Lily nie potrafiła być cicho i pewnie znowu komuś weszła do głowy. Dr Yinsen już nic nie mógł ukryć. Bardzo martwiłam się o Tony'ego. Akurat zaczął dbać o siebie, ale ta jędza wszystko zniszczyła. Miałam ochotę ją znaleźć, wypatroszyć, a na końcu zabić. Jednak najważniejsze było zdrowie mojej rodziny.
Dr Yinsen: Lily, nie jesteś w stanie nic jej zrobić
Pepper: Ale ja zrobię z nią porządek
Dr Yinsen: Obie się uspokójcie i mnie posłuchajcie... W budynku są kamery. Na pewno na jakiejś się nagrała
Pepper: Być może, lecz zraniła Tony'ego! To przez tę wariatkę walczy o życie!
Matt: Mamo, spokojnie
Lily: To ja go bardziej zdenerwowałam, wspominając, co usłyszałam
Dr Yinsen: Zrzucanie na siebie winy nie cofnie czasu, czy naprawi wyrządzonej krzywdy. Po prostu trzeba czekać na zakończenie operacji
Doktorek odszedł od nas kilka metrów dalej, próbując z kimś nawiązać łączność. Coś mi się obiło o uszy, że ma pomóc lekarce. Pewnie teraz będzie jej mówić, co ma robić. Wszystko będzie dobrze, tak? Tony przeżyje. Jestem tego pewna, zaś dzieci będą czekały na powrót swojego ojca.
**Ho**
Dzieci były niecierpliwe i nie chciały zasnąć. Przynajmniej Pepper też przy nich czuwała. Nawiązałem kontakt z Victorią. Już znajdowała się na bloku. Musiałem dowiedzieć się, jak bardzo ma twardy orzech do zgryzienia. Zrobiła nacięcie przy implancie, szukając problemu. Przekazywała każdą informację, co robi.
Dr Bernes: Przepalone obwody. Te same, kiedy musieliśmy się nim zająć w psychiatryku
Dr Yinsen: Czyli silny stres spowodował dosyć mocny atak serca... Jaki masz pomysł?
Dr Bernes: Sprawdzę, które najbardziej są uszkodzone i spróbuję je naprawić
Dr Yinsen: Jak?
Dr Bernes: Zlutuję końcówki, by implant zaczął działać albo je wymienię
Dr Yinsen: No i widzisz? Nie potrzebujesz mojej pomocy. Dajesz sobie radę sama
Dr Bernes: Lepiej, żebyś mnie pilnował, gdyby coś zaczęło się dziać niepożądanego
Dr Yinsen: W porządku... Jak bicie serca?
Dr Bernes: Wciąż słabe... Ho, bez mieszanek się nie uda
Dr Yinsen: Musisz spróbować, więc zacznij od naprawienia przewodów... Co jeszcze widzisz?
Dr Bernes: Coś złego
Dr Yinsen: Victorio, spokojnie
Dr Bernes: One są poszarpane i nie wiem, czy je zespolę w całość
Dr Yinsen: Może zrób lekkie spoiwo tak, żeby starczyło do naprawienia implantu
Dr Bernes: No dobra... Cholera!
Dr Yinsen: Co się dzieje?
Dr Bernes: Ja nic nie zrobiłam! On się obudził!
Dr Yinsen: Uśpij go! Natychmiast!
Dr Bernes: Już to robię!
Przez chwilę milczała. Nie wiedziałem, jak to się mogło stać. Przecież Tony był za słaby. Jakim cudem się przebudził? Victoria znowu się odezwała, lecz nieco spokojniejsza.
Dr Yinsen: I co?
Dr Bernes: Znowu zasnął... Implant działa prawidłowo. Chyba
Dr Yinsen: Chyba? Musisz być pewna swojej diagnozy
Dr Bernes: Przepraszam, Ho
Dr Yinsen: Nie denerwuj się, bo nic nie zdziałasz
Dr Bernes: Ręce mi się trzęsą... Nie dam rady. A jeśli pogorszę sytuację?
Dr Yinsen: Gorzej być nie może... Victorio, skup się. Weź głęboki oddech i uspokój swoje nerwy. Musisz się skoncentrować... Sprawdź odczyty. Co masz?
Dr Bernes: Nadal bez zmian
Dr Yinsen: Masz kardiofrynę?
Dr Bernes: Nie mam
Dr Yinsen: To podaj średnią dawkę adrenaliny
Dr Bernes: Podałam
Dr Yinsen: Jest jakaś poprawa?
Dr Bernes: Jest
Dr Yinsen: Całe szczęście... I co? Poradziłaś sobie
Dr Bernes: Nie chwal dnia przed zachodem słońca
Victoria powinna wierzyć bardziej w swoje umiejętności, bo w ten sposób będzie jedynie traciła szansę na wykazanie sporego doświadczenia, a przecież chce kolejnego awansu. Próbowałem jej pomóc. Zamilkła i nie wiedziałem, co się działo. Musiałem zapytać.
Dr Yinsen: Wszystko gra?
Dr Bernes: Udało się. Implant działa prawidłowo
Dr Yinsen: Wierzę na słowo... Dobra robota
Uśmiechnąłem się i zakończyłem z nią połączenie. Pewnie Matt wszystko usłyszał, ale nie martwiło mnie to. Cieszyłem się, że przywróciła Tony'ego do życia. Kiedy mnie zabraknie, znajdzie się w odpowiednich rękach drugiego cudotwórcy.
**Victoria**
Zrobiłam lekkie spoiwo kabli, by jakoś połączyć zepsute części. Urządzenie funkcjonowało prawidłowo, na co wskazywały podwyższone funkcje życiowe. Serce było odpowiednim rytmem, więc nie powinnam się przejmować, czy może coś pójść nie tak.
Zabrałam chłopaka do sali pooperacyjnej. Szybko zaczął się budzić.
Dr Bernes: Sprawiasz same kłopoty
Tony: Przepraszam... Nie chciałem... spać
Dr Bernes: W ten sposób utrudniłeś moją pracę. Mogłeś umrzeć, rozumiesz? Chciałbyś czuć, jak ucieka z ciebie życie?
Tony: Nie chciałem... Co z nimi?
Dr Bernes: Ochrona pilnuje, żeby nikt nieupoważniony nie wszedł do budynku... Spokojnie. Będzie dobrze
Tony: Chcę się zobaczyć z dziećmi
Dr Bernes: Nie szalej, dobra? Najpierw odpocznij. Jak dobrze pójdzie, to za cztery godziny będziesz wolny
Tony: Szybko
Dr Bernes: Wszystko zależy od ciebie, więc odpoczywaj
Tony: Dziękuję
Zamknął oczy, próbując zasnąć. Nadal go pilnowałam, jeśli chciałby zrobić coś głupiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi