Rozdział 86: Wewnątrz wspomnień



Nieco uspokoiła swoje emocje, ale ta myśl mi nie dawała spokoju. Jak on mógł mnie śledzić? Ktoś mu kazał? Mam prawo znać prawdę bez żadnych przekrętów.

-Z czyjego rozkazu mnie śledziłeś?- spytałam poważnie

-Od nikogo! Przysięgam!

-To po co to zrobiłeś? Wiesz, że nie zalicza się do normalnych zachowań?

-I mówi to osoba, która trzyma pod poduszką stertę noży

-Każdy ma jakieś urazy. Nie zmieniaj tematu. Powiedz mi, tylko czemu?

Clint wyglądał na zmieszanego. Nie potrafił ułożyć odpowiedzi w logiczną całość. Ciekawiła mnie jego obrona. Co ma mi do powiedzenia?

-No dobra. Chcesz wiedzieć? Śledziłem cię, bo zachowywałaś się dziwnie. Poleciałaś na Arktykę, gdzie Iron Man walczył z Whiplashem. I ty tylko byłaś w ukryciu i obserwowałaś. Może ty miałaś śledzić z czyjegoś rozkazu?

-Nie odwracaj kota ogonem. Pepper mnie o to poprosiła, więc wywiązałam się z tego. Czyli mam rozumieć, że się martwiłeś, czy raczej uznałeś mnie za zagrożenie?

-Barbaro, przesadziłaś. Ja nigdy tak o tobie nie myślałem. To z troski o ciebie, a teraz wpakowałaś się w niezłe bagno i musisz przyjąć moją pomoc- próbował mnie uspokoić, ale to bardziej wyprowadziło z równowagi

-Pomoc? Przecież dawałam sobie radę, jak ciebie nie było! Kiedy ja rozpaczałam i miałam koszmary, gdzie byłeś?! Gdzie byłeś, kiedy cię potrzebowałam?!- krzyknęłam, aż z oczu wypłynęły łzy

Wszystkie wspomnienia wróciły z Manhattanem, Arktyką i ostatnią walką przeciw Katrine. Tego było za wiele w mojej głowie, a jakoś musiałam nosić to w sobie ten ciężar. Sama. Po inwazji próbowałam dojść do siebie, ale to wydarzenie na trwale wdrążyło się w moją psychikę.
Bezradnie padłam na łóżko, płacząc po cichu. Jednak w końcu okazał odrobinę czułości i przytulił się do mnie.

-Zawsze byłaś silna, odkąd cię poznałem. Pamiętasz, jak byliśmy w tym samym oddziale SHIELD?

-Tak, pamiętam. To były inne czasy- otarłam policzki i przetarłam oczy

-To były czasy, kiedy się poznaliśmy. Pamiętasz naszą pierwszą misję w Monako?

-Dokładnie. Było bombowo. Cały hotel wyleciał w powietrze. Hydra wiedziała, jak zniknąć "bez hałasu"- uśmiechnęłam się, aż w końcu musiałam wybuchnąć śmiechem

Odwróciłam się w stronę Clinta i usiadłam na łóżku. Po raz kolejny poczułam, że mogę też śmiać się z przeszłości, a nie tylko nad nią ubolewać. Zawsze mi poprawiał humor i cieszę się, że znowu możemy być razem.
Była już trzecia nad ranem, a my wymienialiśmy najśmieszniejsze akcje, gdy byliśmy w SHIELD. Wyskakiwanie z łodzi po zegarek, czy używanie patelni jako ogłuszacza. W końcu, zasnęłam w jego objęciach, kładąc głowę na jego ramieniu. Było mi tak wygodnie przy nim i mogłam tak całą wieczność.

-Dziękuję, że mi przypomniałeś o tym, że przeszłość nie była, aż tak zła

-To było wiadome. Bobbie. Jest dobrze i źle



Nadal leżałem w szpitalu. Czułem się o wiele lepiej, a serce działało, jak należy. Victoria przeglądała dziennik z Robertą? Czyli ona zna prawdę? To chyba nadszedł czas, by Pepper i Rhodey też ją poznali.
Zawołałem lekarkę, bo musiałem z nią wynegocjować wyjście ze szpitala. To za ile dni będę mógł wrócić do domu?

-Victorio, kiedy mogę wrócić do domu? Już czuję się dobrze

-Właśnie widzę. No zgoda. To jutro cię wypuszczę, bo muszę jeszcze poobserwować. Czytałam twoje zapiski. Miałeś zawroty głowy i problemy z widzeniem. Te objawy nie zaliczają się do serca, tylko do twojej rany na brzuchu. Zostawiłeś ją otwartą pod opatrunkiem, ale już ją zaszyłam

-Czyli nie jestem blisko śmierci? A Roberta o tym wie?

-Tak. Właściwe, to z nią o tym rozmawiałam, żeby ci pomogła z tym. Nie możesz dźwigać takiego ciężaru zupełnie sam, Tony. Ktoś musi ci pomóc

-Ale co będzie dalej?

Obie przez chwilę zamilkły, gdy do sali wszedł jakiś mężczyzna w zielonym fartuchu. Nie bardzo go pamiętałem, ale kiedyś chyba pomógł Victorii. Jeśli się nie mylę, to był dyrektorem szpitala. No tak. Ma nawet napisane na plakietce. Żadne odkrycie.

-Tony, przedstawiam ci jednego z najlepszych chirurgów i nasz dyrektor, czyli David Kurt. Pomoże ci dojść do zdrowia, ale posłuchaj, co ma ci do powiedzenia

-No więc, jak już mnie przedstawiła dr Bernes, jestem chirurgiem, ale na pewno nie z tych najlepszych

-Skromny, jak zawsze- uśmiechnęła się Victoria

-Słyszałem o twojej sytuacji i naprawdę mi przykro, że straciłeś i ojca i matkę. Na pewno, to był dla ciebie wielki cios, a w dodatku na domiar złego, przez wypadek masz nieodwracalnie uszkodzone serce, które podtrzymuje implant. Pomyślałem, by to zamienić na reaktor łukowy

-Reaktor łukowy? A jak to działa?

Chirurg wyjaśnił, że to działa na tej samej zasadzie, co implant, czyli ma pobudzać serce do działania, ale ładowanie było zależne od wysiłku i przemęczenia. Czyli mogłoby naprawdę zmienić mi życie. Wystarczy jedno słowo, a wszystko się zmieni.

-Zgadzasz się?- spytał chirurg

-Muszę jeszcze nad tym pomyśleć. Ile mam czasu?

-Niewiele. Przejrzałem twoje wyniki i niestety zostało ci mało czasu na myślenie. Pomyśl o tym teraz

-Zgodziłbym się, ale muszę uzgodnić z moją żoną. Musi wiedzieć, na co się piszę

-Rozumiem. Dziś zostaniesz na obserwacji, a jutro zobaczymy, jak to będzie wyglądać. Przyniosę ci schemat reaktora, żebyś mógł się niemu bliżej przyjrzeć i sam ocenisz, czy będzie dobrym zastępcą implantu

-Dobrze- chwyciłem za telefon i wybrałem numer do Pepper

Była cisza w słuchawce. Może śpi? Nie wiem, co może się z nią dziać, a najgorsze było to, że cała nasza trójka była rozproszona po miastach. Próbowałem po raz kolejny się do niej dodzwonić, ale był brak sygnału. Miałem złe przeczucia.

-Coś jest nie tak. Nie odbiera!

-Uspokój się. Nic jej nie jest. Jestem tego pewna- próbowała coś zrobić Roberta, ale sama myśl, że ktoś zaatakował moją rudą, nie dawała mi spokoju




Obudziłam się wczesnym porankiem, a promienie słońca przebijały się przez okno, oświetlając cały pokój. Clint nadal spał, jak małe dziecko. Nie miałam serca go budzić. Postanowiłam bezszelestnie udać się do łazienki, by wziąć kąpiel.
Weszłam pod gorącą wodę, namydlając każdy skrawek ciała. Na chwilę podniosłam głowę do góry i zamknęłam oczy. Obrazy z Manhattanu wróciły i dźgały moją duszę na części potłuczonego szkła. Dalej ten obraz, jak Clint rzuca mi się, jak obrońca. W ostatniej chwili przypomina, że mnie kocha. Dobrze, że wrócił i żyje, ale koszmar tamtego dnia będzie jeszcze wracać. Po policzkach spłynęły łzy.
Spłukałam całą pianę i wytarłam się ręcznikiem. Spojrzałam w lustro, a tam odbicie wybuchu bomby na Arktyce i wokół niej martwi agenci.

-Dość! Dość!- chwyciłam się za głowę, próbując zmienić tok myślenia

Poczułam, jak ktoś wbija mi ostrze w brzuch i wszystkie odłamki przemieszczają się po całym ciele. Nikogo nie było obok mnie. Chciałam się otrząsnąć z niemiłych wspomnień. Za mną stał Clint.

-Obudziłam cię?

-Krzyczałaś. Co się stało?- chciał mnie objąć w pasie, a ja go odtrąciłam, dalej czując te odłamki

-Muszę się przewietrzyć

-Bobbie, co się dzieje? Mogę ci pomóc?

-Niektóre problemy trzeba rozwiązywać solo- chwyciłam za kurtkę i cały strój uzbroiłam w broń

Gdy byłam uzbrojona w "zabawki", wyszłam z domu i pojechałam motorem przez miasto. Chciałam zapomnieć o tym bólu. Zapomnieć.
 Jadąc przez ulicę zaczęłam widzieć duchy postaci. Najpierw był Whitehall.

-Odkrycia wymagają eksperymentów- trzymał martwą Whitney, a później pozostawił bombę

-Padnij!- krzyknęłam, a cała baza stanęła w płomieniach

Próbowałam nie skupiać się na tym i jechać dalej. Kolejna postać, która wyszła mi naprzeciw, to Katrine. Trzymała w rękach zakutą Pepper. W tle pojawił się Virgil.

-Gdzie byłaś, kiedy ona cię potrzebowała?! Gdzie ty byłaś?! Miałaś ją chronić!

Gwałtownie zahamowałam, zatrzymując się na poboczu. To były tylko duchy i nic nie mogły mi zrobić. Wzięłam głęboki wdech i uspokoiłam się. Ponownie uruchomiłam motor. Przez chwilę nie było żadnych postaci, aż nagle przy przyspieszeniu na linii prostej wyskoczył duch dziewczynki.

-Dlaczego mi odebrałaś tatusia? Dlaczego?!- krzyczała, płacząc

-Ciebie tu nie ma- wrzuciłam większe obroty silnika, że na liczniku wskazywało ponad 80 km/h

To była córka jednego z agentów Hydry. Misja niedaleko Bahrajnu. Musiałam wtedy podjąć trudną decyzję i zabiłam go. Był pod wpływem eksperymentalnego serum podobnego do Ekstremis.

-Dlaczego go zabiłaś? Dlaczego?!

-Nie miałam wyjścia!- krzyknęłam do ducha

Nagle uderzyłam w małe auto, wyjeżdżające z prawej strony. Gwałtownie uderzyłam w zderzak, przewracając się nad nim na drugą stronę. Leżałam na plecach, a z głowy sączyła się krew. Kręgosłup odczuwałam w kawałkach. Poczułam ból na całym ciele.
Wsparłam się ręką i powoli wstawałam. Unikałam szpitali, jak tylko mogłam, a stłuczenia mogę wyleczyć w łóżku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X