Rozdział 100: Żelazni obrońcy cz.4 Victoria (Koniec)


**Roberta**

To była ciężka wiadomość do zrozumienia. Niewiele z niej wynikało i mieliśmy nadzieję, że wszystko było już w porządku. Nie wiedziałam dokładnie, jaki musieli przeżyć koszmar, że Rhodey nie potrafił zbytnio się opanować. Mój syn zawsze dawał radę w takich sytuacjach, ale tym razem, to go przerosło.
Poszliśmy na salę pooperacyjną, gdzie Tony leżał nieprzytomny, podpięty do kardiomonitora, a obok były worki z krwią. Widocznie był stan krytyczny, skoro stracił też i krew.

-Co z nim będzie? Reaktor działa?- spytałam za nich, bo sami nie wiedzieli, co powiedzieć

-Mimo sporych trudności, jak strata sporej ilości krwi, która groziła wykrwawieniem się na śmierć, Tony jakoś to zniósł. Implant nie nadawał się do niczego i reaktor musi ładować, co kilka dni, a w gorszych sytuacjach, to stres wpływa na ilość ładowania

-Uratowałaś go. Dziękuję!- przytuliła się do niej Pepper, a z jej oczu popłynęły łzy

-Nie możecie już walczyć. Widzicie, jak to się kończy? Podpisałam karty waszych zgonów, że zginęliście w akcji, ale to od was zależy, czy skończycie z sekretną tożsamością

-Już nigdy nie pozwolę mu wejść do tej trumny i ja też nie zamierzam!- zgodziła się Pepper z wielkim żalem

-Ja też się zgadzam i Tony też musi wyrazić zgodę- poparł Rhodey

To była decyzja, która miała zadecydować o ich dalszym życiu. Sama wolałam, by dawno to porzucili, ale ich zapał do walki oraz chęć pomagania ludziom były silniejsze od mojej prośby. Przeczuwałam, że dojdzie do tragedii, lecz takiej większej. Ledwie pozwoliła nam wejść do sali. Tony dalej nie odzyskał przytomności. Był bardzo słaby. Nawet wysiłkiem było zwykłe otwarcie oczu.

-Wyjdzie z tego. Nie bójcie się o niego, ale musicie porzucić bycie War Machine i Rescue. To jedyne rozwiązanie, by zapewnić wam bezpieczeństwo i należyty spokój- przyznała Victoria

-Będę tu z nim. Będę tak długo czekać, aż się obudzi

-To będzie trwało, bo obrażenia były na potężną skalę, a reaktor dopiero oswaja się ze swoją rolą. Na pewno ułatwi mu życie. Najważniejsze, że ocalał. Wszystko się ułoży, ale musicie znaleźć coś do życia. Jakiś inny element

-Znajdziemy- odezwał się mój syn, który odważył się porzucić blaszany strój

Nagle zauważyliśmy, że Tony poruszył powiekami i ręką. Otworzył oczy i widział nas.

-Nic nie mów. Musisz odpoczywać. Dobrze się czujesz?

Mrugnął i próbował spokojnie oddychać. Cieszyłam się i w sumie nie tylko ja, bo Pepper od razu go uścisnęła. Bardzo się rozczuliła, że znów się wypłakała.

-Już nigdy więcej mi tak nie rób! Nigdy! Musisz rzucić bycie Iron Manem!


**Pepper**

Nareszcie się ocknął. Tak bardzo się bałam, że już zbroję nie uznam za wynalazek, ratujący ludzkie życia. To właśnie zbroja prawie go wkopała do grobu. Byliśmy z Rhodey'm zdecydowani, by porzucić dawne zadanie i znaleźć coś nowego. Już sam się pochwalił, co miał zamiar robić w przyszłości.

-Zgadzam się z Pepper. Ja też rezygnuję na zawsze. Chcę skończyć Akademię Wojskową. Pamiętasz, ze to moje marzenie? Chcę je zrealizować

-Zgoda- odezwał się i nie był to, aż tak słaby głos, jakby mocno był pokiereszowany

-I to mnie cieszy. Mogę wiedzieć, co zaplanowałeś?

-Wkrótce się przekonasz- znowu był zagadką, którą chciałam rozwikłać

Nawet Rhodey nie domyślał się, co Tony'emu siedziało w głowie. Cmoknęłam go w policzek, gdy musieliśmy już wyjść. Musieliśmy go zostawić w spokoju, by odpoczywał. Byłam spokojniejsza, a on nabierał kolorów. Nie wyglądał na truposza, jak wcześniej, więc myślałam, że szybko wróci do domu. Coś mi podpowiadało, że tego chciał.

