Rozdział 82: Zemsta i jeszcze raz zemsta



Zjawiłam się na czas w Jersey, gdzie agentka Hill wyjaśniła nam stopień zagrożenia. Ciągle byłam pogrążona myślami, że zostawiłam Tony'ego samego. Kiepski z niego kłamca i widziałam, jak próbował coś przede mną ukryć. Gdy jedna z agentek mnie szturchnęła w ramię, zaczęłam słuchać, co mówią wokół.

-Musisz uważać, bo planują rozmieszczenie jednostek na całym obszarze bazy. Może mamy dopiero tylko odznaki, ale i tak nas wezmą do akcji. Chyba wiem, kto może zaatakować

-Kogo masz na myśli?

-Mallena. Dokładnie znam jego przypadek. Zmienił się w mutanta przez serum. Podobno ma halucynacje i każdego widzi jako Fury'ego

-Niedobrze. Czyli on wróci?

-Skoro zabrali wszystkich agentów do baz, to pewnie nie będzie nic prostego

Zaczęłam się zastanawiać, czemu Mallen chciałby wrócić? To na pewno nic dobrego nie wróży. Agentka może mieć rację, że dlatego zostaliśmy wezwani. Bez zbroi nie dam rady z nim walczyć, a w samej Rescue i tak nie uda się go pokonać. Pamiętam, co zrobił z Rhodey'm. Koszmar.
Moje kolejne myśli przerwał alarm. Hill podbiegła do centrali, skąd mogła połączyć się z innymi oddziałami, ale na kanałach była cisza.

-Uzbroić się i być w gotowości!- rozkazała, krzycząc do wszystkich

-Będzie zabawa- uśmiechnęła się agentka w czarnych włosach

-Jak to przeżyjemy, będziemy mogli opowiadać- chwyciłam do ręki blaster, przeładowując go

Kiedy mutant rozwalił kolejne drzwi, ruszyliśmy biegiem w jego stronę. Najpierw dowódczyni rzuciła granat dymny, który utrudnił mu widoczność. Słyszałam, jak ktoś krzyknął z bólu i twardo wylądował na podłodze. To był jeden z agentów. Został ranny. Zauważyłam krew na jego głowie, gdy dym zanikał. Hill była przerażona i kazała nam się wycofać.

-Wracać! Już! Wracać do środka!

Niestety on nie przestawał i w końcu natrafiło na mnie. Coś mruczał pod nosem i chwycił za moją szyję. Czułam, jak serce podchodzi do gardła, a trudno było mi oddychać.

-Opanuj się! Nie jestem nim! Nie jestem Fury'm!

-Nie kłam!

-Przywidziało ci się! Idź stąd!

-Jak śmiesz mi rozkazywać?!- uścisk przy szyi był coraz większy, że miałam jeszcze większe trudności z oddychaniem

-Masz ją puścić, Mallen!- strzeliła w niego "śpiochem", ale to go nie położyło

Jego skóra była twardsza, a raczej to, co się w niej wytworzyło. Nie mogłam żegnać się z Tony'm na zawsze. Obiecałam, że wrócę cała i zdrowa. więc słowa dotrzymam.
Atak na niego go rozwścieczył, że poczułam, jak pazury wbijają się w kark. Agentka próbowała coś zrobić. Użyła blastera, który nie zadziałał.

-Musisz postarać się bardziej, by mnie naprawdę zranić



Sprawdziłem liczby, które odpowiadały współrzędnym na mapie. Doskonale wiedziałem, gdzie się znajduje. Jersey. New Jersey. Tam była Pepper. Czy ten anonim chce mi coś przekazać? Tylko co?
Nagle odezwał się alarm w zbrojowni. Gdy zostało zlokalizowane miejsce, pokrywało się z poprzednimi współrzędnymi. Bez większego wahania założyłem na siebie zbroję. Natychmiast wyleciałem ze zbrojowni z prawie szybkością dźwięku. Bałem się, że coś się stało Pepper. Miałem złe przeczucia.
Po godzinie dotarłem na miejsce. Baza była opuszczona.

-Halo! Jest tu ktoś?- rozglądałem się

Odpowiedź wyszła, a raczej przebiła się przez ścianę. Wypadli agenci, a stwór, który ich atakował, to był Mallen.

-Jasny gwint! Zostaw ją!- byłem przerażony, jak trzymał Pepper za gardło

-A ciebie tu nie powinno być, Iron Manie- puścił ją i zaczął ziać ogniem

-Uciekajcie stąd! Wszyscy natychmiast!- kazałem agentom zniknąć, jak najszybciej z bazy

Agentka Hill zabrała bezpiecznie wszystkich wraz z rannymi agentami. Jednak Pepper została. Na szczęście była przytomna i pobiegła, ile miała sił, ale nie w stronę wyjścia. Chyba wiem, co planowała. Musiałem zająć się mutantem. Strzeliłem do niego z unibeamu, a jemu nic się nie stało. W odpowiedzi na to, rzucił się na mnie, przejeżdżając pazurami po napierśniku. Syknąłem z bólu.
On to zrobił.

<< Uwaga. Nastąpiło naruszenie zbroi>>

Czułem, że zostałem ranny przez jego pazury, które bez problemu mogły zranić bardziej. Strzeliłem z rakiet i to go tylko odsunęło nieco dalej.

