Za wszelką cenę- tragiczna historia o poświęceniu

~*Z okazji 200 partów w "IMAA inaczej" przedstawiam wam zupełnie inny scenariusz, niż do tej pory. Czy jest happy end? A w gruzach, co możesz znaleźć? Tu szukaj odpowiedzi na pytania.*~


Koniec świata
Zagłada
Ludzie giną
Intubują Pepper
Ratują
To był zwykły dzień
Zwykła lekcja
a potem
staje się tragedia
i w tej sytuacji
Ona może umrzeć
On chce ją ratować
Decyduje się poświęcić
swoje życie
by ocalić ukochaną
Jego serce
przestało być
Maszyny
próbują
utrzymać
go
przy
życiu
........... 

Za wszelką cenę



Poniedziałek. Godzina ósma. Lekcja fizyki. Klasa pisała duży test z całego półrocza. Pepper próbowała zgapić jakieś odpowiedzi od Tony'ego, który prawie kończył pisać ostatnie wyniki.

Tony: Pepper, myśl sama
Pepper: Ale ja... nie umiem
Tony: Fizyka to nie wszystko. Spróbuj coś strzelić. Nawet wypisać dwa zdania i dadzą ci punkty
Pepper: Dzięki, że we mnie wierzysz
Tony: Po prostu o ciebie dbam

Uśmiechnął się i wziął swoją kartkę, by dać ją nauczycielowi. Gdy już miał dostać arkusz, rozległ się alarm. Uczniowie nie wiedzieli, co się dzieje. Niebo spochmurniało, zmieniając się na kolor czerwony, a w dół zaczęły spadać meteoryty.

Prof. Klein: Koniec testu! Już! Uciekajcie!

Wszyscy uciekali najszybciej, jak się da. Udało im się wyjść na zewnątrz budynku. Na własnych oczach widzieli, że pogoda się również zmieniła. Zaczął padać deszcz. Przyjaciele pobiegli w stronę zbrojowni.

Pepper: Wiedziałeś, że tak będzie?
Tony: Nie! To nie powinno się zdarzyć
Rhodey: Tony, czy ty coś zrobiłeś?
Tony: Żartujesz sobie?! To nie moja wina! Musimy, jak najszybciej się schować. Najbezpieczniej będzie w fabryce
Pepper: No to mamy problem

Ulice były zatłoczone, a sfrustrowani kierowcy wyzywali jeden do drugiego. Deszcz przestał padać i zaczęły tworzyć się duże grudki gradu, mogące zabić człowieka.

Tony: Pepper, ruchy!

Dziewczyna zmęczyła się biegiem i musiała odsapnąć. Czas działał na ich niekorzyść.

Rhodey: Padnij!

Ostrzegł, krzycząc, a oni to zrobili. Jednak nie mogli się zatrzymywać. Do tego wszystkiego wiatr stał się silny, że mogła wytworzyć się trąba powietrzna.

Tony: Nie możemy się zatrzymać. Robi się coraz gorzej
Pepper: Znasz skrót do fabryki?
Tony: Można iść przez Stark International, ale nie wiem...
Rhodey: Nie da się. Zablokowane

Gdy spadały coraz to grubsze warstwy gradu, zaczęli biec, ile mieli sił w nogach.

Tony: Pepper, nie zatrzymuj się!
Pepper: Tony, uważaj!
Tony: Pepper!
Rhodey: Pepper! Nie!

Osłoniła Tony'ego swoim ciałem, by nie trafił go grad. Z trudem oddychała.

Pepper: Tony...

I upadła. Chłopak wziął ją na ręce i zabrał do najbliższego szpitala. Jak się okazało, korytarze były wypełnione pacjentami.

Tony: Potrzebny nam lekarz!

Jego donośny krzyk usłyszał dr Yinsen. Natychmiast wziął rudą na blok, by zatamować silne krwawienie. Tony był przerażony, a Rhodey dalej myślał, że był winny tej całej klęsce żywiołowej. Usiedli przed salą operacyjną. Na zewnątrz aura ponownie się zmieniła.

Tony: Rhodey, ona nie może umrzeć. Nie... Nie może

Głos mu drżał, a serce biło gwałtownie z tych wrażeń. Niezbyt optymistycznych. Linie energetyczne zostały zerwane, więc nikt nie mógł nawiązać kontaktu z bliskimi, a Virgil musiał wiedzieć, co się dzieje z Pepper.

Rhodey: Uspokój się. Będzie dobrze. Jest w dobrych rękach
Tony: Łatwo mówić, żeby się uspokoić. Dlaczego ona się rzuciła w moją stronę?! To ja powinienem być na jej miejscu! Nigdy sobie tego nie wybaczę, jeśli coś pójdzie źle
Rhodey: Tony, nie obwiniaj się. To nie twoja wina. Chciała cię uratować
Tony: To samobójstwo!

