Part 7: Muszę zostać



**Tony**


Obudziłem się, otwierając ociężale oczy. Po kilku mrugnięciach, obraz stał się na tyle wyraźny, że wiedziałem, gdzie się znajduję. Jednak swój wzrok skupiłem na postaci, stojącej obok. Dr Yinsen? I co ja narobiłem?


Dr Yinsen: Chyba mieliśmy umowę. Mieliśmy się spotykać raz w miesiącu, a już się stęskniłeś. No dobra, ale teraz to na poważnie. Znowu ignorujesz moje zalecenia. Jak przez pierwsze lata miałeś implant, jakoś przymykałem na to oko, ale teraz nie jesteś już dzieckiem
Tony: Przepraszam, ale to było raz
Dr Yinsen: Jakoś ci nie wierzę. Sprawdziłem twój implant i wygląda na to, że nie ładowałeś go w pełni od zeszłego tygodnia. Można wiedzieć, czemu zachowujesz się tak bezmyślnie?
Tony: Po prostu pomyślałem, że nic się nie stanie, jak raz, czy dwa sobie odpuszczę
Dr Yinsen: To źle myślałeś, Tony. A żyć jeszcze chcesz?
Tony: Tak
Dr Yinsen: Więc nie zachowuj się, jak głupie dziecko i dbaj o siebie. Jeszcze jedna taka akcja, a możesz trafić do kostnicy
Tony: Rhodey powiedziałby to samo. Może tu wejść?
Dr Yinsen: Nie ma go. Nie uwierzysz, ale pewna dziewczyna bardzo się o ciebie martwiła i to jej powinieneś zawdzięczać życie. Gdyby cię tu nie zabrała, byłoby źle. Naprawdę, ale bardzo źle, że mógłbyś już nigdy się nie obudzić
Tony: Jaka dziewczyna?


Nagle ktoś otworzył drzwi i wychylił głowę. Znałem ją. Pepper? Kto, by pomyślał, że drugi raz zawdzięczam jej życie. A gdzie jest Rhodey? Zwykle, to on się martwi, a teraz ma mnie w dupie? Nieprawdopodobne.


Pepper: Mogę wejść?
Dr Yinsen: Nie ma sprawy. Sprawdziłem, co trzeba i do domu wróci jutro
Tony: Jak to jutro? Nie mogę dzisiaj? Przecież czuję się dobrze
Dr Yinsen: To jedynie chwilowe. Dostałeś leki, a jeszcze nie ustabilizowałem implantu, żeby pobudzało serce. Prawie go zepsułeś. Wiesz o tym?
Pepper: Czyli mógł umrzeć?
Dr Yinsen: Tak, dlatego dobrze, że go tu zabrałaś. Uratowałaś mu życie
Tony: Dziękuję ci i przepraszam za kłopot
Pepper: Niby jaki? Zrobiłam, co musiałam. Nie ma sprawy
Tony: Chciałaś się wynieść, prawda?
Pepper: Zmieniłam zdanie
Tony: Naprawdę?
Pepper: Tak, ale chcę wiedzieć, co się z tobą dzieje. Chciałabym ci jakoś pomóc
Tony: Nie potrzebuję drugiej niańki
Dr Yinsen: Jeśli mogę się wtrącić, ktoś musi cię pilnować, bo sam nie dajesz rady dbać o zdrowie. Ja mam jej powiedzieć o twoim stanie, czy sami sobie pogadacie?
Tony: Sami
Dr Yinsen: W porządku, więc zostawiam was na chwilę


**Pepper**


Lekarz zostawił nas samych. Tony miał mi wiele do wyjaśnienia. Ma chore serce? I to jest ten wielki sekret? Mógł umrzeć, a Rhodey nie chciał go zabrać do szpitala, który się okazał potrzebny. Mam nadzieję, że będzie dobrze, bo nie wygląda najlepiej. Chyba potrzebuje odpocząć.


Pepper: Dobrze cię znów widzieć. Masz szczęście, bo kuchnia nie poszła z dymem
Tony: Martwiłaś się
Pepper: Jesteś w błędzie
Tony: Czyżby? On mi mówił, że się martwiłaś i musiał cię uciszać
Pepper: Haha! Na serio mu wierzysz?
Tony: Tak, bo niby czemu miałby kłamać?
Pepper: Żebyś w końcu się przejął. Dobra. Eee… Chcę wiedzieć wszystko
Tony: O czym?
Pepper: Chcę wiedzieć, czemu tak ciągle mdlejesz? Co to za kółko? Naprawdę masz duże kuku?
Tony: Whoa! Pepper, zwolnij trochę. Zacznijmy od początku. Miałem wypadek, w którym straciłem ojca i na taką “pamiątkę” mam nieodwracalnie uszkodzone serce, które podtrzymuje właśnie te kółko, czyli implant
Pepper: Wow! Dość sporo wycierpiałeś. Teraz rozumiem, a twój “kochany” przyjaciel nie chciał, żebym cię zabrała do szpitala
Tony: To dziwne. Gdzie on jest?
Pepper: Pewnie ogarnia twoje mieszkanie, jak prawie puściłeś je z dymem. Co gotowałeś? Czułam makaron. O! Zjadłabym makaron
Tony: Akurat trafiłaś. Właśnie to chciałem zrobić
Pepper: Mmm… Przez ciebie mam na to smaka
Tony: To idź coś zjedz
Pepper: Nie mogę
Tony: Dlaczego?


Nie zdołałam dokończyć, bo do sali wszedł lekarz. Musiałam go zostawić, ale na pewno jeszcze wrócę. Chciałam się do czegoś przyznać, ale to byłby mój największy błąd. Nie mogłam się zakochać po tak krótkiej znajomości.
Siedziałam na korytarzu, myśląc nad tym, co mi powiedział.


**Tony**


Byłem ciekaw, co Pepper chciała mi powiedzieć, ale doktorek zwykle zjawia się nie w porę. Zamiast mnie opieprzać za bezmyślność, sprawdził wszelkie parametry, które były prawie w normie. Zaznaczył, że “prawie”. Był dość krótko i jedynie implant podłączył do jakiejś maszyny. Nie wiem, dlaczego, ale nie zamierzałem zawracać sobie tym głowy. Musiałem pogadać z Rhodey’m. Miał szczęście, bo odebrał za pierwszym sygnałem.


Rhodey: Hej, Tony. Wiedziałem, że dasz radę. Jak tam?
Tony: Jesteś dupkiem, wiesz? Jak mogłeś pozwolić Pepper, by mnie taszczyła do szpitala? Przez ciebie podobno mogłem umrzeć. Rozumiesz to?
Rhodey: Cholera. Nie wiedziałem. Dobrze wiesz, że wolałem uniknąć szpitala, ale jest już dobrze?
Tony: Jutro wrócę, a kuchnia cała?
Rhodey: Nie martw się. Jest cała i wybacz, że zlekceważyłem twój stan. Myślałem, że samo ładowanie wystarczy
Tony: I pomyliłeś się. Muszę już kończyć. Do zobaczenia jutro
Rhodey: Pa

Odłożyłem telefon na małą szafkę przy łóżku i zasnąłem. Byłem zmęczony, a poza tym, chciałem odpłynąć do świata snów.


---**---

No i wracamy po dość długiej przerwie a skoro próbne matury minęły, bierzemy się do pracy. I jak notka?

2 komentarze:

  1. No że Rhodney miał Tonego w dupie trudno w to uwieżyć ogółem śmieszne

    OdpowiedzUsuń
  2. Rhodney masz wpierdziel. Lecę dalej <3

    OdpowiedzUsuń

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X