Tony
zszedł z Rhodey’m na śniadanie. Zjedli grzanki przyrządzone przez Robertę. Tak
im zasmakowały, że nie chcieli odrywać się od talerza. Jednak szkoła wzywała,
więc podziękowali jej i poszli na lekcje. Histeryk był w swoim żywiole już na
pierwszej godzinie przez wykłady na temat Pearl Harbor. Nawet rozpoczął swoją
wymianę myśli z profesorem, przez co uczniowie momentalnie zasypiali. Wszyscy
poza Tony’m. Ciągle nasłuchiwał raporty policyjne, szukając kłopotów. Nie było
nic niezwykłego, dlatego odpuścił.
Gdy
lekcja skończyła się z bólem głowy u wychowanków Kleina, cała trójka
postanowiła zjeść lunch na dachu Akademii Jutra. Nie było tam nikogo, więc rozmawiali
bardzo swobodnie. Pepper wpierw uderzyła panikarza w głowę. Ten ze złością
spojrzał na nią, żądając wyjaśnień. Rudzielec wypowiedział się o tym w niecałą
minutę, opisując w głośnej tonacji głosu jak bardzo miała ochotę go ukatrupić
za te „nieludzkie” tortury” dla mózgu i uszów. Geniusz lekko uśmiechnął się.
Świetnie się bawił, słuchając ich sprzeczki.
Nagle
chłopak otrzymał alarm ze zbrojowni, zaś komputer wysłał na jego komórkę wszelkie
dane o tym. Przeprosił przyjaciół i wybiegł. Oboje nie mieli bladego pojęcia, z
kim musiał się zmierzyć. Byli zmuszeni zostać w szkole ze względu na surowych oraz
stanowczych rodziców. Zdawali sobie sprawę, że z prawniczką i agentem FBI nie
mają szans na wygraną. Posłusznie siedzieli na angielskim, choć błagali o
dzwonek. Syn Roberty siedział jak na szpilkach. Bał się, że Iron Man wpadł na
trudnego przeciwnika, a już nieraz mierzył się z takimi oponentami, którzy
prawie posłaliby go do piachu.
Podczas,
gdy oni walczyli o przetrwanie na nudnych zajęciach, bohater już rozpoczął swój
pojedynek z wrogiem. Nie walczył z jednym. Był uderzany z każdej strony przez bicze
Whiplasha, blastery Ducha, rakiety Iron Mongera, a nawet miażdżony stopą
Crimson Dynamo. Heros z trudem odpierał ataki. Walczył ostatkami sił, lecz
coraz gorzej je znosił. Jego serce chciało… poddać się. Skapitulować, ale on
nie zamierzał paść trupem. Zaryzykował, uderzając z olbrzymiego ładunku
elektromagnetycznego. Od razu zostali odrzuceni daleko. Zjawa zaśmiała się i stwierdziła,
iż jeszcze nie skończył z Anthony’m. W ułamku sekundy zabójca Mr. Fixa także
odpuścił. Pozostali giganci, a Mark I nie nadawała się do dalszego boju.
Wszelkie funkcje wyświetlały się na czerwono, zaś oddychanie przychodziło mu z
trudem.
Gdy
użył unibeamu, energia zbroi spadła niebezpiecznie nisko. Walczył na rezerwach,
którego zasilanie zostało zaczerpnięte z implantu.
Niespodziewanie
oberwał mini bombami w kręgosłup. Próbował się odwrócić, lecz było za późno na
jakiekolwiek manewry obronne. Poddał się i włączył autopilota. Zaczął lecieć do
zbrojowni. Jednak nie wiedział, że potyczka nadal się miała końca.
Po
dotarciu do bazy, odłożył pancerz. Upadł na ziemię, lecz powoli czołgał się do
ładowarki. Czuł jak klatka piersiowa była w ogniu. Na szczęście zdołał zdjąć
koszulkę i podpiąć mechanizm. Leżąc czekał na koniec procesu. Planował zbudować
lepszy pancerz. Bardziej odporniejszy na poważne uszkodzenia. W głowie widział
schematy Mark II.
W
trakcie ładowania nie spodziewał się kłopotów. Pragnął odpocząć po dość
intensywnym wysiłku. Z tego też powodu złoczyńcy sprawnie weszli na teren
fabryki. Śledzili całą trasę zbroi, więc nie pozostało im nic innego jak tylko
działać. Dynamo oraz Stane podłożyli ładunek wybuchowy blisko metalowych drzwi.
Najemnik uśmiechnął się, ponieważ Iron Man będzie tylko historią, a do tego
wystarczyła minuta. Wrogowie wybiegli na zewnątrz, przygotowując się do
celebracji zwycięstwa. Obadiah powiedział im, że chciałby zobaczyć minę
dzieciaków na widok ruin. Zjawa przyznała mu, iż długo nie będzie musiał
czekać.
Po chwili,
zauważyli nastolatków. Dziewczyna coś opowiadała, lecz nie skupiali się nad jej
słowach. Jedynie schowali się, żeby zobaczyć oczekiwaną reakcję.
Gdy
nastąpiła potężna eksplozja, nie była widoczna na zewnątrz. Przyjaciele i tak
przestraszyli się. Od razu pobiegli do zbrojowni. Wewnątrz budynku były same
zgliszcza. Gruzy, kamienie… Tylko ruiny. Nie słyszeli wynalazcy, przez co
strach jeszcze bardziej się nasilił.
