Każdy ma jakieś lęki. Niektóre są dla nas bezlitosne, a
pewna część nie pozwala nam żyć normalnie. Nawet, gdy czuje się pozorny spokój,
znikąd pojawia się strach. Strach rośnie, aż zaczynamy bać się własnego cienia.
Pepper była już kilkakrotnie porywana przez terrorystów. Teraz ponownie
siedziała w jakimś magazynie pod strażą Maggi.
-Pilnujcie jej, a ja muszę zadzwonić do pewnej osoby.
-Dobrze, szefie.
Mężczyzna oddalił się od nich i chwycił za telefon. Wybrał
numer do Mr. Fixa.
-Mamy dziewczynę. Możesz zaczynać.
Kryminaliści wiedzieli, że dziewczyna była córką agenta FBI,
więc mogli ją wykorzystać do zniszczenia całej agencji. Nefaria z pomocą Fixa
wrzucił nagranie do ich komputerów.
-Wabik zarzucony. Wkrótce będzie po wszystkim.
Tymczasem Virgil siedział w domu. Zerwał się na wiadomość od
kolegi z pracy.
-Hej! Co jest grane? Wyjaśnij.
-Chodzi o twoją córkę. Mamy przerąbane.
-Co… Co z nią?
Był zdenerwowany, bojąc się o jej życie. Obawiał się, iż po
raz kolejny została porwana.
-Virgil, oni chcą ciebie.
-Ale czemu mnie?! O co im chodzi?!
-Stary, nie denerwuj się. Wysłaliśmy już jednostki po całym
mieście. Szukamy w każdym magazynie. Wiesz, że znamy ich kryjówki. Spokojnie.
Radzę ci odpocząć.
-Dzięki.
Tylko tyle zdołał powiedzieć, kończąc rozmowę. Długo czekał
na jakieś wieści agentów. Godziny dłużyły się, a on chodził nerwowo po całym
domu. Wreszcie po dwóch godzinach, otrzymał wiadomość.
„Czekamy na rozkaz. Są w potrzasku.”
Zabrał wszystko co potrzebne i niezwłocznie opuścił dom,
zamykając drzwi na klucz. Dość szybko dołączył do swoich ludzi. Obstawili cały
teren. Dał im znak do ataku. Wparowali do środka.
-FBI, nie ruszać się!
Nagle dostrzegł jak Iron Man wylądował przed nim, który
chronił jego tyłu. Walka ze złoczyńcami poszła bardzo gładko. Poddali się
dobrowolnie.
-Coś tu nie gra. Normalnie nie poddaliby się tak łatwo.
-Masz rację, blaszak… Pepper, gdzie jesteś?!
Ruszył przed siebie, aż dostrzegł znajomego rudzielca.
Jednak nie była sama. Jedna osoba ją zasłaniała.
-Mr. Fix?
-Nie inaczej. Jak rozumiem, to przyszedłeś się poddać?
Bardzo mądrze.
Bohater od razu wszedł za ojcem porwanej. Zasłonił go
własnym ciałem.
-Czego chcesz, Fix?
-Panie Potts, miło było znów cię spotkać. Stare, dobre czasy
powracają.
Puścił Pepper wolno, zaś rodzic podbiegł do niej. Próbował
ją uspokoić, gdyż była cała roztrzęsiona.
-Już dobrze, słonko. Jestem tu. Jestem.
Pilot zbroi miał pewne przeczucie. To mogła być pułapka. Bez
wahania zaczął mierzyć w handlarza bronią.
-Blaszaku, zabierz ich stąd. Niech wszyscy wyjdą. Poza nim.
Wskazał na Fixa. Chłopak miał pojęcie co się może stać.
-Zabierz ją.
Poprosił herosa.
-Zabierz ją do szpitala.
-Nie zostawię pana samego.
Odwrócił się do jednego z agentów.
-Zabierzcie ją i uciekajcie. Nie pozwolę, żeby coś mu się
stało.
-Idźcie! Poradzę sobie.
Nalegał, aby wszyscy go posłuchali, bo zdawał sobie sprawę,
że takiego człowieka nie wolno lekceważyć.
-Niestety, ale muszę panu odmówić.
-O! Mamy bunt. Niedobrze.
Znienacka kilka agentów Magii wstało na równe nogi i rzuciła
siatkę na zbroję. Nie mógł się ruszyć, zaś pancerz wyłączył się. Musiał czekać
na koniec restartu.
-Wyrzućcie go!
Rozkazał Fix i jego ludzie podnieśli blaszaka.
-A ty zostajesz, Potts.
Wszyscy zniknęli w mgnieniu oka. Pozostali sami. Virgil
rozumiał wszystko. Czuł, że nic więcej nie zdziała. Jednak bardziej chciał
zapewnić bezpieczeństwo swojej córeczce. Bez względu na to czy przez to zginie.
-No to może coś chcesz powiedzieć?
Wymierzył pistoletem w czoło. Przeładował broń.
-Tak, Fix. Jesteś skończony.
Nastąpił strzał. Potem nie było już nic. Ciało upadło na
podłogę, brudząc ją we krwi.
~~~~****~~~~~
No i jest. Wreszcie jakieś opowiadanie i te, które miało oparcie na grze Role Play. Oby komuś się spodobało. Za literówki i błędy przepraszam.
~~~~****~~~~~
No i jest. Wreszcie jakieś opowiadanie i te, które miało oparcie na grze Role Play. Oby komuś się spodobało. Za literówki i błędy przepraszam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi