Rozdział 98: Żelazni obrońcy cz.2 Ostatnie uderzenie


**Rhodey**

Nie wiem, co to miała być za pomoc, ale SHIELD wcale nam nie pomagała. Ganiała za Androidem, jakby wydawało się, że był największym wrogiem, a to kłamstwo. Liczyliśmy na wsparcie z ich strony, a tu zerowy rezultat. Słyszałem, jak Pepper się darła przez komunikator. Miała uszkodzony hełm, więc każdy mógł wiedzieć, o czym ona mówi. Tony był w najgorszej sytuacji. Widziałem, jak słabnie, bo ledwo stał na nogach. Uwolnił się z jego uścisku, ale podpierał się ściany.

-Lepiej, odpuść, bo twoje serce tego nie wytrzyma- pomogłem mu wstać

-Nie... Nie mogę. Ja muszę walczyć. Przecież on...

-Uspokój się. Ziemi już nic nie zagraża. Teraz pozostało przeżyć i wrócić do domu

-Mieli nam pomóc. I co oni robią?!- wkurzył się, aż go zabolało

-Tylko spokojnie. Będzie dobrze. Poradzimy sobie, ale najlepiej już nie walcz

Tony nie chciał się poddać i dalej odpierał ataki Vanko. Gdy zbliżał się do Pepper, obronił ją swoim ciałem. To było szalone. W końcu targa się na szubienicę, czy jak? Ruda była zrozpaczona. Jedynie, co mogła zrobić, to używać zwykłych ciosów.

-Zostawcie tego szaleńca i znikajmy stąd!- kazałem im wziąć się za odwrót, lecz mnie nie słuchali

-Nie!- Tony odpowiedział z pięści

-Proszę cię, zostaw go!- krzyczała Pepper, gdy zaczęli się ze sobą siłować

-Znikaj stąd!- znowu się odezwałem, ale on nie chciał odpuścić

-Już nic nie zdziałacie, Rhodey! Musicie się ewakuować!- odezwała się mama, która nie ukrywała swego przerażenia

Wszyscy działali pod wpływem emocji. Rosjanin nie chciał odpuścić i użył całej siły, by dosłownie zgnieść zbroję Centuriona. Po Androidzie nie było śladu i samych agentach. Zostaliśmy sami na pastwę losu. Chciałem mu pomóc, ale trafił we mnie rakietą. Znowu odezwała się mama.

-Uciekajcie i się nie zastanawiajcie!

-Mówiłem im, ale nie chcą odpuścić, a Crimson Dynamo zaraz zgniecie Tony'ego!

-A gdzie SHIELD?! Mieli wam pomóc!- teraz to ona była zdenerwowana i też nie była zachwycona, jak "fajnie" nam pomogli, nie pomagając

-Już ich nie ma! Muszę kończyć, bo Vanko zaraz go zabije. Muszę go powstrzymać!- rzuciłem się na Rosjanina, który skrupulatnie chciał, by Iron Man się poddał, a raczej zginął

Pepper próbowała odepchnąć Vanko, ale on nie reagował na jej zwykłe ataki i nikt z nas nie mógł go powstrzymać. Jednak stało się coś niemożliwego. Tony był o wiele silniejszy od kombinezonu Ivana. Całą siłę włożył w ręce i powalił niepowstrzymanego szaleńca.

-Jak ty to zrobiłeś?!- zdziwiłem się, jak zrobił coś niewykonalnego

-Zwycięstwo!- ucieszyła się Pepper

**Tony**

Udało się. Jakoś udało mi się pokonać Ivana, by nie zabił nikogo z moich przyjaciół. Przytula się do mnie Pepper i Rhodey również to uczynił. To było wielkie szczęście, które miało swoje poświęcenie. Jakie? Nie wiedzieli, że serce ledwo biło i bardzo je przeciążyłem przez tę walkę.

-Jest! Wygraliśmy!- dalej cieszyła się ruda z tego wyczynu

-Tak... zwycięstwo- wziąłem głęboki wdech, bo czułem się źle

-Tony? Wszystko gra?- spytał się Rhodey

-Tak. Jest dobrze- uśmiechnąłem się i odsłoniliśmy na chwilę hełmy

Cała nasza trójka cieszyła się z rezultatu naszej misji. Agenci wrócili do nas i Android przyleciał za nimi. Myślałem, że mamy od niego spokój. Na kogo się rzucił? Na Pepper.

-Uważaj!- ostrzegłem ją

Ochroniłem rudą przed robotem i zmienił szybko swój cel. Tym razem skupił się na Rhodey'm. Przeginał, a agenci zajęli się nieprzytomnym Vanko. Kim oni są?! Nie mogą być z SHIELD! Jak oni mogą nie wiedzieć, kto jest groźniejszy?

-Rhodey!- krzyknąłem i podleciałem do niego

Android przygwoździł go do ziemi i strzelił z lasera. Od razu rzuciłem się w strefę ataku. Serce biło, jak szalone, bo ten strach, że ktoś z nich mógł umrzeć, nie pozwalał mi odpowiednio działać.

-Powinieneś już sobie odpuścić, Iron Manie!

-Nigdy!- krzyknąłem, uderzając go w twarz

-To zginiesz najpierw ty!- strzelił z unibeamu, aż cały mój napierśnik rozpadł się

-Tony! Nie!- Pepper była przerażona

Walczyłem do końca i chciałem jakoś go powstrzymać. Jeśli kogoś ma zabić, niech to będę ja. Miałem plany, ale już nie będą ważne.

<< Krytyczne uszkodzenia zbroi. Zagrożenie zdrowia i życia użytkownika>>

Nie potrafiłem wstać. Byłem słaby, a on zaczął bić pięściami, gdzie był umiejscowiony implant. Chcieli coś zrobić, ale zostaliśmy otoczeni jakimś polem siłowym. "SHIELD" zabrało Vanko i nikt nam nie zechciał udzielić pomocy. Dobijali się przez pole, a ja czułem, jak z gwałtownego bicia, serce zaczęło zwalniać. Wiedziałem, że umrę.

-Tony, wynoś się stamtąd!- krzyczała Roberta, a ja nawet nie byłem w stanie się podnieść

-Teraz z tobą skończę, Stark- zerwał mi hełm, by patrzeć, jak schodzę z tego świata

-Pepper... przepraszam

-Tony!- dalej krzyczała, dobijając się, by rozwalić otaczające nas pole

-To twój koniec! Żegnaj, Iron Manie- uderzył w klatkę piersiową, aż zobaczył iskry z implantu

<< Funkcja lotu wyłączona. Systemu wyłączone. Komunikacja wyłączona>>

**Rhodey**

Próbowałem przebić się przez dzielącą nas barierę, ale nie udawało się za każdym podejściem. Byłem przerażony, widząc Tony'ego, skazanego na śmierć. Nawet nie był w stanie uciec, czy chociaż się bronić. Pepper była zrozpaczona.

-Musimy coś zrobić! Masz jakieś rakiety?!

-Już nic nie działa. Zbroja nadaje się do złomu

-Ale Tony...- przerwałem jej

-Wiem, Pepper. Gdyby SHIELD coś zrobiła

-Musicie stąd zabrać Tony'ego. Jego implant się wyczerpuje. Ledwo ma 10%. Skontaktujcie się z SHIELD. Natychmiast!

Pepper walnęła z furią w pole, aż się zniszczyło, rozsypując w drobny mak. Natychmiast wbiegliśmy na Androida, który dalej maltretował Tony'ego. Jedynie, gdzie miał zbroję, to na rękach i nogach.

-Masz go zostawić!- próbowała odepchnąć go, lecz bezskutecznie

-Za późno! On umiera i nic z tym nie zrobicie!- uderzył z całych sił w implant i odszedł, gdy jego cybernetyczne oko dało mu informacje

-Dlaczego nic nie robicie?! Tego was uczyli?!- wściekła się ruda, że siłą chciała przyciągnąć agentów, ale jej się nie udało

-Lepiej darujcie sobie! On już umarł!

Zaśmiał się robot i wyleciał z helikariera. Tony dalej był przytomny, tylko, że jego implant był zniszczony. Sprawdziłem bransoletkę i nie było dobrze. Serce słabło, a agenci SHIELD zniknęli tak samo, jak Android, który już się nie pojawił.

-Tony, słyszysz mnie?- podeszła do niego zrozpaczona Pepper i była bez hełmu, że mogłem zobaczyć, jak płacze

-Pepper... przepraszam. Nici z planów... Naszych planów- odparł słabym głosem

-Nie mów tak. Wyjdziemy z tego żywi

-Uciekajcie

-Nie zostawimy cię. Jak już, to razem-  odezwałem się do nich

Nagle implant zaczął szybko migotać, a Tony odczuwał ból. Nie wiedziałem, co się dzieje, ale domyślałem się, że to nic dobrego. Na bransoletce pojawiły się odczyty na czerwono. To był koszmar. Nie może umrzeć.

-Tony, słyszysz mnie? Dasz radę! Musisz z nami zostać!- chwyciła go za rękę, która była wolna od pancerza

-Pepper... to... koniec

-Nie mów tak! Będzie dobrze

Niespodziewanie zaprzestał migotać mechanizm, a on zemdlał. Sprawdziłem jego puls. Słaby. Umierał. To nie może się tak skończyć. On musi żyć. Musi wytrwać.
 Pepper zaczęła krzyczeć, gdy już na nic nie reagował. Musiałem zadzwonić do Victorii. Musi nam pomóc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X