Rozdział 92: Crimson Dynamo powrócił


Rhodes miał szczęście, że jego matka się pojawiła w pobliżu, bo gdyby nie ona, już leżałby ledwo żywy. Miałem go tylko zmusić do działania. Chcę się z nimi podroczyć, by wykończyć jednego po drugim. Najgorszy ich widok przed śmiercią będzie patrzenie, jak ginie poprzednik.
Rozejrzałem się po fabryce, szukając lokalizacji zbrojowni. Gdzieś na podłodze były zaschnięte ślady krwi. Stark musiał tu być. Drzwi były zablokowane, a nie chciałem ich niepotrzebnie rozwalać. Uruchomiłbym alarm, albo zniszczyłbym całą zbrojownię. Na początku taki miałem zamiar. Jednak ostatecznie wycofałem się i wróciłem do bazy w kosmosie.

-I jak ci poszło? Baza w ogniu?

-Ty byś chciał wszystko wiedzieć, Magnum. Byłem na takich jakby zwiadach. Znalazłem ich zbrojownię, ale są nam potrzebni, więc nie zniszczyłem jej

-Nadal chcesz ich ściągnąć do kosmosu?- spytał naczelny naukowiec

-Nadal i nie poddam się! Muszą zginąć tu w kosmosie. Broń gotowa?

-Przecież nie mieliśmy niszczyć Ziemi. Co ty znowu kombinujesz?

-Niech atrapa wygląda na groźną. Niech świat się dowie o naszej potędze

Jednak musimy zmienić plany. Pomyślałem, żeby zaatakować o wiele większy cel. Helikarier SHIELD. To na pewno ruszy ich z miejsca i polecą w kosmos.
Gdy tak myślałem nad dalszy działaniem, zaskoczyłem się na widok starego znajomego. Crimson Dynamo.

-Co on tu robi?

-Chyba też ma niedokończone porachunki z nami- pomyślał jeden ze pszczelarzy, który widział, jak Ivan ruszył w naszą stronę

-Wysłać drony!- rozkazał naczelny naukowiec, a ja zacząłem nimi dowodzić

Wyleciałem ze stacji, lecz najpierw chciałem negocjacji. Niestety mnie nie słuchał, więc wystrzeliłem ostrzegawczo, żeby się wycofał.

-Vanko, odsuń się stąd!

-Nie będziesz mi rozkazywał, głupi robocie!- rzucił się z pięściami i uderzył w moją stalową strukturę, która dla niego była prosta do zniszczenia

-Po co tu przyleciałeś?- spytałem z ciekawości

-Zemsta!- wrzasnął, wyrzucając mnie na teleskop

Drony atakowały go z całych sił, ale Ivan je rozwalał na drobne kawałki. Na kim chciał się zemścić? Z tego, co mi wiadomo, to przestał być szaleńcem, gdy wrócił do rodziny. Może chce zemsty na Iron Manie?

-Może zamiast atakować, złożę ci ofertę. Połączmy siły w walce z Iron Manem i SHIELD

-Ja chcę sam!- rzucił kolejnymi dronami w stację

-Razem go zniszczymy

-On mnie powstrzymał! Zabiję go za to!- rozerwał ostatniego drona na pół, działając agresywnie na wszystko, co się tylko rusza



Stałam sparaliżowana ze strachu. Lekarka nie ma dobrych wieści? Co to znaczy? On nie mógł umrzeć. Tak bardzo się bałam, a Rhodey odczuł to samo po jej słowach.

-Proszę, powiedz nam... Co z Tony'm? Umarł?

-Spokojnie, Pepper. Tony żyje, ale...- przerwała

-Ale co? Jakie wieści? Czemu złe? Co się stało?!- zaczęłam pytać o każdy szczegół

-Chciałam mu zastąpić implant na reaktor łukowy, ale jego organizm nie potrafi go zaakceptować. Musi dalej męczyć się z mechanizmem. Nie będę go trzymać w szpitalu. Za kilka godzin dostanie wypis, tylko pod warunkiem, że będziecie mieć na niego oko

-Czyli nadal może umrzeć?- spytał Rhodey z niepokojem

-Przykro mi. Na razie leży i odpoczywa. Znajdziemy jakieś rozwiązanie. Porozmawiam z chirurgiem i ustalimy dalsze działania- oznajmiła Victoria

Z wrażeń myślałam, że zemdleję, ale po prostu usiadłam i uroniłam ostatnie łzy. To była ulga. Tony żył. Kiedy próbowałam dojść do siebie, lekarka poszła na salę pooperacyjną, gdzie go zabrała.

-Rhodey, co teraz będzie? Reaktor miał go ocalić i nic!- byłam dalej zrozpaczona

-Będzie dobrze. Chodźmy do niego. Dasz radę?- widział, jak zbladłam przez ten ciągły strach

-Tak- wstałam i poszłam z nim, gdzie leżał Tony, czyli w to samo miejsce, dokąd poszła lekarka

Niestety straciłam już siły przez te ciągłe siedzenie w szpitalu. Podparłam się ściany i poszłam po kawę. Wypiłam kilka łyków, aż odczułam poprawę. Już nie byłam taka blada, lecz strach dalej mi mącił w głowie i rozsądne myślenie.
Po wypiciu całego napoju, dotarliśmy do sali, gdzie Tony był przytomny. Nie wyglądał na umarlaka i dobrze. Obawy stały się mniejsze. Rozglądał się po sali całkiem rozkojarzony. Rzuciłam mu się na szyję i znowu się musiałam uspokoić.

- Już więcej mnie tak nie strasz

-Pepper, jest dobrze

-Naprawdę nie wiesz, jak ona się o ciebie bała. Ciągle tylko płakała- wyznał Rhodey, aż chciałam go walnąć za to

-I tego chciałam uniknąć. Twojego płaczu

-Proszę cię, nie strasz mnie tak. Nigdy więcej- uwolniłam go z uścisku i chwyciłam za rękę

-Spróbuję- uścisnął mi dłoń, uśmiechając się bez przymusu

Nie wiem, czy przeżyłabym jego śmierć. Nawet, gdybyśmy nie połączyli się węzłem małżeńskim i tak bym nie zdołała tego strawić. Wystarczy, jak często muszę go widywać w bieli ścian.

-Już sobie pogruchaliście, gołąbeczki- zaśmiał się Rhodey, by rozluźnić napiętą atmosferę

-Rhodey, gdybyśmy nie byli w szpitalu, zabiłabym cię- rozbawiła mnie trochę ta sytuacja, bo chciałam chwycić za śrubokręt, którego tu nie było

-O nie, nie, nie. Innym razem-  pokiwał palcem, uśmiechając się chytrze

-Nikt nie będzie tu nikogo mordować-  Victoria wtrąciła się również rozbawiona całą sytuacją




Nagle pojawił się oddział SHIELD. Pszczelarze walczyli z nimi, a Vanko z łatwością niszczył im kombinezony, utrzymujące ich przy życiu. Agenci padali, jak muchy. Fury chyba nie miał dziś dobrego dnia, skoro bezmyślnie wysyłał swoich ludzi na pewną śmierć.

-Wycofać się!- krzyknąłem do agentów AIM

SHIELD już nic nie robiła. Jedynie zabierali swoich ocalałych agentów do bazy. Przez głupie decyzje Fury'ego mogli umrzeć. Czy było mi ich szkoda? Nie. Sam chcę zniszczyć całą ich organizację, ale Vanko mi stał na drodze.
Włączyłem tryb maskujący, by przemknąć obok niego niezauważalnie. Udało się przedostać do bazy pszczelarzy, gdzie chciałem czekać na "świętą trójcę".

-Nawet nie próbuj do niego podchodzić! Zniszczył nam wszystkie drony! Wiesz, ile lat zajęło ich zbudowanie?!

-Pewnie sporo?- próbowałem zgadnąć

-10 lat, licząc od skradzionych schematów!- uderzył w stół z projektami

-Dobra, opanuj się! Już nie będę z nim negocjował

-To szaleniec! Nic z nim nie zdziałamy!- znowu uderzył pszczelarz w ten sam stół, unosząc się groźnie, że reszta agentów zwróciła na niego uwagę

Po części zgadzałem się z nim, ale Crimson Dynamo byłby dla nas nieocenioną siłą. Przydałby się AIM w wielu sytuacjach. Kiedyś zmusimy go do posłuszeństwa. Chipy kontroli były aktywne, więc mógłbym podlecieć do niego, spróbować go wszczepić, jeśli ochrona zbroi była na niskim poziomie.

-Nie chciałbyś go wykorzystać? Pomyśl, ile moglibyśmy z nim zrobić?- zaproponowałem naczelnemu naukowcowi, który nieco ochłonął po furii przez zniszczone drony

-Może i tak, ale to za duże ryzyko. Tak samo, jakbyś poprosił o sojusz samego Mallena, a on to kompletny wariat

-Tylko, że jego można kontrolować. Hydrze się udało

-Na początku, ale później sam ustalił sobie, kto ma nim rządzić. Nic nie kombinuj, bo i nasi agenci będą trupami przez niego

-Podobno zgarnęli Mallena i siedzi bodajże w celi o zaostrzonym rygorze. Gdyby tak SHIELD zaatakować...- zacząłem myśleć nad inną strategią

-Chyba Ivan sam na to wpadł

Nie wiedziałem, co miał na myśli, ale wszystko stało się jasne, gdy baza powietrzna stanęła w ogniu. W przestrzeni kosmicznej zostały wystrzelone kapsuły ratownicze. Nikt z nas nie reagował. Patrzyliśmy na dzieło zniszczenia .Vanko odwalał za nas robotę.

-Kończymy bujdę z apokalipsą?- spytał z Magnum

-Tak. Przejdźmy do większego przedsięwzięcia. Zaatakujmy SHIELD

-Teraz to już za późno. Kompletnie postradałeś zmysły?! Dwóch szaleńców w kilka minut opanuje sam helikarier, a ty chcesz się wtrącać?! Zły pomysł

-Mam inny plan. Niech "święta trójca" nam pomoże w walce i wykorzystamy to przeciwko nim

-Dwie pieczenie na jednym ogniu- wywnioskował naukowiec

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X