Bajeczka: Światło serca cz.1



Cała trójka siedziała na dachu Akademii Jutra. Jako, że mieli długą przerwę, mogli na spokojnie porozmawiać o sprawach Iron Mana. Nikt inny nie kręcił się po dachu, ale i tak musieli zachować środki ostrożności. Szczególnie, jeśli jeden z uczniów mógłby udawać sen, a tak naprawdę robiłby coś innego.
Gdy Tony chciał coś powiedzieć, Pepper rozwiązała swój język, opowiadając o ostatnich wydarzeniach. Wspomniała o tym jak jego własna zbroja próbowała ich wszystkich pozabijać, MODOK poznał prawdę o sekrecie bohatera, zaś Laser o mało nie przerobił całego świata na popiół. Pod koniec swojej wypowiedzi śmiała się, bo mają bardzo ciekawe życie i nie żałuje tego że jest w drużynie blaszaka.
Po tym jak dzwonek zadzwonił, przyjaciele zeszli na dół. Weszli do pracowni chemicznej. Tam usiedli na swoje miejsca i nikt nie interesował się gadaniną profesora. Wszyscy czekali albo na zbawienny dzwonek, albo na jakieś eksperymenty, które mogłyby na dobrą sprawę rozwalić całą szkołę. W głowie rudzielca tworzył się taki plan, umysł geniusza był zapełniony schematami, zaś mózg histeryka od siedmiu boleści orbitował w kosmicznej otchłani historii.
Nagle usłyszeli alarm. Nauczyciel kazał im wyjść z sali w stronę wyjścia ewakuacyjnego. Anthony obawiał się, że A.I.M. zaatakowało. No i… wykrakał. To byli pszczelarze, którzy zażądali jednego, a raczej pewnego osobnika. Powiedzieli, że nic nikomu nie zrobią, a bomby, które podłożyli w szkole, nie wybuchną. Warunek był taki: wydać Tony’ego Starka. Chłopak nie był w szoku. Z przerażeniem w oczach wyszedł do agentów. Kontroler złowrogo uśmiechnął się. Poprosił, aby wszyscy go pożegnali, bo już nie wróci. Przyjaciele nie dość, że byli przerażeni, to złość również gotowała się w ich żyłach. Nastolatek powiedział im tylko, że niech nie płaczą, bo to jeszcze nie koniec. Wskazał palcem na umiejscowienie implantu. Oni od razu wiedzieli, jaką wiadomość im przekazał.
Po tym jak pszczelarze zabrali Starka, pozostali zabrali ładunki i zostawili uczniów oraz nauczycieli w spokoju. Rhodey z Pepper natychmiast pobiegli do zbrojowni. Mieli nadzieję, że Tony wiedział co robi.
Podczas kiedy ta dwójka znajdowała się już w bazie, chłopak próbował uwolnić się z rąk agentów. I ten upór kosztował go niewyobrażalny ból. Blaster o sporym ładunku elektrycznym uderzył w klatkę piersiową. Sandhurst zauważył, że to uderzenie bardzo zabolało chłopaka. Podpiął go do krzesła, przykładając elektrody do głowy. Tony z trudem powiedział, że nic mu nie zdradzi. Mogą go torturować ile zechcą, ale prędzej umrze niż czegoś się dowiedzą od niego. Kontroler zaśmiał się, gdyż Stark nie miał bladego pojęcia, że chce czegoś innego. Nastolatek spojrzał na niego pytającym wzrokiem. Mężczyzna wskazał na jego implant. Powiedział, że takiego źródła mocy potrzebuje do zwiększenia zasięgu broni. Anthony był przerażony, gdyż nie tego się spodziewał po jednym ze swoich wrogów. Jako, że był uwięziony, nie mógł się ruszyć w żadną ze stron. Mógł tylko liczyć na przyjaciół, że dobrze zrozumieli przekazany komunikat. Kontroler rozciął bluzkę, a krzesło obniżył, przygotowując wszystko do operacji. Lampa nad głową, narzędzia różnej maści obok, a także maszyna do kontroli umysłów. Chłopak niespokojnie oddychał, widząc zbliżające się ostrze do rozrusznika. Pierwsze cięcie i już wydał z siebie krzyk. A to był dopiero początek.
Podczas operacji, Rhodey zdołał wysłać zbroję, namierzając komórkę Tony’ego. Pepper zadawała mnóstwo pytań, zastanawiając się nad prawdziwym zamiarem tych „świrów”. James zdawał sobie sprawę, że wkrótce odezwie mu się przypomnienie o naładowaniu implantu, więc muszą jak najszybciej go odnaleźć.
Po kilku minutach, zbroja dotarła w wyznaczone miejsce. Nie umknęło to uwadze pszczelarzy, którzy zaczęli strzelać z broni. Jedno uderzenie impulsem elektromagnetycznym i cała horda naukowców straciła przytomność, a wraz z nią wolę do walki. Rudzielec zerkając przez ramię obserwował poczynania Mark I. Rhodes sterował nią tak, aby być w stanie odbić porwanego. Chciał, żeby jeszcze wytrzymał, bo już po niego idzie. Sam dźwięk agonii brata zaprowadził go do odpowiedniego pomieszczenia. Na fotelu miał możliwość użycia nawet repulsorów. Wykorzystał je do rozwalenia drzwi. Krzyczał przez głośniki zbroi, żeby zostawili Tony’ego w spokoju. Sandhurst zaczął klaskać, gratulując szybkiej reakcji. Odsunął się na bok, stwierdzając, że chyba mu się przysnęło. Pepper nie mogła powstrzymać się od krzyku, gdyż w klatce piersiowej chłopaka nie było implantu, a on sam… był ledwo żywy. Gaduła natychmiast wezwała T.A.R.C.Z.Ę. Przyjaciel groził, że jako drań, zginie z jego ręki. Przed strzałem powstrzymała go broń. Oberwał wiązką, która pozbawiła go części energii. Pancerz padł na ziemię. Furia w synu Roberty narastała z jeszcze większym tempem.
Już miał uderzyć z unibeamu, lecz do środka wparowały jednostki agentów. Rhodey nawet nie miał pojęcia jak córka Virgila Potts przekonała ich do przyjścia w te miejsce. Kontroler poddał się, a reszta została zabrana. Agentka Hill podeszła do rannego, widząc, że mają mało casu. Musiał jak najszybciej być zabrany do Yinsena. Jednak jako, że umarł, to T.A.R.C.Z.A. musiała improwizować. Wzięli rannego na helikarier, pusta zbroja odleciała do zbrojowni, a Roberta od razu dowiedziała się o stanie wychowanka. Była zaniepokojona i z zachowaniem rozsądku pojechała na miejsce wraz z resztą bandy. Usiedli, czekając przed salą na jakieś wieści. Pepper nerwowo chodziło w kółko. Słowa prawniczki o zachowaniu spokoju, o byciu dobrej myśli czy sam fakt, że chłopak wiele zniósł, nie pomogły jej. Kobieta podała przykłady jako dowód silnej woli, czyli sam wypadek oraz większość akcji Iron Mana. Na to ostatnie byli w szoku. Nie wiedzieli, że Tony się jej ujawnił. Prawniczka przyznała, że wreszcie przyszedł do niej i na spokojnie porozmawiali. Wiedziała, że coś ukrywał, ale cieszyła się, bo wreszcie nie musiała się bać. Zdradziła im, że miała wiele dziwnych pomysłów o tym co mógł to być za sekret. Na myśl o ciąży ruda się uśmiechała. Jednak humor nie trwał wiecznie.
Kiedy pojawił się lekarz, cała trójka podbiegła do niego. Nikt nic nie powiedział. To była najgorsza cisza. Tak, jakby właśnie byli na czymś pogrzebie. Specjalista wyjaśnił im bardzo spokojnie, z czym musieli się zmierzyć. Byli zmuszeni wstawić eksperymentalną technologię, która nie przeszła testów. Jednak została zaakceptowana przez organizm, lecz przez pojawienie się komplikacji musieli go pozbawić jednego z organów. Prawniczka chciała zapytać o jakiś narząd była mowa. Na słowo „serce” zbladła. Lekarz uspokoił ich że reaktor łukowy jest bardzo mocny i trudny do zniszczenia. Poza tym, nie potrzebuje ładowania. Pozwolił im wejść do sali chorego. Kobieta nie mogła w to uwierzyć jak Anthony skończył. Mimo wszystko, widziała jak samodzielnie oddychał, a reaktor świecił się delikatnym światłem. Dziewczyna nie mogła powstrzymać się od łez. Przyjaciel przytulił ją, bo już wszystko będzie dobrze. Na te słowa zrobiło się poruszenie w sali. Chłopak obudził się.

~~~~***~~~~
To już przedostatnia bajeczka, a dokładnie jej jedna z części. Mam nadzieję, że was niczym nie zanudzam, bo powrót na bloga był trudny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X