Bajeczka: Załamanie cz.1



Tony nie mógł znieść tej myśli, że nie udało mu się uratować Whitney. Nawet ryzykując swoim życiem nie dało rady pozbyć trucizny z organizmu na czas. Od tamtego momentu był przybity, zaś jego zdrowie uległo pogorszeniu. Nikomu o tym nie mówił. Jednak przyjaciele wiedzieli, że coś było z nim nie tak.

Gdy był na lekcjach, na fizyce odpływał myślami. To już skłoniło ich do zadawania pytań. Chłopak jedynie przytakiwał głową, zapewniając, że wszystko gra. Skłamał, bo nie zamierzał ich martwić. Zawsze przejmowali się nim przez ciągłe ryzyko jako Iron Man, chore serce i olewanie zaleceń. Pepper nie zamierzała mu odpuścić. Wypisywała mnóstwo SMS-sów, zawalała jego skrzynkę pocztową, a nawet nagrywała się wiele razy przez telefon. Geniusz… nie reagował na to.

Po powrocie do domu, Roberta zauważyła, że był bardzo blady. Jako jego zastępcza matka również chciała o niego zadbać. Jednak on nadal kręcił nosem, że wszystko gra i to tylko przemęczenie przez naukę po nocach. Wziął puszkę z oranżadą i powędrował do zbrojowni. Nie dawało mu spokoju ta sprawa z maską, gdyż kolejna osoba mogła być przez to śmiertelnie chora.

Gdy chciał wylecieć ze zbrojowni, odezwał się alarm o naładowaniu implantu. Ból był nie do zniesienia, a zwykle czuł lekkie ukłucie w klatce piersiowej. Tym razem, było inaczej. Zignorował to i wszedł do zbroi. Komputer od razu upominał o braku energii. Anthony zlekceważył to, lecąc na rezerwach.

Podczas kiedy on leciał do Stark International, Pepper i Rhodey zastanawiali się jak mu pomóc. Wiedzieli, że Whitney była jego przyjaciółką, ale sama narobiła sobie kłopotów. Rudzielec zaczął krzyczeć, gdyż Tony nie powinien się obwiniać za to co się stało. Przyjaciel uciszał ją, bo gadała za głośno. Dziewczyna prosiła go, żeby z nim porozmawiał, bo są braćmi. Powinni się wspierać. Histeryk zgodził się. Pożegnał się z Pepper, obiecując jej, że da znać, jeśli czegoś się dowie. Potem rozdzielili się, idąc w swoje strony.

Tony z trudem szedł po korytarzu, a tryb niewidzialności szybko się wyłączył. Ochroniarze dostrzegli go, każąc mu się poddać. Stark nadal szedł w stronę sejfu. Im dalej szedł, tym gorzej znosiło to jego serce, które w każdej chwili mogło się zatrzymać. Straż natychmiast otworzyła w niego ogień. Za pomocą pola siłowego ochronił się przed pociskami. Nadal ich ignorował, a oni nie wiedzieli co robić. Stane kazał im schwytać Iron Mana za wszelką cenę. O’Brien jako szef ochroniarzy był zagubiony. Sam widział, że bohater nic im nie robił. Jedynie szedł pod sejf. Mimo tego, musieli słuchać tego, który im zlecił ochronę budynku. Poszli za blaszakiem.

Nagle zbroja runęła w dół. Jednak zanim do tego doszło, strzelił w maskę, która rozpadła się na pół. Mężczyźni podeszli do niego. Nie było żadnej blokady, więc z łatwością zdjęli hełm. Byli w szoku, widząc Tony’ego. Stane, dowiadując się o odkryciu, ucieszył się. Zdobył zbroję tak jak chciał. Teraz mógł przebić się na rynku zbrojeniowym. Ochroniarze zauważyli, że chłopak nie dawał żadnych oznak życia. Chcieli mu jakoś pomóc. Stane zastanawiał się co zrobić ze Starkiem. Teoretycznie miał wszystko, czego potrzebował. Jednak coś mu mówiło, że jeszcze się przyda. Pozwolił im zabrać go do szpitala. O’Brien wyjął nastolatka z pancerza, który został w sejfie.

