Part 174: Rozstanie

**Rhodey**

Miałem rację. Znowu coś kombinowała. Musiałem jakoś uciec z tej pułapki. Nie przeżyję kolejnego kinbaku. Postanowiłem się schować, chodząc blisko ściany na czworakach. Próbowałem przeniknąć niezauważalnie, lecz na mojego pecha zderzyłem się z metalowym koszem.
Nagle wróciło światło. Chyba wcześniej słyszałem kogoś, kogo nie ma. Strzelnica była pusta. Niemożliwe. Ona tu była. Czułem to. Moje przeczucia mnie nie zawiodły. Wstałem z podłogi, aż dostrzegłem Ivy, która celowała mi w kark.

Gen. Stone: Może teraz zaczniesz mówić prawdę
Rhodey: Czego chcesz?
Gen. Stone: Słucham?
Rhodey: Co chcesz wiedzieć?
Gen. Stone: Jesteś jedynym kadetem, co możliwości nie pochodzą z przeżytej wojny. A może byłeś kiedyś żołnierzem?
Rhodey: I naprawdę nikt inny ci nie podpadł? Tylko ja?
Gen. Stone: Przeszedłeś pole minowe, jakbyś znał trasę na pamięć
Rhodey: Grałem kiedyś w "Sapera"
Gen. Stone: Serio?
Rhodey: Takie to dziwne?
Gen. Stone: Gra dla dzieci
Rhodey: Tylko gra
Gen. Stone: Nie wierzę
Rhodey: Co jeszcze mam wyjaśnić?
Gen. Stone: Jakim cudem nie chybiasz na tarczy? Zawsze trafiasz bez pudła?
Rhodey: Nauczyłem się
Gen. Stone: To mnie najbardziej zastanawia
Rhodey: Porozmawiajmy w innym miejscu, dobra?
Gen. Stone: Wykręcasz się?
Rhodey: Powiem wszystko, ale nie tutaj
Gen. Stone: Niemożliwe. Nie będę musiała znowu stosować kinbaku
Rhodey: I chwała tobie za to
Gen. Stone: Już nie jesteś zły?
Rhodey: Szybko się uspokoiłem
Gen. Stone: No nieźle

Przestała we mnie celować, chowając broń za plecami. Byłem przekonany, żeby jej powiedzieć o War Machine. Co to za różnica, skoro i tak mogłaby poznać prawdę od kogoś innego?

~*Trzy godziny później*~

**Matt**

Lekarka pozwoliła nam opuścić szpital. Lily też wypisała, choć nie powinna. Jakoś ją skłoniła, by dała szybciej jej wypis. Od razu pobiegła do sali ojca, a ja udałem się do domu Katrine. Trochę się bałem, co pewnie moja siostra zdołała odczytać z myśli. Jednak nie powiedziałem mamie o spotkaniu. Na pewno zabroniłaby mi tam pójść.
Gdy znalazłem się na miejscu, zostałem "miło" powitany przez Ducha.

Duch: Jeśli spróbujesz skrzywdzić moją córkę, to skończysz w kawałkach
Matt: Dobrze wiedzieć
Duch: Bawi cię to?
Matt: Jakoś nie robi na mnie wrażenia, że coś mi się stanie z pana ręki
Duch: Hmm... Chyba masz to po ojcu
Matt: Gdzie jest Katrine?
Duch: Czeka na ciebie w pokoju. Idź schodami do góry
Matt: Dziękuję
Duch: Nie dziękuj. Tylko dla niej się zgodziłem. Zresztą, już się nie zobaczycie
Matt: Dlaczego?
Duch: Powie ci... Idź już, nim stracę swoją cierpliwość

Zgodziłem się, zmierzając do pokoju dziewczyny. Trochę nogi się pode mną uginały ze strachu. Nie przez jej "kochanego" ojczulka, ale czułem jakiś niepokój. Chciałem uzyskać odpowiedź, czy naprawdę dziś widzimy się po raz ostatni? Siedziała na krześle z twarzą zwróconą do okna. Ostrożnie podszedłem do niej, aż zauważyłem przygnębienie. Nie uśmiechała się. Zupełnie, jakby zgasło życie Katty.

Matt: Mieliśmy się spotkać, więc przyszedłem, jak najszybciej się dało
Katrine: Matt, ja cię przepraszam, że przeze mnie ucierpieliście. Nie chciałam tego
Matt: Dlatego już się nie spotkamy?
Katrine: Wyjeżdżam, Matt. Wyjeżdżam i nic z tym nie mogę zrobić. Pora się pożegnać
Matt: Na pewno nie na zawsze

Przytuliłem ją, by wyrzuciła z siebie wszelkie emocje. Powoli się uspokajała, roniąc kilka łez. Niestety, ale długo nie trwaliśmy w tym uścisku. Do pokoju wparował jej ojciec. Był wściekły, że chwycił mnie za bluzkę, zbliżając do okna.

Katrine: Tato, zostaw go!
Duch: Skrzywdził cię!
Katrine: Nie!
Matt: Ja ją tylko pocieszałem!
Duch: Pocieszałeś, tak? A potem wskoczyłbyś z nią do łóżka?! Po moim trupie!
Katrine: TATO, PRZESTAŃ!
Duch: Ostrzegałem

Otworzył okno i nie zawahał się wyrzucić przez nie. Katrine krzyknęła, bo spadałem z dość wysokiego poziomu budynku. W ostatniej chwili odbiłem się od ziemi, wzbijając w powietrze. Nie miałem skrzydeł, lecz leciałem. Czyżby kolejna transformacja? Musiałem wrócić do domu, żeby nikt nie zobaczył latającego człowieka.
Kiedy wylądowałem przy fabryce, przede mną pojawił się Strażnik.

Matt: Znowu się spotykamy
Strażnik: Bo przechodzisz ostateczną przemianę, co Lily również czeka
Matt: Też będzie latać?
Strażnik: Nie wiadomo

Długo z nim nie rozmawiałem, bo szybko się ulotnił. Zacząłem się zastanawiać, czy zyskam dodatkowe moce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X