Part 188: Cel uświęca środki



~*Trzy godziny później*~

**Rhodey**

Pojechałem taksówką do domu, gdzie rodzice na pewno się zdziwią tak szybkim powrotem. Kilka dni temu się żegnaliśmy, a teraz znowu będziemy w komplecie. Zadzwoniłem do drzwi. Mama była w szoku. Nie wiedziała, co powiedzieć i mnie przytuliła. Pomogła mi wnieść walizki po schodach, zaś taty nigdzie nie znalazłem. Chyba nie wrócił do latania. Miał jeszcze czas.
Kiedy znalazłem się w swoim pokoju, chciałem jej opowiedzieć wszystko, co się tam wydarzyło. Na szczęście szybko zmieniłem plany. Rozmawialiśmy o ostatnich wydarzeniach z udziałem dwóch zbroi.

**Pepper**

Odnalazłam lekarkę, błagając o pomoc. Powiedziałabym o obrażeniach, jakie mógł mieć przez walkę z Ezekielem, ale wystarczyło jedynie powiedzieć, że Tony może umrzeć. Od razu ruszyłyśmy do biegu. Pobiegła za mną, by znać miejsce, gdzie leży blaszak. Wszelkie funkcje życiowe znowu były w normie. Niepotrzebnie panikowałam? Coś tu nie pasuje.

Dr Bernes: Tony, słyszysz mnie?
Pepper: Nadal jest nieprzytomny... Może to przez ostatnie starcie z synkiem Stane'a
Dr Bernes: Możliwe, ale nie jestem w stanie go zbadać, gdy ma na sobie zbroję
Pepper: Moc powinna być już w pełni
Dr Bernes: Ale nie jest... Powiedz mi, jakie zauważyłaś u niego objawy?
Pepper: Miał trudności z oddychaniem i tak po prostu zemdlał
Dr Bernes: Coś jeszcze? To mi bardziej wygląda na mocno obolałe żebra, ale raczej nie ma powodów do obaw. Chyba, że jest coś jeszcze
Pepper: Cholera! Co za głupek!
Dr Bernes: Co się stało?
Pepper: Zanim doszło do tej walki, sam naprawiał implant
Dr Bernes: Sam? Oj! Masz chorego męża. Wcześniej tak dbał o siebie, a teraz znowu wraca do nienormalnych zachowań. Zdrowymi ich nie da się nazwać
Pepper: A potem chciał naładować implant i go pokopało
Dr Bernes: No to ja mu gratuluję... I w takim stanie się pchał do tego złomu?
Pepper: Eee... Tak
Dr Bernes: Jemu jest potrzebny psychiatra, ale myślę, że przeżyje
Pepper: I co teraz?
Dr Bernes: Zrobię podstawowe badania i gdy nie będę widzieć żadnych poważnych obrażeń, wróci do domu
Pepper: To dobrze

Nagle zauważyłam, że zbroja zaczęła się ruszać. Najpierw ręka, później noga, aż ruszyła głową. Odsłonił twarz, odłączając się od pompy. Próbowałam go jakoś powstrzymać i nawet silny ból mu nie przeszkodził. Pewnie chce dorwać Ezekiela.

Pepper: Tony, zostań. Wiem, czego chcesz, ale SHIELD sama się nim zajmie. Nie jesteś w stanie walczyć, rozumiesz? Tony, musisz odpocząć
Tony: Nie... trzeba
Dr Bernes: Lepiej posłuchaj się swojej żony, bo wyglądasz nie najlepiej. Połóż się i nic nie rób
Tony: Ach! Przestańcie... Dam... radę
Pepper: Tony, proszę... Nie chcę cię stracić
Tony: Pep... spokojnie... Nic się... nie stanie
Pepper: Przynajmniej kaszel ustąpił
Dr Bernes: O tym mi nie mówiłaś
Pepper: Przepraszam... Zapomniałam
Dr Bernes: No trudno. Każdemu się zdarza

**Tony**

Czułem się o wiele lepiej. Pepper nie musiała tu sprowadzać lekarki. Systemy w zbroi wspomagały leczenie. Ta funkcja akurat musiała być w każdym pancerzu. Nawet tym testowym. Przeszedłem się po helikarierze, widząc ogromne zamieszanie wśród agentów. Generał Fury konsultował się z Natashą, która... złapała Ezekiela. Kiedy to się stało? Tak łatwo go dorwała? Niemożliwe.
Kiedy poprosiłem, by z nim pogadać, Fury zaczął wrzeszczeć na temat mojej bezmyślności. SHIELD wiedziała, że nie umarłem. Oni wszystko wiedzą. Widow zdołała jakoś przekonać szefa na zezwolenie widzenia nowego więźnia Vault. Nawet Blizzarda zamknęli. Wszedłem do celi młodego Stane'a, który nie był zbyt skłonny do normalnej rozmowy.

Ezekiel: Ech! Nadal żyjesz? Chyba jedynie ta zbroja cię utrzymuje przy życiu
Tony: To... moja sprawa... Lepiej wyjaśnij... dlaczego... ukradłeś schematy?
Ezekiel: Zemsta, Stark. I tylko zemsta
Tony: Za co?
Ezekiel: Zabiłeś mojego ojca. Byłeś na tej wyspie i mu nie pomogłeś. Patrzyłeś, jak umiera i pewnie cieszyłeś się z jego śmierci. Whitney pragnęła twojej głowy, ale znalazła lepszy cel. Porwanie ukochanego dziecka z groźbą zabicia. "Cel uświęca środki"
Tony: Przykro mi... z powodu... śmierci... twojego ojca... Chcę ci coś... zaproponować... Masz przed sobą... całe życie. Jesteś... jeszcze młody... i jeśli zgodzisz się... na ugodę, będziesz wolny
Ezekiel: Ugoda? Tak nisko nie upadłem. Anthony. Nie myśl sobie o współpracy ze mną. Odbiorę ci firmę, lecz najpierw zabiję każdego, kogo kochasz. Będziesz cierpiał
Tony: Ezekiel, posłuchaj mnie... Muszę wiedzieć... komu sprzedałeś... schematy?
Ezekiel: Hmm... Dosyć długa lista. Poszukaj sobie w bazie ostatnich sprzedaży. Na pewno wiedz jedno, Stark. Nie mnie powinieneś się obawiać. Jestem wrakiem człowieka. Zniszczyłeś mi życie, ale ktoś inny chce zrobić z tobą to samo
Tony: Kto?
Ezekiel: Znasz ją
Tony: Madame Mask

Serce stanęło w gardle. Ta wariatka nadal coś kombinowała. Pytanie brzmi, kiedy ma zamiar uderzyć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X