Po dotarciu na miejsce, zwykły lekarz bez znajomości implantu zaczął reanimować chłopaka. Zabrał na salę i na sam widok braku akcji serca załadował defibrylator.

Już miał uderzyć, lecz rozdzwonił się telefon geniusza. Wyjęli go z kieszeni. Lekarz zauważył w kontakcie zdjęcie Pepper. Nie wiedział kto się dobijał, więc odłożył gadżet na bok. Ponownie przygotował się do uderzenia, lecz następny dzwoniący mu przerwał. Poirytowany chwycił za gadżet, krzycząc, że przeszkadza w czynnościach ratowniczych. Wspominając o podjętych czynnościach, Rhodey krzyczał, aby tego nie robić i zawołać lekarza o nazwisku Yinsen. Doktor nie znał takiej osoby. Kazał nie przeszkadzać. Rozłączył się i wyłączył urządzenie. Uderzył z defibrylatora raz. Implant, który wcześniej jakoś działał, zgasł w ułamku sekundy. Sytuacja robiła coraz gorsza z każdym wyładowaniem. Za drugim razem ciało zadrżało. Za trzecim… serce obumierało.

Niespodziewanie pojawił się Yinsen, który kazał im przestać zabijać chłopaka. Groził im, że zgłosi to do dyrektora szpitala. Specjalista natychmiast podał odpowiednią substancję, zmuszając martwy organ do działania. Jako wsparcie wezwał Victorię, która wyprowadziła tak zwanych „lekarzy” na zewnątrz, a następnie zajęła się asystą. Robiła wszystko według wskazówek przyjaciela. Pobrała do probówki kylit, wstrzykując go do źródła mocy. Potem przyłożyła specjalne krążki wokół implantu, wysyłając niewielką ilość energii do włączenia rozrusznika.

Po kilku minutach, udało się. Puls pojawił się słaby, lecz odczuwalny. Żył. Odetchnęli z ulgą. Ho wyszedł do nich. Był na nich wściekły i zaczął krzyczeć, że prawie zabili pacjenta. Wyjaśnił im co zrobili, a jak powinni następnym razem zareagować. Podkreślił nieużywanie defibrylacji. Chyba, że podskórnej, ale w każdym z przypadków powinni zwrócić się do niego o pomoc. Podał im wizytówki, aż wrócił do sali.

Sytuacja była pod kontrolą, więc nie musieli się bać. Implant podłączyli do ładowania, zaś Ho uśmiechnął się, bo znowu będzie miał „miłą” pogawędkę z dzieciakiem. Zadzwonił do Roberty, żeby wiedziała o stanie Tony’ego. Kobieta od razu dowiedziała się o szczegółach i razem z Rhodey’m pojechała do szpitala. Nie umknęło to uwadze Pepper, która nie mieszkała za daleko od domu Rhodesów. Od razu pojechała taksówką za ich samochodem. Kierowca ledwo zniósł jej gadaninę o tym kim jest Tony. W kilka minut mógł dowiedzieć się co łączyło ją z chorym.

Po dotarciu do celu, cała trójka pobiegła do sali, gdzie leżał nastolatek. Lekarze uspokajali ich, iż nie ma powodu do obaw. Jednak młodzieży to nie wystarczyło. Wpadli do sali, widząc przyjaciela nieprzytomnego. Jednak uspokoili się, słysząc jak chrapał. Spał. To była dla nich ulga.

Roberta dowiedziała się od Yinsena, że lekarze narazili jej dziecko na utratę życia. Chciała ich pozwać, lecz on uspokoił ją, iż już dostali nauczkę. Dobrowolnie opuścili szpital.
Tydzień później, Tony został wypisany ze szpitala. Dzięki dwójce cudotwórców zdołał przedłużyć swoje życie o kolejne lata.
Po powrocie, wyrzucił z siebie wszystko co w sobie dusił. O tym jak nie potrafił nad niczym się skupić przez to, że stracił Whitney. Przyjaciele pocieszali go, że pomogą mu. Tony jest zmartwiony, bo zbroja prawdopodobnie jest w rękach Stane’a. Koniec.
~~~****~~~~~~
Część pierwsza wstawiona. Jutro kolejna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X