-Tęsknisz za domem?

-Bardzo... To mój... plan- jeszcze mówił, przerywając, bo dopiero, co wybudził się z narkozy

-Kiedy mi go zdradzisz?

-Kiedy stąd wyjdę- uśmiechnął się bez przymusu

Roberta upewniła się, że było z nim dobrze, więc zostaliśmy we trójkę, czyli ja, Tony i Rhodey. Nie licząc Victorii.

-Pozwólcie mu odpocząć. Potrzebuje teraz tego, jak najwięcej po tej całej serii przygód

-A kiedy może wrócić?- spytałam niecierpliwa

-Dopiero, co się obudził. Myślę, że bez problemu wróci za tydzień. Powinnam go dłużej trzymać, ale tyle mi w zupełności wystarczy

---Tydzień później---

SHIELD miała nasze karty zgonów. Tony wrócił do domu, co go bardzo zadowoliło. Nie słabnął i czuł się wypoczęty, czego nigdy nie mógł zaznać, gdy ciągle świat nas potrzebował. Cieszyłam się, że wszystko się ułoży. W czasie jego nieobecności wysprzątałam mieszkanie, żeby było czyste, bo mało, kiedy tu byłam po ostatnich przygodach.

-Widzę, że ci się nie nudziło- objął mnie w pasie, uśmiechając się

-Ha! Dobre! Musiałam posprzątać, bo był tu niezły syf. Nadal mi nie powiedziałeś, co zaplanowałeś?

-Dzisiaj jest nasza rocznica- wyciągnął zza pleców małą karteczkę

-Mam się bać?- zaśmiałam się zaintrygowana jej treścią

Czytałam.

Długo nad tym myślałem, żeby zapieczętować naszą rocznicę. 
Powinniśmy spełnić twoje marzenie.
Chyba domyślasz się, co mam na myśli?
A jeśli nie,
dziś się o tym przekonasz


**Tony**

Pepper była wczytana w kartkę, aż się zarumieniła. Liczyłem, że domyśli się, co miałem za plany. To głównie przez dzień rocznicy. Cmoknąłem ją w policzek, a ona po prostu mnie pocałowała namiętnie. Rzuciła na łóżko i położyła się na mnie. Moje dłonie błądziły po jej całym ciele, że musiałem je położyć na ramionach. Ruda odczytała znaki i już wiedziała, jaki był plan.

-Naprawdę tego chcesz? Przecież wcześniej byłeś temu przeciwny- chwyciła mnie za ręce, a ja ją pocałowałem

-Plany się zmieniają. Chcę tego. To będzie nasze dziecko

Znowu zacząłem wędrować rękami, całując ją po szyi, rozpinając jej bluzkę. Ona zrobiła to samo, a światło reaktora bardzo oświetlało jej piękną, uśmiechniętą twarz. Odwzajemniła uściski i pocałunki, aż poczułem wewnętrzne ciepło. Kochałem ją i chciałem z nią być. Nie wyobrażam sobie życie z inną kobietą. Dzięki nowemu sercu mogłem nie męczyć się tak przy ciągłym ładowaniu. Raz na trzy dni w zupełności wystarczyło.
Musnąłem ustami ponownie, lecz tym razem jej ucho i znowu szyję, aż do brzucha. Leżałem już bezwładnie i robiła ze mną to, na co miała ochotę.

---16 lat później---

Jesteśmy szczęśliwi. Mamy córeczkę o imieniu Victoria. Wspólnie zadecydowaliśmy, by chodziła do Akademii Jutra, gdzie zdobędzie więcej doświadczenia życiowego i naukowego. Była wygadana i inteligentna. Rhodey powiedziałby, że mieszanka wybuchowa.
Spotkaliśmy się po latach w zbrojowni.

-Hej. Co tam u was?- spytał się Rhodey, witając nas w mundurze

-Udało ci się. Gratuluję. Powinniśmy to uczcić- cieszyłem się z jego sukcesu

-Widzisz, że nie ma już naszych zbroi, ale za to nasza córeczka może zbudować kiedyś własną. Viki, chodź do nas!- zawołałem ją

Dziewczynka o brązowych oczach i włosach wyszła z ukrycia. Dorosła na świetną kobietę. Minęło trochę czasu, żeby ją nauczyć podstaw. Jednak udało się.

-Cześć- uśmiechnęła się, a Rhodey nie wiedział, że ona była moim planem

-Dlaczego nic mi nie powiedzieliście?

-Niespodzianka!- zaśmiała się Pepper

-Przedstawiam ci Victorię Stark. Dostała imię naszej cudotwórczyni, ale i też to znaczy, że wygraliśmy. Odnieśliśmy zwycięstwo. Starzejemy, ale jeszcze pamiętam, co się wydarzyło.

-No to cześć. Miło cię poznać. Zdecydowanie wykapana Pepper - podał jej rękę, a ona ją uścisnęła i zaśmiał się, że ruda chciała mu coś zrobić, ale przy Victorii się hamowała

Nasza przygoda dobiegła końca. Wygraliśmy spokojne życie bez kłopotów i nasza córka może pójść swoją własną drogą wyboru. Mówiła, że chce mieć zbroję, więc może to zrobić. Byłem dumny z naszej trójki, Poszliśmy światem marzeń.

KONIEC



---**---
FINAŁ. KONIEC "W SIECI"!!!
Dziękuję wszystkim, że czytaliście to opowiadanie i być może bloga. Wciąż nie potrafię uwierzyć, że napisałam ponad 100 rozdziałów. Gdyby nie wy, brakłoby motywacji oraz weny. Z IMAA nie kończę. Może tu kończę jedno z najdłuższych opowiadań, ale serial zawsze będę mile wspominać. Dziękuję tym, którzy wytrwali i z chęcią tu zaglądali. Kolejne opowiadanie wystartuje w wtorek, bo do tej serii dodam one shot oraz dwa mini opka. Mam nadzieję, że wykażecie się i napiszecie własne zdanie o całym blogu, Co się podobało, a co nie? Odczuwaliście jakieś emocje, jak szok, śmiech, a może rozpacz, czy strach? Podzielcie się w komentarzu własnymi wrażeniami.
PS: Grupa o IMAA nadal aktywna. Wciąż szukamy zainteresowanych :)

4 komentarze:

  1. Wytrwałam brawa dla Wdowy. Na początku kiedy napisałaś notkę o planowanych stu rozdziałach pomyślała, szaleństwo ona na pewno nie da rady napisać aż tyle. Lecz kiedy się poznałyśmy na skypie udowodniłaś mi, że jednak jest to możliwe. Dzięki za motywowanie mnie do pisania rozdziałów i mam nadzieję, że ja też Cię do tego motywuję. Co do rozdziału, Rhodey się załamał wow nie wiedziałam że jest to możliwe. Trochę szybko zrezygnowali z bycia bohaterami, chociaż po tym co przeszli nie dziwię im się. A mówiłaś, że nie będzie dziecka i co jest Victoria, he Wdowa wiedziała. Swoją drogą Pepper przejmuje inicjatywę, już wiem kto będzie rządził w sypialni xd. Na koniec życzę Ci by twoje następne opowiadanie odniosło sukces tak samo jak te i oczywiście wenyy na więcej historii o blaszaku z pod twojego pióra :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślałam, że nie dam rady, ale nie ma rzeczy niemożliwych. Zawsze mnie motywowałaś do pisania i tak zostanie. No i neistety plany, co do dziecka się zmieniły, Faktycznie bardzo zapierałam się nie będzie, a Pep sobie rządzi w ich kąciku. Dzięki za komentarz. To bardzo miłe, co napisałaś. Dzięki, że mnie ciągle wspierasz :)

      Usuń
  2. Świetne!!! Szkoda że to już koniec :( końcówka mi się najbardziej podobała :D przepraszam,że tak dawno nie komentowałam ale nie miałam kiedy tego wszystkiego czytać. Teraz będe czytać nowe opo i postaram się być na bierząco ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jednak zostałaś. To moja wina, bo za szybko poleciałam z finałem, ale mam jeszcze inne rzeczy do wstawienia. Dwa miniopo do "W sieci" zakończą ten etap, rozpoczynając w wtorek lub poniedziałek nowe opowiadanie jako scenariusze. Dziękuję,ze wpadłaś i do zobaczenia :) Jeśli chcesz być na bieżąco, na Hangout podaję informacje, a nawet spoilery :D

      Usuń

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X