Sobota. Typowe sprzątanie. Półki wytarłam, naczynia pozmywałam, a pranie wisi na balkonie. No to pozostało jedynie odkurzyć. Wyjęłam go z szafy, włączając urządzenie. Zaczęłam od salonu, przesuwając po dywanie odkurzacz. Wszystko szło jakoś gładko. Mieszkam tu dopiero kilka dni. Po ukończeniu Akademii Jutra, zdecydowałam się żyć na mój koszt. Oczywiście, tata często wpada mnie odwiedzić. Najczęściej w weekend, czyli dziś mógłby się zjawić.
Gdy już prawie pozbyłam się kurzu z dywanu w salonie, usłyszałam jakiś huk na klatce schodowej. Wyłączyłam urządzenie i poszłam sprawdzić, co się stało. Zauważyłam, jak ktoś leżał przy schodach, które były mokre. Widocznie ta osoba miała kolej na mycie. Co tydzień jest zmiana. Moja kolej była bodajże w następnym tygodniu.
Zeszłam na dół i zauważyłam, że to jakiś chłopak w czerwonej bluzce. Leżał twarzą do ziemi. Lekko go szturchnęłam nogą, by sprawdzić, czy żyje. Na pewno żyje. No dobra. Spokojnie, Pepper. Nie będzie trupem.
Ostrożnie odwróciłam go na drugą stronę, sprawdzając, czy oddycha. Klatka piersiowa unosiła się do góry. Dobry znak. Lekko go poklepałam po policzku.
Pepper: Halo! Słyszysz mnie?
Dla pewności przyłożyłam więcej siły, by znowu zarobił w twarz. Tym razem lekko uniósł powieki.
Tony: Au! Co się stało? Uderzyłaś mnie?
Pepper: Chciałam sprawdzić, czy żyjesz. Dobrze się czujesz?
Tony: Już tak. Przepraszam
Pepper: Nie szkodzi
Pomogłam mu wstać, ale nie mogłam pozwolić, żeby w takim stanie próbował dalej sprzątać.
Pepper: Gdzie mieszkasz?
Tony: Pod dwunastką
Pepper: Poważnie? To mieszkamy naprzeciwko siebie
Tony: Co za przypadek, a mój przyjaciel też tu mieszka, ale pod jedenastką
Po kilku powolnych krokach, jak podtrzymywał się poręczy, zdołałam doprowadzić go pod same drzwi. O dziwo nie był za ciężki, a lekki, niczym piórko.
Poszłam z nim do kanapy, gdzie nalegałam, by się położył. Wyglądał na zmęczonego. Jednak był w moim wieku, więc, skąd brak żywej energii?
Tony: Dziękuję
Pepper: Drobiazg. Jak coś, posprzątam za ciebie
Tony: Nie trzeba
Pepper: Milcz, skoro chcę ci pomóc. Powinieneś się cieszyć, że cię tam nie zostawiłam
Tony: Naprawdę ci dziękuję, ale sam dokończę, co zacząłem
Pepper: Nie! Masz tu być i już!
Wyszłam z jego mieszkania i wzięłam się za skończenie mycia klatki schodowej. Niewiele musiałam kończyć, bo jedynie nie doszedł do parteru, więc kilka minutek i było gotowe. Po skończeniu sprzątania, poszłam go poinformować, by niczym się nie przejmował. Jak na złość nie posłuchał mnie. Przygotowywał posiłek w kuchni. Czyżby gotował? Niewiarygodne.
Pepper: Miałeś leżeć! W tej chwili wracaj na miejsce!
Tony: Ale ja…
Pepper: Już!
Tony: No dobra, ale poczekaj. Mam coś dla ciebie
Pepper: Nie chcę kasy
Tony: No dobrze. Chodziło mi o coś innego
Wyjął z szafki coś w opakowaniu. Dał mi czekoladę. Mmm… truskawkowa. Moje ulubiona.
Pepper: Nie musisz
Tony: Wiem, że muszę. Dziękuję ci za pomoc
Pepper: Proszę bardzo. A mogę wiedzieć, jak się nazywasz?
Tony: Ciekawe, bo właśnie miałem zapytać o to samo. Jestem Tony, a ty?
Pepper: Mów mi Pepper
Tony: Ładnie imię
Pepper: Tak naprawdę nazywam się Patricia, ale w szkole mówiono na mnie Pepper, więc wolę tak się przedstawiać
Tony: Rozumiem. Zobaczymy się jeszcze?
Pepper: Przecież mieszkamy blisko siebie. Wpadnij kiedyś na kawę
Tony: To fajnie. Może być dziś wieczorem?
Pepper: No pewnie. No to do zobaczenia, Tony
Tony: Ty też się trzymaj, papryczko
Pepper: Pepper!
Tony: Oj! Wiem, wiem
Zaśmiałam się, a na twarzy pojawiły się rumieńce, które szybko skryłam, odwracając głowę. Gdy wyszłam z mieszkania Tony’ego, wróciłam do pokoju, żeby skończyć to, co mi przerwał. O dziwo odkurzacz był sprzątnięty do szafy. Ktoś tu był.
Virgil: Myślałem, że szybko się z tym uporasz
Pepper: Tatuś!
Uściskałam go bardzo. Czasami przez jego pracę, bałam się, że go już nigdy nie zobaczę, a jako agent FBI, to nie ma łatwo.
Pepper: Dobrze cię widzieć. Poczekasz na mnie? Akurat muszę iść pobiegać
Virgil: Nie ma sprawy. Mamy czas
Pepper: Dzięki
Cmoknęłam go w policzek i wzięłam swoje słuchawki, by pobiegać w rytm muzyki. Zbiegłam z klatki, włączając pierwszy utwór na odtwarzaczu, czyli Mr.Probz- Waves. Próbowałam się odprężyć i skupić myśli na jutrzejszym dniu, bo spotkania z Tony’m się nie bałam, jak wypadnę. Bardziej zżerał mnie stres przez test na agentkę SHIELD. Psychologiczny, bo sprawnościowy niedawno zdałam. Tak bardzo mi zależało na spełnieniu marzeń. Jednak moje głupie myśli skupiły się na nowo poznanej osobie. Chyba dzisiaj zwariuję. Pepper Potts, jesteś niemożliwa.
---**---
Witam wszystkich w nowym opowiadaniu, które jeszcze nie skończyłam, więc to będzie dłuuga historia. Jak wrażenia po pierwszym razie? Liczę na jakieś komentarze :)
W końcu, nie mogłam się doczekać tej serii. Jest czerwony kolor, to mi się podoba. Tony łamaga, zresztą jak zawszę, ale unie coś w kuchni zrobić :) Pepper pomocna ^^ Znajomość się rozwija :P Czekam na ciąg dalszy. Czekolada nie mógł się bardziej postarać ? Szczęście, że żył, bo jak by Pepper znalazła trupa to jeszcze ją by posądzili, że go zepchała. A jak mu rozkazywała to przypomniała mi się Hermiona jak wrzeszczała na Harrego i Rona w Czarze ognia xD
OdpowiedzUsuńHeh. Dzięki za koma. Mam nadzieję, że całe opo ci przypadnie do gustu :)
UsuńW bloku? Serio? Tony łamaga... hahaha ♥ lofciam łamage Tonego hahaha
OdpowiedzUsuńTo cudowne <3 pędzę czytać następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńTo miłe. Dziękuję. Jestem ciekawa czy dotrwasz do końca.Jednak powodzenia ci życie.
Usuń