Part 183: To nie jest twoje miejsce


**Ivy**

Nie wiedziałam, od czego zacząć. Niby go nie zanudzę, bo na lekcjach historii był aktywny. Pomyślałam, by powiedzieć mu, skąd zainteresowanie wojskiem. Przecież nie bez powodu szkolę facetów w sektorze. Takie były zasady w Akademii. Kobieta nie może trenować kadetów o swojej płci, żeby nie dawała forów. Stąd zostałam wyznaczona do męskiego sektora.

Gen. Stone: Co chcesz wiedzieć?
Rhodey: Dlaczego akurat chciałaś pójść do wojska? Skąd taki pomysł?
Gen. Stone: Dobrze, że o to pytasz. Właśnie chciałam od tego zacząć... Nie przeraź się, ale jestem starsza od ciebie. W tym roku skończyłam 26 lat
Rhodey: Wow! Nawet nie przypuszczałbym tak ogromnego wieku
Gen. Stone: Dlatego zyskałam więcej doświadczenia, niż ty jako War Machine... No dobra. Wszystko zaczęło się, gdy miałam 10 lat. Mój ojciec zainteresował mnie wojskiem, że nawet zaczął szkolenie w walce na gołe pięści. Zawsze byłam uparta i chciałam wygrać, ale z takim małym ciałem często przegrywałam. Jednak później dorosłam. Poszłam do drugiej szkoły, gdzie zrodziła się ciekawość. Na każdej lekcji słuchałam nauczyciela o jego doświadczeniach wojennych. To mi dało do zrozumienia, że będę bronić kraju w razie wybuchu konfliktu. Niestety, ale nie wszystko było takie kolorowe. Mieszkałam w niewielkim mieście i nie spodziewałam się strzelaniny na ulicy. Szybko schroniłam się w domu z tatą. Schowaliśmy się w schronie, czekając na koniec ataku. Nie byłam cierpliwa tak czekać i uciekłam, szukając mamy. Nie wróciła do nas i chciałam ją, jak najszybciej odnaleźć. Bałam się, że coś jej zrobili. Ten strach mną kierował podczas dalszych poszukiwań. Żaden z żołnierzy niezbyt zwracał na mnie uwagę, więc mogłam krzyczeć bez przerwy... Może już przejdę do sedna, dobra? Po długim szukaniu, w końcu się odnalazła. Leżała postrzelona niedaleko mojej szkoły. Poprzysięgłam sobie tamtego dnia, że będę decydować o losie wojny, żeby nie było niewinnych ofiar. Ona znalazła się w złym miejscu i czasie... I co? Słuchałeś mnie do końca?
Rhodey: No pewnie i jestem w szoku. Nie wiedziałem, że przeżyłaś wojnę na własnej skórze
Gen. Stone: Miałam zaledwie 12 lat, gdy straciłam mamę. Ty chociaż masz obojga rodziców
Rhodey: Ale ojciec rzadko wraca do domu. Często lata po świecie jako pilot wojskowy
Gen. Stone: A dlaczego ty chcesz służyć w wojsku? Nie uważasz, że to miejsce nie jest dla ciebie?
Rhodey: Zawsze chciałem mieć wpływ na losy świata
Gen. Stone: Przecież w zbroi sam zmieniasz świat. Nie widzisz tego?
Rhodey: Może
Gen. Stone: Powinieneś wrócić do domu
Rhodey: Serio? Chwila... To jakiś podstęp?
Gen. Stone: Mówię prawdę... Co mam jeszcze zrobić, aby udowodnić swoje słowa?
Rhodey: Już nic

Na chwilę zamilknął, ale pewną część mamy za sobą. Powiedziałam mu o swojej motywacji. Jeśli zgłosił się do Akademii Wojskowej ze względu na chęć zmiany świata, popełnił duży błąd, przylatując tutaj.

~*Cztery godziny później*~

**Pepper**

Wstałam o dziewiątej i nie leżałam na ziemi, co było dla mnie dziwne. Matt zniknął, a Tony za nim. FRIDAY coś musi wiedzieć, ale najpierw potrzebowałam połknąć aspirynę na ból głowy. Czy ja się w coś uderzyłam, kiedy spałam? Pamiętałam jedynie, że Tony był nieprzytomny przez porażenie prądem. Gdzie on teraz jest? Zbroja nie została ruszona. Czyli nie mam powodów do zmartwień.
Wyjęłam z apteczki tabletkę, popijając ją wodą. Powoli ból przechodził, ale za cholerę nie mogłam sobie przypomnieć, skąd taki objaw. No raczej w ciąży nie jestem. Chyba, że z powietrzem.

Pepper: FRIDAY, widziałaś gdzieś Tony'ego?

<<Poleciał na misję>>

Pepper: Ale... Ale jak? Przecież zbroja leży tutaj

<<Wziął pancerz testowy>>

Pepper: Co to jest?

<<Wykorzystuje ją do sprawdzania nowych ulepszeń dla obecnej zbroi. Nie jest zbyt sprawna w walce, ale raczej nie zginie... Gdyby coś się działo, to jedynie straciłby nad nią sterowność i rozbiłby się o jakiś śmietnik>>

Pepper: To po jaką kurwa cholerę brał taki szmelc?! Istny samobójca! I pozwoliłaś mu lecieć w takim stanie?

<<Systemy medyczne nie wykryły żadnych uszkodzeń>>

Pepper: Żadnych?! Halo! Pokopał go prąd!

<<To prawda, ale żyje>>

Pepper: Co to za odpowiedź?! Masz natychmiast sprowadzić tego dekla do zbrojowni, bo nie ręczę za siebie!

<<Wróci na pewno>>

Usiadłam na fotel, próbując nawiązać z nim kontakt. Zbroja wcześniej była na Times Square, ale później straciłam jej sygnaturę. Komputer również nie zdołał znaleźć pancerza. Gdzie on jest?

<<Brak lokalizacji Iron Mana. Nieznanie położenie>>

Pepper: Tyle sama wiem... Jak to się stało?

<<Pancerz testowy nie został przygotowany do walki>>

Tony: To niech on będzie przygotowany na porządny łomot

---***---

Oficjalnie mamy połowę opowiadania. Pozostało 183 notki do końca. Uwierzycie? Musimy wytrwać :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X