Co by było, gdyby Tony i Pepper Stark umarli razem? ( alternative ending "Koniec czasu")

----** Specjalnie dla czytelniczki Pepper**----


-Nie przeżyję wcześniejszej straty- prawie wymknęły się łzy z oczu

- A jednak będziesz musiała- pomyślał, przytulając ją i całując

Wziął ze sobą przybornik, schodząc do warsztatu. Szukał zapasowej morfiny. Ból był zbyt odczuwalny. Ciągle się nasilał, a zabijacza bólu nigdzie nie było. Ostatnią strzykawkę zużył na urodzinach.

-To twoja wina. Mogę stracić życie... Mogę, jeśli mam... nie czuć... tego piekła- stuknął palcem w reaktor

Zdecydował się na zabójczy ruch. Chwycił za specjalne urządzenie, które przymocował do mechanizmu. Dzięki niemu wyjął "serce" z piersi.
Pepper nie potrafiła czekać spokojnie na powrót męża. Wiedziała, że poszedł tam na godzinę, by naładować reaktor. Postanowiła być tam z nim, bo coś jej mówiło, że stanie się coś złego.
Nagle usłyszała donośny i to dość głośny krzyk Tony'ego. Natychmiast wzięła swoją broń, bo jako agentka SHIELD posiadała zezwolenie. Gdy pojawiła się na miejscu, drzwi były zablokowane. Jedynym wejściem było małe okienko. Z łatwością się przez nie przecisnęła. Wyjęła pistolet, szukając sprawcy. Nikogo tam nie było za wyjątkiem męża, który czuł się słabo. Opadał z sił.

-Tony! Nie!- krzyknęła rozpaczliwie, podbiegając do niego

-Musiałem to zrobić. Ach! Musiałem- serce biło gwałtownie, stopniowo zwalniając

-Tony, dlaczego?- spytała, wycierając łzy, a broń schowała do kieszeni

-Pepper... ja dłużej tego nie zniosę. Nie... chcę żyć. Nie chcę- krzywił się z bólu, który go rozrywał od środka

Już chciała włożyć mu z powrotem reaktor na miejsce, ale on od razu bronił się, by tego nie robiła

-To nie powód,  by targnąć się na swoje życie. Pamiętaj, że jestem z tobą. Musisz żyć. My cię potrzebujemy. Proszę, zostań z nami!- błagała, krzycząc

-Reaktor... to zabójca. Zostaw go... i nie dobijaj mnie... gorzej- prosił z trudem oddychając, aż stracił przytomność

-Tony! Błagam! Nie rób mi tego!- próbowała go ocudzić, lecz on padł na podłogę

Sprawdziła, czy oddychał. Niestety, ale nie. Serce tak zwolniło, że natychmiast zatrzymało się. Zaczęła robić masaż serca.

-Nie możesz mi tu umrzeć! Słyszysz?! Nie umieraj!- chwyciła za przybornik, gdzie odnalazła adrenalinę, które po wbiciu w organ, znowu zaczęło pracować

Jej mąż gwałtownie się zbudził,  nabierając powietrza. Niestety, to było chwila, bo bez reaktora nie mogła nic zrobić, by poprawić sytuację. Sprawdziła puls. Brak oznak życia. Wiedziała, co to znaczy.

-Pamiętasz, co ci powiedziałam? Nie przeżyję tego, jak umrzesz! Nie przeżyję- chwyciła za broń, ładując magazynek, przygotowując się do strzału

Wycelowała w swoje serce jeden pocisk. To było dla niej za mało. Chciała poczuć ból, jak on. Wycelowała drugi raz, a trzeci był dla utraty życia.
Viki zbudziła się przerażona, czując, że stało się coś strasznego. Bała się swoich przeczuć. Próbowała dodzwonić się do mamy. Nie odbierała. Ojciec również nie dał sygnału. Wzięła kluczyki od samochodu i przyjechała do nich. Akurat po urodzinach chciała się spakować na wyjazd do Kairu, ale musiała to odłożyć na później.
Jechała najszybciej jak się da. Było po drugiej w nocy, ale ruch na drodze nadal był spory. Jakoś się tym nie przejmowała i szybko dojechała na miejsce. Jeden z przechodniów stał pod warsztatem, a na placu zjawiła się policja wraz z pogotowiem. Viki nie wiedziała, co ma o tym myśleć.

-Co się stało?- zapytała mężczyznę

-Nie mam pojęcia. Słyszałem jedynie strzały, to wezwałem tych, co trzeba i tyle- wyjaśnił

-Muszę tam iść- pobiegła, przepychając się przez funkcjonariuszy

Gdy zauważyła, że drzwi warsztatu zostały zniszczone, weszła tam zobaczyć, czy nie ma tam ojca. Leżał obok kałuży krwi, w której była mama Viki. Była przerażona. Lekarze jedynie coś zapisywali, a ich zabrali do worków na... zwłoki. Umarli.

-Nie wierzę! Jak to się stało?!- krzyczała, a łzy spłynęły po policzkach

-Najprawdopodobniej popełnili samobójstwo, lecz wszystko wykaże szczegółowo sekcja zwłok. Znałaś ich?- zasunął worki, odkładając długopis i dokumenty

-To moja rodzina. Moja mama i tata!- była roztrzęsiona, ale nie chciała leków na uspokojenie.


---**---

Już więcej z tym kombinować nie będę, ale sama chciałaś, żeby oboje zginęli. Czy tego chciałaś? Pozostały listy.

1 komentarz:

  1. O bosz jak tak można pozbawić życia? To okrytne ale jest spoko

    OdpowiedzUsuń

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X