Tak się zdenerwował, że zakuło go przy implancie. Próbował się uspokoić, ale na samą myśl, że jego ukochana może umrzeć, robiło mu się słabo. Po dwóch godzinach wyszedł lekarz. Natychmiast wstał, jakby dostał piorunem.

Tony: Doktorze, co z nią?
Dr Yinsen: Nie wygląda to dobrze. Nie potrafi samodzielnie oddychać i musieliśmy ją podpiąć do respiratora. Próbuje walczyć, więc przeżyje, ale... 
Tony: Ale co? Co się stało?!
Dr Yinsen: Nie krzycz, bo to ci nic nie da. Problem jest taki, że ma uszkodzone serce. Próbujemy ją utrzymać przy życiu, lecz szanse na przeżycie są niewielkie. Leży na OIOMie

Tony zwrócił się twarzą wściekle na przyjaciela.

Tony: No i gdzie tu jest dobrze?! Nie! Ona nie może umrzeć! Nie może!
Rhodey: Tony, co się dzieje?

Chłopak słabł, ale próbował się trzymać na nogach. Razem podeszli pod wyznaczoną salę. Rhodey doskonale znał ten scenariusz na pamięć. Tam decyduje się, czy ktoś przeżyje, czy też nie. Tony wszedł do sali. Widział, jak była podłączona do różnych maszyn, a kardiomonitor pokazywał słaby puls.

Tony: Pepper, walcz. Musisz być z nami. Nie możesz umrzeć. Mogłaś się nie rzucać i pozwolić, bym to ja cierpiał za ciebie

Z oczu wypłynęły łzy. Trzymał ją za rękę. Niespodziewanie do sali przyszedł Yinsen. Prosił, by opuścił salę.

Tony: Muszę z nią być! Ona... mnie potrzebuje!
Dr Yinsen: Nic nie zdziałasz, Tony. Robimy, co się da, ale uszkodzenia są poważne
Tony: Jak bardzo?
Dr Yinsen: Serce nie pracuje, jak powinno. Tak samo było w twoim przypadku po wypadku
Tony: Czyli implant może ją uratować?
Dr Yinsen: Tak, ale nie mamy w zapasach
Tony: Ja mogę dać swój. Jestem tego pewny
Dr Yinsen: Wiem, że ci na niej zależy, ale nie możesz pozbawić się życia
Tony: Ja ją kocham! Ona musi żyć!
Dr Yinsen: Nie pozbawię cię implantu. Zostałbym posądzony o zabójstwo
Tony: Ona będzie żyć. Zrobię, co trzeba, by ją ocalić

Tony wyszedł z sali i pobiegł do łazienki. Tam w spokoju się wypłakał. Patrząc w lustro, zastanawiał się, jak ocalić Pepper. Z kieszeni wyjął scyzoryk i wyjął mały nóż, by za jego pomocą wyrwał z piersi implant. Wiedział, że to samobójstwo, ale kochał ją nad życie. Kochał i nie chciał jej stracić. W kilka minut pozbył się mechanizmu. Zaczął powoli odczuwać tego skutki, a na klatce piersiowej była krew. Zdołał wyjść na korytarz, trzymając się ściany. Obraz się zamazywał, ale nie chciał się poddać. Ostatkami sił doszedł na OIOM. Rhodey był przerażony.

Rhodey: Tony, co ty zrobiłeś?!
Tony: Daj... im... to
Rhodey: Tony!

Upadł nieprzytomnie na podłogę. Krzyk usłyszał lekarz i natychmiast sprawdził, kto go powoduje oraz dlaczego.

Dr Yinsen: Rhodey, ty mu na to pozwoliłeś?
Rhodey: Przysięgam, że nie! Błagam, proszę coś zrobić!
Dr Yinsen: Coś powiedział, nim zemdlał?
Rhodey: Mam dać ten implant

Podał mu urządzenie, a dr Yinsen sprawdził, czy chłopak nadal żyje. Sprawdził bicie serca, puls i oddech. Jego mina sugerowała, że musieli przygotować się na najgorsze. Choć uspokoiły się klęski żywiołowe, rannych i ofiar ciągle przybywało. To była apokalipsa.
Rhodey liczył, że to zły sen i nic się nie dzieje naprawdę. Specjalista wziął mechanizm i wszczepił Pepper. Od razu mógł pozbyć się respiratora, gdy znowu oddychała bez przeszkód. Role się odwróciły. Teraz to Tony umierał. Gdy Pepper powoli się wybudzała, na sąsiednim łóżku trwała walka o życie. Przyjaciel za pozwoleniem był przy niej, a Virgil wraz z Robertą mieli się zjawić. Część szkód została naprawiona.

Pepper: Rhodey, gdzie... Gdzie ja jestem?
Rhodey: Dobrze, że żyjesz. Miałaś szczęście. Jesteś w szpitalu
Pepper: Co... się stało?
Rhodey: Coś miało spaść i ty się na to rzuciłaś, by go... ochronić
Pepper: Tony? Jest tu?

Rhodey zamilknął. Wskazał na łóżko obok. Wtedy spostrzegła coś na klatce piersiowej.

Pepper: Co to tu robi?
Rhodey: To cię uratowało
Pepper: O nie! Tony!

Spojrzała znowu w tamtą stronę. Blada twarz, zamknięte oczy.

Pepper: Rhodey, czy on...
Rhodey: Nie wiem. Lekarz zaraz nam powie

I jak na zawołanie pojawił się Ho w zakrwawionym fartuchu.

Dr Yinsen: Witaj, Pepper. Jak się czujesz?
Pepper: Dobrze, ale... co z Tony'm?
Dr Yinsen: Jest w śpiączce. Od Roberty zależy, czy dalej go utrzymywać przy życiu. Nie wiadomo, czy odzyska przytomność
Rhodey: Aż tak źle? Czy to przez pozbycie się implantu?
Dr Yinsen: Tak. Już skontaktowałem się z waszymi rodzicami. Na szczęście nic im się nie stało. Byli daleko od centrum klęski
Pepper: On nie może umrzeć! Nie może! Ja go kocham!
Dr Yinsen: Powiedział tak samo, gdy prosił mnie o wszczepienie ci jego implantu

Pepper się rozpłakała. Nie mogła w to uwierzyć. Nie mogła pojąć, dlaczego on ma umrzeć. Nagle zjawili się Virgil z Robertą. Kobieta poszła porozmawiać z lekarzem na osobności.

Roberta: Czy to prawda? Tony nigdy się nie obudzi?
Dr Yinsen: Niestety, ale możliwe, że tak. Nie mam innego implantu, a sam wyrwał go sobie, by przeżyła Pepper. Jeszcze nigdy nie spotkałem się z tak wielką miłością
Roberta: Obiecałam Howardowi, że będę się nim opiekować
Dr Yinsen: Spokojnie, Roberto. Nikt cię nie obwinia. Od ciebie jedynie zależy, czy mam go odpiąć od aparatury, czy też nie
Roberta: Dajmy mu czas
Dr Yinsen: Bez implantu nie będzie w stanie żyć
Roberta: To jakiś koszmar. Myślałam, że nie będzie drugiego końca świata, Że pierwszego nie przeżyję, a teraz to. Co z Pepper?
Dr Yinsen: Wróci do zdrowia, a implant jest tymczasowy. Uszkodzenia się naprawią. O dziwo ma możliwość szybkiej regeneracji. Zupełnie, jakby nie była człowiekiem
Roberta: Mam nadzieję, że Tony wróci do nas

W wiadomościach mówiono o skutkach katastrofy. Wiele osób zginęło. Virgil siedział przy swojej córce i cieszył się, że żyła, ale jej przyjaciel nie miał tyle szczęścia.

Virgil: Jak dobrze, że żyjesz. Bałem się, że ciebie stracę
Pepper: A jednak jestem tu, ale Tony...
Virgil: Będzie dobrze, Pepper

Nagle Rhodey musiał iść, bo lekarz miał do zrobienia pewne czynności medyczne. Usiadł na korytarzu i zaczął myśleć, co zrobić, jeśli Tony nigdy się nie obudzi. Co zrobić, gdy cały świat będzie potrzebował Iron Mana, a jego już nie będzie? Co zrobić, gdy straci się brata? Na te i inne pytania próbował sobie odpowiedzieć. Roberta dalej rozmawiała z lekarzem.

Roberta: Tony zawsze był silny. Musi dać radę
Dr Yinsen: Nie będę ci dawać złudnych nadziei, ale za niedługo wysiądą pozostałe narządy, jak mózg i serce
Roberta: Dlaczego to musi się dziać?! Dlaczego?!
Dr Yinsen: Nie wiem

Niespodziewanie na kardiomonitorze Tony'ego pojawiła się pozioma, ciągła linia.

Dr Yinsen: Wiedziałem, że tak będzie
Roberta: Ratuj go!
Pepper: Tony! Nie! Nie zostawiaj mnie! Proszę

Rhodey wbiegł do sali. Byli przerażeni, a jedynie Virgil był spokojny. Lekarz użył defibrylatora. Strzelił raz. Nic. Strzelił drugi raz. Ten sam rezultat. Użył adrenaliny, która również nie poskutkowała. Pepper słyszała jedynie pisk z maszyny i widok ciągłej inii dał jej znać, że ukochany odszedł. Przytuliła się do Rhodey'go. Oboje płakali.

Pepper: Rhodey... to nie... może się dziać
Rhodey: Nie wierzę. Przegrał. To nie do wiary
Roberta: A jednak. Stało się
Dr Yinsen: Przykro mi
Pepper: Nie! Nie!

Koniec

2 komentarze:

  1. Tu już padłam! To takie sad 😭😭

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie zawsze są happy endy. Musisz wiedzieć, że jestem dramatyczką, więc możesz się tego spodziewać.

      Usuń

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X