-Ciesz się, póki możesz. Dorwę Fury'ego! Zabiję go za to, że mnie wyrzucił!- znowu zaczął biec w stronę Pepper

Od razu próbowałem go jeszcze zatrzymać, ale pojawiła się moja Rescue. Zaczęła do niego strzelać z repulsorów. Jak zwykle, ma tę swoją odwagę.
 Mallen wciąż nie został ranny i nasze ataki były nieskuteczne.

-Szybko nabrałaś sił. Nic ci nie jest?

-W porządku. Gdyby nie ty, już byłoby po mnie. Wzywamy Rhodey'go?

-Myślę, że damy radę sami. Mam pewien pomysł. Włącz ochronę przed gazem. Musisz mi tylko zaufać

-Chyba nie mam wyjścia. To działaj, Iron Manie!

Szynko poleciałem do agentki Hill, której udało się wyprowadzić agentów poza budynek. Byli bezpieczni.

-Agentko Hill, gdzie znajduje się dostęp do klimatyzacji?

-Prosto i w prawo. A czemu pytasz?

-Wiem, jak go powstrzymać

Dotarłem do odpowiedniej pomieszczenia w niecałą minutę. Znalazłem butlę z nadtlenkiem azotu o silnym stężeniu. To miało nam pomóc. Było stosowane kiedyś, gdy Hulk miał być pojmany, więc powinno się udać.
Rozpyliłem gaz nasenny, przepuszczając mieszankę przez wentylację. Rescue próbowała odeprzeć ataki Mallena. Znowu ją zaczął przyduszać, aż uwolnił Pepper z uścisku, gdy gaz był rozprzestrzeniony po całej placówce.

-Po prostu zasnął. Udało się- odetchnęła z ulgą



Jak to dobrze, ze plan Tony'ego zadziałał. Powstrzymał mutanta, ale wciąż nie wiedzieliśmy, czego chciał. Rzucił się na mnie, bo myślał, że jestem generałem. Nadal ma halucynacje, ale się zmienił, bo jego skóra była twardsza, niż przy pierwszym starciu. Dobrze, że został zamknięty w celi.

-Wymyślicie jakieś rozwiązanie, by go uratować?- spytałam dowódczyni mojego oddziału

-Był wiernym agentem. Nasi specjaliści zrobią, co się da. Może też naprawią jego psychikę? Naprawdę, był niezastąpiony w misjach, ale Ekstremis podane przez Hydrę, namieszało mu w głowie

-Trzeba coś zrobić z nim, a dalej nie wiadomo, czemu was zaatakował?- spytał Tony

- Czegoś musi szukać, tylko niemożliwe, by działał z AIM. Raczej chce zemsty- pomyślałam

-Psychicznie chorzy zawsze tego chcą. No nic. Będę czujny, gdyby coś znowu miało się wydarzyć. Dzięki alarmom dowiem się o zagrożeniu

Tony wyleciał w zbroi, a ja swoją zdjęłam i znów była plecakiem. Tylko Hill z Fury'm znali mój sekret. Znowu mnie uratował, a to zwykle ja ratuję mu tyłek. Teraz zachowywał się normalnie, ale nadal czułam, że próbował coś ukryć.
 Postanowiłam porozmawiać z dowódczynią, by pozwoliła mi wrócić. Musiałam ją jakoś przekonać. Raczej się zgodzi. Chyba, że rozkazy są dla niej ważniejsze.

-Agentko Hill. Mam ważną sprawę. Czy my musimy być na stałe w bazie, czy to jest tymczasowe na czas uciszenia sprawy?

-Chyba wiem, do czego zmierzasz. Widziałaś, że lekko nie mamy i każda pomoc się przyda. Poza tym słyszałam od Bobbie, co zrobiłaś z Duchem i naprawdę, to wymagało wielkiej odwagi. Jesteś mi potrzebna

-Ja rozumiem, ale muszę być przy Tony'm. Martwię się o niego- wyrzuciłam zmartwienia

-Chodzi o jego zdrowie? Bardzo jest źle?

-Sama nie wiem, ale coś mi nie pasuje. Jestem pewna, że coś ukrywa. Czy mogę wrócić do domu?

Agentka była zamyślona. Wahała się, co zrobić. Pewnie Fury stał się mocną rękę i gdyby odkrył złamanie zasad, mógłby ją wyrzucić lub zdegradować na niższy poziom. Zresztą sama nie wiem. Od niej zależy, co ze mną się stanie. Nie będę wzywać Rhodey'go, by go niańczył, bo ma szkolenie. Przecież oni mnie też nie wzywali specjalnie, gdy coś się stało. Zatajali prawdę.

-Nie bardzo cię mogę odesłać, bo Fury chce mieć wszystkich w bazach. Może Mallen już nie stanowi zagrożenia, ale AIM i Android coś planują. Trzeba być czujnym, a Tony'm zajmie się Rhodey

-Niestety, ale ma szkolenie. Nie będę mu zawracać głowy. Naprawdę nie mogę wrócić? To ważne dla mnie i się o niego martwię. Ostatnio zemdlał, gdy zrobił pożar w kuchni. Wiesz, jak ja się boję, gdy zostaje sam?- łzy cisnęły mi się do oczu, żaląc się z problemu

-Nie przejmuj się. Może to niezbyt rozsądny facet, ale chyba nie zrobi nic głupiego

-Nie byłabym taka pewna. Czyli muszę zostać?

-Niestety, ale musisz. Rozkazy z góry

Poszłam do koszar, gdzie padłam zmęczona. Nie mogłam zasnąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X