Pepper: Doktorze, co z Tony’m? Udało się? Będzie żyć, tak? On musi żyć!
Dr Yinsen: No powiem, że sytuacja nadal jest skomplikowana. Musieliśmy go intubować, a implant może mu zaszkodzić
Rhodey: Co to znaczy?
Dr Yinsen: To znaczy, że nie mam zapasowego mechanizmu, a fragmenty implantu przemieszczają się, a po kolejnym pobiciu może być bardzo źle
Pepper: Pobiciu? Skąd taka pewność? Przecież to był wypadek!
Rhodey: Pepper, nic nie mów. Ile mamy czekać?
Dr Yinsen; Tyle, ile będzie trzeba, ale musimy być dobrej myśli
Wrócił do sali, a my nadal czekaliśmy, licząc, że w końcu się z nim zobaczymy. Pobicie? Czyli Gene nie był Mandarynem, kiedy walczył?
Rhodey: Pepper, głupio mi się do tego przyznać, ale to ja zawaliłem. To moja wina, a nie twoja
Pepper: O czym ty mówisz?
Rhodey: Gdy mama mnie zawołała, z pośpiechu zapomniałem o zamknięciu drzwi
Pepper: Ty idioto! Jak mogłeś o tym zapomnieć?!
Rhodey: Więc ja jestem winny. Tylko, dlaczego go chciał zabić?
Pepper: Dowiemy się, ale głupio zrobiłeś
Rhodey: Wiem. Przepraszam
Pepper: Mnie nie przepraszaj, tylko Tony’ego, choć z drugiej strony, ja również zawaliłam. Może Gene się wkurzył, że przyszłam z nim rozmawiać? Powiedział, że Gene i Mandaryn to ta sama osoba
Rhodey: Pepper, będzie dobrze. Dowiemy się, dlaczego tak zranił Tony’ego
Gdy zaczęłam się zastanawiać nad motywem jego działania, zauważyłam, że facet spod OIOMu zniknął. Postanowiłam poszukać tej osoby. Mam nadzieję, że tym razem się nie pomylę. To był niewinny człowiek, a chciałam na niego nakrzyczeć.
Znalazłam podejrzanego na trzecim piętrze. Chciałam inaczej odkryć, kim jest. Postanowiłam o coś spytać. To było głupie.
Pepper: Przepraszam, czy nie wie pan może, gdzie jest łazienka?
Milczał, ale spostrzegłam coś, co zidentyfikowało nieznajomego. Okulary. Te, jakie nosił Gene. Bez wahania zrzuciłam mu kaptur.
Pepper: Gene, co ty tu robisz?
Gene: Dobrze wiesz
I zaczął uciekać. Wzięłam siły do biegu, by go dorwać. Chciałam wiedzieć, dlaczego to zrobił. Dogoniłam Gene’a na 14 piętrze, jak we śnie. Tam się skończył. No prawie. Dobra, stał. Krzyknęłam, by się zatrzymał.
Pepper: Żądam wyjaśnień. Dlaczego skrzywdziłeś Tony’ego?!
Gene: Myślałem, że wiesz. To zemsta. Nienawidzę, gdy ktoś mi przeszkadza w spełnieniu przeznaczenia!
Pepper: I tylko dlatego? Znowu Mandaryn ponad wszystkimi. Ty go prawie zabiłeś!
Gene: Taki miałem cel. Wiedziałem, gdzie ma zbrojownię. Wiedziałem, że tam będzie. Miałem szczęście, bo leczył swoje rany, a drzwi tak po prostu były otwarte. No to dałem mu do zrozumienia, by już nie próbował mi niszczyć moich planów
Pepper: Jesteś potworem! I pomyśleć, że kiedyś liczyłam na coś więcej między nami
Gene: Też tak myślałem, ale zapomnij o mnie i dopilnuj, by Stark nie mieszał się w nie swoje sprawy!
Pepper: Odejdź! Nie chcę cię tu widzieć! Nie masz prawa go tknąć, bo będziesz miał do czynienia ze mną!
Gene: To żegnaj
Wyskoczył przez okno, tłukąc je na małe kawałki. Po prostu rozpłynął się w powietrzu. I w ten sposób stara miłość rozpadła się. Liczy się dla mnie Tony.To się nie może zmienić. Będę go chroniła, niczym anioł, podtrzymujący przy upadku, ale w każdej chwili, walczący w obronie koniecznej.
Wróciłam do Rhodey’go. Chciałam mu powiedzieć, czego się dowiedziałam, ale zrezygnowałam. Wolałam usłyszeć wersję wydarzeń z ust Tony’ego, gdy się obudzi. On musi wydobrzeć. Nie wybaczę sobie, jeśli umrze. Nie wybaczę sobie, jeśli to moja wina doprowadzi do tragedii. Gene to porażka. Nie będę się mściła, tylko chroniła geniusza. Od tego zawsze byłam i będę. Zawsze razem. Po czasu kres.
Po czasu kres mam nadzieję że będą u ciebie opowiadania. Czudne ;) czekam na nexa :P A ten pedal miał czelnosc skrzywdzić Toneczka chyba muszę się z nim policzyć :) Taaa Pep ten idiota jest nic nie warty. Zapraszam http://imaa-z-mojego-pokrenconego-zycia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOpowiadania będą, a Gene niestety musiał nabroić. Kolejna nn niebawem :)
UsuńGene czemu on jest taki? No dobra smutnawa historia ale jakoś to przeboleje...proroczy sen jak to się mówi...hehe
OdpowiedzUsuń