapomnieć.

Rhodey: Odsuń się, bo strzelę!
Gen. Stone: O co ci chodzi? Przecież nie zrobię ci krzywdy
Rhodey: To przez ciebie tak źle się czuję
Gen. Stone: Źle? Jakoś wcześniej mi się nie skarżyłeś... W co ty pogrywasz, James?
Rhodey: A raczej, czego żądasz?
Gen. Stone: Jesteś dosyć ciekawą osobą. Próbuję cię rozgryźć
Rhodey: Przez dobieranie się do mnie? Wybacz, ale mam już dziewczynę
Gen. Stone: Kłamiesz
Rhodey: Niby czemu miałbym...
Gen. Stone: Wiem prawie o tobie wszystko. Jednak zastanawiam się, skąd masz takie niezwykłe umiejętności... Myślałam, że kiedy prześpię się z tobą, poznam twój sekret
Rhodey: Nie powiem już nic! Idź stąd!

Podałem jej broń, a Ivy spojrzała, lustrującym wzrokiem.

Gen. Stone: Odkryję, jaki chowasz przede mną sekret
Rhodey: Niech zgadnę...  Znowu kara?
Gen. Stone: Nie tym razem. Zresztą, nie czułeś nic do mnie?
Rhodey: Tylko przez chwilę, ale nie spodziewałbym się, że miałaś w tym cel
Gen. Stone: Starodawna sztuczka kinbaku. Poczytaj sobie, jeśli jesteś ciekaw... Do zobaczenia jutro, James
Rhodey: Skoro przeszliśmy na "ty", mów mi Rhodey
Gen. Stone: W porządku

Więcej nic nie powiedziała, znikając za drzwiami. Powiedziałem pani generał prawdę. Przez chwilę naprawdę coś czułem. Jakieś pozytywne emocje, które znowu zniknęły. Uzyskiwanie informacji przez seks? Dziwna metoda.

~*Następnego dnia*~

**Ho**

O ósmej rano zostałem wypuszczony z aresztu. Nie do wiary, że przez jakąś głupią babę, mogę stracić pracę w szpitalu. Wielce się poskarżyła o próbie zabójstwa Tony'ego. Powiedziała po imieniu, czyli znała go. I przyszło, co do czego, aż skonfiskowali wszystkie zmodyfikowane lekarstwa. Były jedynym dla niego ratunkiem. Na szczęście wyjaśniłem im, dlaczego mieszam różne próbki. Victoria potrzebuje pomocy.
Po opuszczeniu komisariatu, gdzie musiałem być przesłuchiwany, pojechałem do szpitala. Mijałem za sobą dziwne spojrzenia. Niektórzy bardzo wierzyli tej wariatce. Gdy znalazłem odpowiednią salę, przyjaciółka wyszła mi naprzeciw. Rzuciła się w ramiona.

Dr Bernes: Ho, jak dobrze cię widzieć. Potrzebuję twojej pomocy
Dr Yinsen: Dlatego tu jestem, ale nie mogę pracować do czasu rozprawy
Dr Bernes: Czyli zostawisz mnie z tym?
Dr Yinsen: Tak nie powiedziałem, Victorio. Pokaż mi naszego pacjenta

Wskazała na łóżko, a jego poznałbym wszędzie. Światło implantu i funkcje życiowe były bardzo słabe. Zbadałem Tony'ego, używając stetoskopu. Niezbyt mogłem usłyszeć bicie serca. To nie wróżyło nic dobrego. Widziałem, że dzieciaki spały. Mówiła coś o wypadku, ale wyglądały na zdrowe. Pepper przysypiała, lecz chyba nas podsłuchiwała.

Dr Bernes: I co z nim?
Dr Yinsen: Kwalifikuje się do natychmiastowej operacji
Dr Bernes: Aż tak źle?
Dr Yinsen: Implant wadliwie pobudza serce do działania. Praktycznie nie wysyła żadnego impulsu, więc musisz wyregulować napięcie urządzenia, a powinno być dobrze
Dr Bernes: Uderzałam z tego naszego defibrylatora, ale nie udało się
Dr Yinsen: Przyczyna tkwi wewnątrz. Musisz operować
Dr Bernes: Bez ciebie tego nie zrobię
Dr Yinsen: Dasz sobie radę. Wierzę, że podołasz temu zadaniu
Dr Bernes: Mam pomysł

Podała mi słuchawkę bluetooth. Naprawdę nie chciała działać sama. Doceniałem to, choć nie mogłem nic zrobić. Jedynie potrafiłem dodać jej otuchy.

Dr Bernes: Weź to
Dr Yinsen: Poradzisz sobie
Dr Bernes: Przez jakąś głupią babę, umiera
Dr Yinsen: Baba?
Dr Bernes: To ona chciała porwać Lily, a Tony starał się ją powstrzymać
Dr Yinsen: Istna diablica
Dr Bernes: Znacie się?
Dr Yinsen: Dzięki niej, mogę stracić pracę
Dr Bernes: Cholera! Ona może wrócić!
Dr Yinsen: Spokojnie. Będę przy nich, gdy będziesz na bloku
Dr Bernes: Będę cię powiadamiać, co robię. Nie chcę tego spieprzyć
Dr Yinsen: Wszystko będzie dobrze
Dr Bernes: Proszę... Zrób to dla mnie
Dr Yinsen: Zrobię

Przytuliłem przyjaciółkę i podpiąłem słuchawkę do ucha. Mam nadzieję, że na pomoc jeszcze nie jest za późno.

**Pepper**

Wszystko słyszałam. Czyli sąsiadka wsypała doktorka? Chce go zamknąć w więzieniu, bo ta wiedźma coś nazmyślała? Dzieci też się obudziły, patrząc na niego z zamyśloną twarzą.

Pepper: Dzień dobry, dr Yinsen
Dr Yinsen: Nie, aż takie dobry, ale miło was znowu widzieć
Lily: Matt, zbudź się! Doktorek przyszedł!
Matt: Słyszę. Nie musisz się drzeć
Lily: Co pan tu robi?
Dr Yinsen: Nie mogę wam pomóc. Mam kiepską sytuację
Lily: Ta małpa zapłaci za to! Za tatę i za doktorka!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X