Part 178: Śmierć za śmierć

**Tony**

Szybko wstałem, szykując się do ataku. Skumulowałem całą moc do unibeamu. Jakoś udało mi się ją wystrzelić przy uszkodzonym napierśniku. Wiedziałem, że teraz nie wygra i będzie musiał się poddać. Jednak nie przewidziałem tego, że jego zbroja zdoła odbić te promienie. Oberwałem własną bronią. Znowu leżałem na ziemi, próbując się pozbierać.

<<Uwaga. Moc spadła do rezerw>>

Ezekiel: I co? Już taki mocny nie jesteś
Tony: Przestań
Ezekiel: Z czym?
Tony: Z zemstą... Twój ojciec... zginął i na pewno nie chciałby... żebyś się mścił. Ekhm... Ezekiel, poddaj się... dobrowolnie
Ezekiel: Nie ma mowy! To przez ciebie zginął!
Tony: Whitney... się... mściła. Ty tego... nie rób
Ezekiel: Whitney? Ona przecież...
Tony: Przykro mi
Ezekiel: Przykro?! Zostałem sam! Wszyscy chcieli zbroi i tylko ty zasługujesz na śmierć, Stark! Żegnaj

Użyłem pola siłowego, lecz ono nie wystarczyło. Wiązka elektromagnetyczna naruszyła osłony, aż poczułem się słabo. Miałem trudności z oddychaniem. Nie chciałem się poddać, więc znowu w niego strzeliłem. Pociski zdołały uszkodzić mu zdolność latania. Był uziemiony. Próbowałem się wznieść w powietrze, ale i moje silniki wciąż pozostały niesprawne.
Gdy miałem już wrócić do zbrojowni, znowu oberwałem tą wiązką, co wcześniej sparaliżowała pancerz. Nie byłem w stanie kontynuować walki. Wróciłem na autopilocie do zbrojowni. Na szczęście Ezekiel zrezygnował z pościgu. Zdjąłem zbroję, a FRIDAY wykonała jej skan.

<<Uszkodzenie napierśnika, zasilania oraz silników do takiego stopnia, że jesteś niezdolny do walki>>

Tony: Dzięki... za odpowiedź

<< Pepper tu idzie>>

Tony: Co...  w tym... złego?

<<Chyba jest na ciebie wściekła>>

Tony: Świetnie... Wpuść ją

Nie myliła się. Widząc ją, sugerowałem wiać, gdzie pieprz rośnie. Od razu zechciała wykrzyczeć wszystko, co ją drażni. Zaczęła od zniknięcia Lily i Matta.

Tony: Przecież im nie pozwoliłaś
Pepper: Ale ta pieprzona gadzina je zabrała!
Tony: Pep, spokojnie. Wrócą
Pepper: Mam taką nadzieję, bo chciałabym, by żyli z nami. Nie mogli nawet zadecydować, czy chcą tej przemiany
Tony: Wiem i... masz rację
Pepper: Zresztą, media w kółko mówią, że walczyły ze sobą dwie zbroje. Może mi to wyjaśnić?
Tony: Ezekiel ma... schematy. Chce zemsty... za ojca... Daj znać, kiedy wrócą
Pepper: Wszystko gra?
Tony: Muszę popracować

Ucałowałem ją w policzek, przytulając delikatnie, by bardziej siebie nie uszkodzić. Zamknąłem drzwi od zbrojowni. Lepiej, żeby nie znała moich planów.

Tony: FRIDAY, wykonaj pełny skan w poszukiwaniu obrażeń na ciele

<<Analiza... Brak złamań, zwichnięć i wstrząsu mózgu>>

Tony: Jedno dobre

<<Ale implant jest uszkodzony>>

Tony: Cholera!

**Matt**

Lily była tak zafascynowana planetą, że pytała o wszystko. Ja jedynie chciałem wiedzieć, jakie zyskałem nowe moce, dlatego przyprowadził nas do szkoły. Znajdowaliśmy się na arenie. Strażnik ujawnił swoje umiejętności, wytwarzając ogień w ręce. Później pokazał nadludzką szybkość, aż z rozpędu skoczył w powietrze, latając wokół areny, aż wylądował.

Matt: To tyle?
Strażnik: Tyle znacie, ale jeśli chcecie poznać pozostałe zdolności, musicie tu zostać na dłużej
Matt: Nie! Miałeś powiedzieć wszytko, co mamy wiedzieć. Nie wykręcaj się
Strażnik: Matt, porozmawiajmy na osobności... Lily, ćwicz swoje moce na kukle
Lily: Zgoda
Strażnik: Gdybyś miała jakiś problem, będziemy niedaleko
Lily: Spoko. Pogadajcie sobie. Hahaha!
Matt: Co cię bawi?
Lily: Hahaha! Ty wszędzie widzisz problem. Oj! Biedna, Katrine
Matt: Ej! Weszłaś mi do głowy?!
Lily: Hah! Ups?
Matt: Nie znoszę telepatii
Strażnik: To nie myśl o tym
Matt: Ha! Nie wiesz wszystkiego
Lily: Kurde! Zablokowałeś mnie. Jak ty to zrobiłeś?
Matt: Zmieniałem swoje gadanie w myślach
Strażnik: Bardzo mądrze, Matt
Lily: Haha! Braciszku, zapomniałeś, że mam wytężony słuch
Matt: A niech to kurwa! Już nie ma tajemnic
Strażnik: Jest miejsce, gdzie nie działają żadne moce. Nazywamy je Sześcianem
Matt: Bo wygląda, jak sześcian?
Strażnik: Skąd wiedziałeś?
Matt: Dobra. Chodźmy tam, bo jeszcze dowie się wszystkiego

Opiekun zabrał nie do tej strefy, gdzie zdolności Lily nas nie dosięgną. Bałem się zapytać, ale bycie Makluańczykiem w świecie ludzi jest trudne do pogodzenia. Chciałem żyć z Katrine bez strachu, że zrobię jej krzywdę przez moce lub sam wygląd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X