W
jednym momencie, dziewczyna wskazała na głowę człowieka. Podbiegli bliżej,
widząc Tony’ego zawalonego sporą ilością skał. Rhodes błagał, żeby wytrzymał.
Każda próba wyciągnięcia ciała kończyła się fiaskiem. Skały poluzowały się i zaczęły
spadać na nich. Patricia w porę zablokowała ich drogę, używając plecaków.
Opanowała sytuację. Nalegała, aby panikarz zadzwonił po karetkę. Nie musiała
powtarzać dwa razy, gdyż sam pomyślał o tym samym.
Nagle ranny
obudził się, dotykając ręką telefonu, zakazując im wzywania pomocy. Przyjaciółka
krzyczała z bezradności, a strach powoli przejmował nad nią kontrolę. Chłopak z
trudem mówił. Kazał uciekać, bo i tak już było za późno na ratunek. Rhodey za
te słowa miał ochotę mu przyłożyć, lecz powstrzymał się. Ponowił próbę dzwonienia.
Stark nie odpuścił. Zdołał zrzucić komórkę z jego rąk, aż urządzenie przestało działać.
Z żalem czekali na najgorsze. Wreszcie przyznali rację geniuszowi, bo polegli.
Polegli razem z nim. Iron Man nie pojął ich słów.
Gdy
usiedli obok niego, zrozumiał przekazany komunikat. Chwycili się za ręce, a łzy
spływały po policzkach. Przyznali, że wolą zginąć razem z nim niż żyć bez
niego. Córka Virgila w płaczu wymieniała listę tego, czego osiągnęli.
Nastolatek uśmiechnął się do rudej, prosząc o zatrzymanie łez. Poprosił o
uśmiech. Chciał ich zapamiętać z pozytywnymi emocjami. James zgodził się,
dzieląc tym ciepłym gestem. Ranny odetchnął z ulgą, czując, że teraz mógł
odejść. Pożegnał się z nimi, pogrążając się w nieskończoności pełnej mroku. Byli
załamani, widząc ciało bez ruchu, ale nadal uśmiechali się. On sam wysyłał im
ciągle taką odpowiedź.
Nie
minęło zbyt wiele czasu, aż zapora pękła. Gruzy spadały na ich głowy. Oponenci
blaszaka byli gotowi na świętowanie wielkiego sukcesu sojuszu. Zniknęli, a wraz
z nimi cała fabryka doszczętnie zawaliła się. Nie było nic do ratunku. Tak
pomyśleli strażacy, próbując odnaleźć ocalałych. Długo przekopywali ruiny.
Kamień po kamieniu, aż natrafili na jednego osobnika. Usłyszeli jak rozrusznik
serca sam wznowił działanie, zaś jego światło oświetlało ich twarze. Mogli to
nazwać cudem. Cud czy nie, radość trwała krótko. Serce Tony’ego znowu przestało
bić. Ratownicy wyciągnęli go, odkrywając pozostałych. Jeden z lekarzy podszedł
ocenić ich stan. Ciało Rhodesa było martwe, dziewczyna podzieliła los
przyjaciela, zaś Anthony Edward Stark… miał słaby puls. Tylko czy opłacało się
ratować chłopaka? W końcu stracił tych, którzy zastąpili mu rodzinę. Doktor próbował
swoich sił w ustabilizowaniu stanu. Jednak bunt przez zniszczony wspomagacza do
serca utrudniał mu to zadanie. Wielokrotnie reanimował nastolatka. Podawał
leki, a nawet stosował niewielkie wyładowanie z defibrylatora. Cały wysiłek…
poszedł na marne. Służby z trudem zakończyły akcję. Lekarz wypisał karty zgonu,
a następnie dotarł do domu Rhodesów. Tak się składało, że Roberta siedziała tam
z Virgilem nad jedną ze spraw.
Po usłyszeniu
pukania, od razu otworzyła. Nawet nie zdążyła się przywitać. Nie zdołała nic
powiedzieć. Na słowa o stracie dzieci rozpłakała się. Świat stracił bohatera,
zaś rodziny pozostały bez swoich pociech. To najgorszy los jaki mógł ich spotkać.
I niestety, ale z tego koszmaru nie potrafili się obudzić. Stał się dla nich
rzeczywistością.
~~~~~***~~~~~
Przepraszam za formatowanie, ale jak zwykle trolle są wszędzie. Kopiowanie z jednego na drugie się nie sprawdza. Tak czy owak to była ostatnia bajeczka, która została do tej pory napisana. Teraz pora na opko.
PS: Jeśli macie jakieś pomysły albo chcielibyście udostępnić swoje prace to chętnie je tu umieszczę i podpiszę, że należą do was.
~~~~~***~~~~~
Przepraszam za formatowanie, ale jak zwykle trolle są wszędzie. Kopiowanie z jednego na drugie się nie sprawdza. Tak czy owak to była ostatnia bajeczka, która została do tej pory napisana. Teraz pora na opko.
PS: Jeśli macie jakieś pomysły albo chcielibyście udostępnić swoje prace to chętnie je tu umieszczę i podpiszę, że należą do was.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi