Part 9: Cel Whiplasha


**Pepper**


Po co on tu przyszedł? Akurat musiałam teraz pobyć sama, ale głuchy nie jest i niestety mnie usłyszał. Wyglądał na przerażonego. Lustrował moje ciało, szukając czegoś. O czym on myśli?


Tony: Pepper, co się stało? Jesteś ranna?
Pepper: Zostaw mnie
Tony: Nic ci nie jest?
Pepper: Już ci mówiłam. ZOSTAW MNIE SAMĄ!


Nadal płakałam, myśląc o tym, że mogłam go uratować. Zawsze tak jest. Mogło być inaczej. Teraz już nie mam ojca. Nie mam nikogo i muszę jakoś z tym żyć. Po prostu muszę.
Z bezsilności rzuciłam mu się na szyję, płacząc. To był taki odruch. Chciałam wyrzucić wszelkie emocje.


Pepper: Mój ojciec… On… On nie żyje! Straciłam go!
Tony: Przykro mi, ale musisz dalej żyć. Wiem, jak to jest. Sam straciłem ojca. Mówiłem ci o tym, prawda?
Pepper: Prawda
Tony: Pomożemy ci z Rhodey’m. Nie martw się. Możesz na nas liczyć
Pepper: Dziękuję
Tony: A jak test?
Pepper: Zdałam, ale nie będę się cieszyć
Tony: Wiem, że jest ci ciężko, ale dasz radę
Pepper: Dziękuję, że przyszedłeś
Tony: Drobiazg. Bałem się, że zostałaś ranna
Pepper: Polubiłby cię za troskę. Może nie spędzał ze mną zbyt wiele czasu, bo zajmował się misjami jako agent FBI, ale zawsze kochał i dbał o moje bezpieczeństwo
Tony: Dlatego wytrwasz. Będzie dobrze


Przytuliłam go jeszcze bardziej, wytężając ostatnie łzy rozpaczy. Cała złość zniknęła, zmieniając w pozytywne emocje, czyli pogodzenie się z prawdą.


Tony: Czujesz się lepiej?
Pepper: Tak. Dziękuję


Nagle odezwał się jakiś alarm. Chyba domyślałam się, że…


Tony: Muszę już iść
Pepper: Chodzi o implant?
Tony: Tak


Pożegnał się i wyszedł, a ja próbowałam wziąć się w garść.


**Tony**


Głupi, głupi, głupi. Ile razy ma do ciebie dotrzeć, że zależy ci na niej? Musiałeś kłamać? Och! Kiedyś jej powiem, że jestem Iron Manem, ale nie teraz, jak cierpi. Odwiedzę ją jutro. Jednak dobrze, że nie została przez nikogo skrzywdzona.
To był alarm o zagrożeniu. W telefonie miałem aplikację oprogramowania przenośnego systemu zbrojowni. Wykryto sygnaturę. Whiplash? Czego on chce? Dawno z nim nie walczyłem, ale musiałem się uzbroić do walki. Znowu olewam zalecenia. No trudno.
Wszedłem do pokoju, biorąc plecak z szafy, czyli moją zbroję. Zbiegłem po schodach, aktywując ją. Wzbiłem się w powietrze.
Oczywiście Rhodey raczej zauważył, że zniknąłem, bo nabijał się na linię. Przekierowałem połączenie do zbroi.


Tony: Wybrałeś zły moment na rozmowę, Rhodey
Rhodey: Gdzie cię wywiało?! Nie mów, że walczysz
Tony: Na pewno nie tańczę w klubie go go, ale będę musiał zaraz wziąć się do roboty. Whiplash się uaktywnił
Rhodey: Całkiem oszalałeś?!
Tony: Nie ja, a on. Mógłbyś zobaczyć, co się dzieje z Pepper?
Rhodey: A ty nie możesz?
Tony: Nie wkurwiaj mnie, dobrze?! Przecież jestem zajęty! Idź sprawdź, czy czegoś nie potrzebuje. Dowiedziała się o śmierci ojca i powinniśmy jej pomóc
Rhodey: Rozumiem. No to uważaj na siebie
Tony: Rhodey, ja zawsze uważam
Rhodey: Oj! Nie byłbym taki pewien


Dość szybko doleciałem do źródła zagrożenia, rozłączając się z Rhodey’m. Pan niania powrócił. Lepiej niech zajmie się Pepper.
Nagle poczułem, że zostałem trafiony. Bomby? Auć! Moje kości. Wylądowałem twardo na ziemi, a błysk z biczy sugerował o pojawieniu się Whiplasha.


Whiplash: Łatwo było cię wyciągnąć z kryjówki, Iron Manie
Tony: Ojej! Tak bardzo się stęskniłeś? Naprawdę chcesz zginąć w zgniatarce?
Whiplash: Nie powiedziałbym, że to dotyczy mnie. Zedrę z ciebie tę zbroję
Tony: Prośba i zawsze można


Jako pierwszym ruchem było strzelanie z repulsorów. Był szybszy, niż wcześniej. Chyba Mr. Fix ulepszył naszego drania. Stare metody nie działały. Trzeba było przetestować własne aktualizacje.
Zwiększyłem moc do unibeamu, wystrzeliwując wiązkę promieni, lecz nawet nie został drasnięty. Odbił je tarczą elektromagnetyczną. A jednak łatwo nie da za wygraną.


<< Uwaga! Gwałtowny spadek mocy>>


Cholera. Pozostały mi jedynie rezerwy. Tak szybko? Musiałem coś wymyślić, bo inaczej żywy nie wrócę.
Zdecydowałem się użyć pozostałej energii na równomierne użycie unibeamu i repulsorów.


<< Uwaga! Spadek mocy. Zasilanie spadło do 5%>>


I w końcu go trafiłem. Padł na ziemię. Podszedłem do niego chwiejnym krokiem.


Tony: Poddaj się!
Whiplash: Nigdy!


Oplótł zbroję biczami, porażając prądem. Czułem piekielny ból ciała Jakbym miał spłonąć od środka. Użyłem pozostałej energii, by uwolnić się z uwięzi. Udało się. Jego broń została zniszczona.


Whiplash: Nie myśl, że to koniec. Muszę dokończyć, co zacząłem
Tony: Chcesz mnie zabić?
Whiplash: Innym razem. Mr. Fix wyznaczył mi o wiele ważniejsze zadanie. Tak, więc żegnaj, Iron Manie


Upadłem i nie potrafiłem wstać, a Whiplash uciekł. Zastanawiałem się, kto był celem? Co miał dokończyć? Obym go wyprzedził. Nie chciałbym mieć nikogo na sumieniu.


<< Autopilot włączony>>

Kiedy zbroją wylądowałem na dachu bloku, schowałem ją do plecaka i zszedłem na dół. Czułem się zmęczony, więc poszedłem spać. Jednak moje myśli krążyły wokół celu Whiplasha. Kogo chce zabić?

1 komentarz:

  1. Pipipizda nad głową hahaha smutnawy ale zabawny...w klubie go go...jesteśmy wulgarni szczególnie ten z pociętą mordą.... pipipizda nad głową kręć swoją dupą...nieno zajebisty rozdział

    OdpowiedzUsuń

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X