**Pepper**
FRIDAY ponownie zrobiła skan, szukając latającego złomu, który w każdej chwili może się rozbić, bo Tony to taki “geniusz”, że musi walczyć nawet w zbroi bez odpowiedniego uzbrojenia. No idiota, a nie Iron Man. Po prostu idiota.
Godzinę później, udało się odnaleźć pancerz. Był w Stark International, a raczej gdzieś obok.
Pepper: Sprowadź go do zbrojowni
<<Błąd… Brak komunikacji z użytkownikiem>>
Pepper: Naprawdę masz zamiar jeszcze się pytać o jego zdanie? Chrzań to i weź tu zbroję!
<<Odmowa… Zbroja nie jest w stanie włączyć autopilota. Ta funkcja została uszkodzona>>
Pepper: Ech! A wiesz może, czy coś mu grozi? W jakim jest stanie?
<<Moc gwałtownie spada i w każdej chwili może zejść na rezerwy>>
Pepper: Nie! Nie ma mowy! FRIDAY, daj mi jakąś latającą puszkę, która się nie rozbije
<<Nie mogę tobie na to pozwolić. Bez poznania oprogramowania, będziesz zagrożona, a mój twórca nakazał mi ciebie chronić>>
Pepper: O! Jakie to urocze, a teraz dawaj tej szmelc!
<<Nie>>
Pepper: Kurwa!
**Tony**
Ktoś stale próbował mnie namierzyć i po raz drugi pojawia się sygnatura młodego Stane’a. Musiałem szybko się z nim rozprawić, bo wcześniej straciłem moc na sam lot. Pancerz testowy bardziej marnował energię, więc długo sobie nie powalczę.
Nagle zbroja zatrzymała się w powietrzu.
Tony: Co się dzieje?
<<Błąd… Niezdolność lotu. Proszę przygotować się na twarde lądowanie>>
Tony: Przygotować się?! Jak?!
Pepper: Tony, masz wracać! W tej chwili!
Tony: Pepper?
Nie mogłem jej słyszeć, bo wyłączyłem kontakt z bazą, choć informacje o stanie zbroi w jakiś sposób przyjmowałem. Zacząłem spadać na sam dół. Nie byłem w stanie uruchomić silników. Jednak nie spodziewałem się, że drugi Iron Man mnie znajdzie. Chwycił za rękę i rzucił z wielkim hukiem do ślepego zaułka. Powoli wstawałem, ruszając do ataku. Zacząłem strzelać z repulsorów, a ten jedynie się śmiał, używając skumulowanej energii do unibeamu. Za pomocą pola siłowego starałem się obronić. Jednak pole pękło, aż mocno oberwałem, leżąc przy ścianie.
Znowu wymierzałem kolejny cios, lecz szybko został powstrzymany jednym uderzeniem z rękawicy. Traciłem siły. Moc spadała do rezerw.
Ezekiel: Jesteś uparty, bo nie wiesz, kiedy trzeba się poddać. Wiem, że już nie zdołasz mnie zaatakować, bo w tej kupie złomu masz tylko szansę na szybką śmierć
Tony: Nie… do… cze… kanie… twoje
Ezekiel: Czas z tobą skończyć
Gdy miał użyć skumulowanej energii, zauważył agentów SHIELD, usiłujących dorwać Blizzarda. Zrezygnował z ataku i odleciał. Przestraszył się ich? To i tak nie ma znaczenia, jeśli nie wrócę do bazy. Włączyłem ponownie komunikację. Teraz krzyki Pep były prawdziwe.
**Katrine**
Zostałam uratowana przez Iron Mana. Może ojciec przestanie tak dręczyć Matta. Ostatnio zrzucił go z okna, ale i tak przeżył. Nie bardzo pamiętałam, jak to zrobił, ale na pewno nie umarł. Do tego byłam całkowicie przekonana.
Nudziło mi się w podziemnym mieście. Nie mogłam z nikim porozmawiać. Czułam się obca. Chciałabym zobaczyć się z chłopakiem. Jak na zawołanie zaczął dzwonić telefon. Postanowiłam odebrać.
Matt: Katrine, gdzie jesteś? Szukam tego miasta, w którym siedzisz. Pomożesz mi je odkryć?
Katrine: A jednak miałam rację, że żyjesz… Coś nie tak?
Matt: Nie wiem, czy pamiętasz, ale jutro szkoła organizuje wycieczkę
Katrine: Zrezygnowali z balu?
Matt: Raczej już dawno, ale wrócisz do Akademii Jutra?
Katrine: Bardzo tego chcę. Tylko jest malutki problem
Matt: Twój ojciec
Duch: KATRINE, Z KIM ROZMAWIASZ?
Katrine: Z PRZYJACIÓŁKĄ
Duch: NA PEWNO?
Katrine: TAK I PRZESTAŃ MNIE KONTROLOWAĆ… Wybacz, Matt. Po prostu on wierzy w twoją śmierć
Matt: Wszyscy chcą mnie zabić przez to, że miałem ojca Iron Mana
Katrine: Który uratował mi życie
Matt: Niemożliwe… Mój ojciec nie żyje
Katrine: Też tak myślałam… Napiszę ci SMS-em położenie przejścia do miasta
Matt: Dzięki
Duch: KATRINE
Szybko rozłączyłam się, bo tata miał zamiar wejść do pokoju. Położyłam się na łóżku, udając czytanie książki, choć tak naprawdę ukrywałam za nią swój telefon. Wysłałam wiadomość, a on nadal wpatrywał się we mnie i chyba miał zamiar ze mną porozmawiać. Oby nie odkrył tego małego kłamstwa, ale o wycieczce szkolnej mogę mu powiedzieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi