Part 204: Zaręczyny cz.2


**Rhodey**

Rodzice byli oazą spokoju, choć mamie chyba odbiło. Mówiła o chęci picia wina. Wzięła całą flaszkę, ale dla kultury nalała lampkę do kieliszka. Tata tylko spojrzał na nią niezadowolony, aż wróciliśmy do poprzedniego tematu. Poprosiłem Ivy, by nic nie tłumaczyła. Zaczęłaby się denerwować i w ten sposób jedynie zaszkodziłaby zarówno sobie, jak i dziecku. Musieliśmy przejść do tematu rodziny.

Roberta: No dobra... Powiedzieliście nam o dziecku, a macie pomysł, co dalej?
Rhodey: Weźmiemy ślub
Roberta: Tak szybko? W końcu, ile się znacie?
Rhodey: Wystarczająco długo, żeby chcieć spędzić z nią resztę życia
Gen. Stone: Rhodey, ty... Ty tak na serio?
Rhodey: Bardzo na serio

Niespodziewanie rozdzwonił się mój telefon. Kto przeszkadzał? Ruda. No i masz. Chyba wzięła głęboko do serca obietnicę ze Świąt. Odebrałem, bo ona nie przestałaby mnie dręczyć. Wyszedłem na chwilę z salonu, rozmawiając z Pepper w łazience.

Rhodey: Wybrałaś zły moment. Mam tu ważną sprawę do załatwienia
Pepper: Hmm... A wiesz, że mam to gdzieś? Tony jest nieprzytomny i jest z nim kiepsko. Może ruszysz te swoje szanowne dupsko, by sprawdzić, co się dzieje?
Rhodey: Nie mogę
Pepper: Och! Co jest takiego ważnego? Chwila... Ojej! Rhodey, ty chcesz ją poprosić o rękę? Wybacz, ale obiecałam, że będę przeszkadzać. Hahaha! Dobra, ale tak na serio, co ty robisz?
Rhodey: Właśnie to, więc z łaski swojej zejdź ze mnie i zajmij się nim. Gdyby coś się działo, masz FRIDAY, a nie żyjemy w epoce kamienia
Pepper: Rhodey... Bo się pogniewamy
Rhodey: Zrób to do cholery!
Pepper: Dobra, dobra. Powodzenia, War Machine. Niech twoje wybranka nie wyskoczy przez okno
Rhodey: Pepper!
Pepper: Okej. Koniec żartów

Rozłączyłem się najszybciej, jak się da, biegnąc do miejsca spotkania. Prawie wywaliłbym się o kafelki, lecz w porę zahamowałem. Stłumiłem w sobie emocje, by być spokojnym przy zaręczynach. Wziąłem kilka głębszych oddechów, wyciszając się.

Gen. Stone: Wszystko gra?
Rhodey: Tak, tak. Kontynuujmy
David: Jestem z ciebie dumny, synu, ale na ślub to trochę za wcześnie... Nie sądzisz, żeby lepiej się poznać?
Rhodey: Ufam Ivy, dlatego chcę...
David: Rhodey, nie teraz
Rhodey: Lepszego momentu nie będzie

Uklęknąłem przed dziewczyną na jedno kolano, wyjmując białe pudełko. Nie byłem poetą, więc gadałem wszystko, co mi przyszło do głowy. Była zaskoczona tym, co się działo. Mama myślała, że oszalałem, ale przyglądała się temu. Pokazałem wnętrze przedmiotu, wskazując na pierścionek. No dobra. Raz się żyje.

Rhodey: Ivy Stone, pragnę z tobą żyć szczęśliwie i opiekować się tobą. Chcę, żeby nasze dziecko było dumne z takich rodziców, dlatego chciałbym ciebie zapytać o jedno. Odpowiedź na te pytanie zmieni wszystko, budując przyszłość. Ekhm... Ivy, czy pragniesz być moją drugą połówką? Zechcesz wyjść za mnie?

Gen. Stone: Ja... Ja...
David: No weź. Co ci szkodzi?
Roberta: Zdecyduj mądrze
Gen. Stone: Czuję się, jak na jakimś wyroku śmierci
Roberta: Oj! To jeszcze nie wiesz, jakie czekają cię niespodzianki
Rhodey: Ivy?
Gen. Stone: Zgadzam się... Chcę być twoją żoną
David: Jupi! A teraz pocałujcie się. Gorzko, gorzko!
Rhodey: Pozwolisz?
Gen. Stone: Nie pytaj... Całuj

Zbliżyłem się do jej ust, oddając namiętny pocałunek, a na palec włożyłem pierścionek. Od teraz była moją narzeczoną. Tony z Pepper padną, gdy się o tym dowiedzą. Symbolicznie stuknęliśmy się kieliszkiem, wypijając lampkę wina

Rhodey: I jak? Tego chciałaś?
Gen. Stone: Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo

Wpiła się w moje w moje usta, całując z wielkim pożądaniem. Chwyciłem ukochaną, jak pannę młodą, zabierając do pokoju. Byliśmy szczęśliwi. Niebawem zaczniemy nowy etap w naszym życiu. Położyłem Ivy na łóżku, tuląc się do niej oraz do małego bobaska w brzusiu. Chciałaby bliźniaki, choć wolałbym jednego maluszka. Chłopczyk. Czuję to.

~*Dwie godziny później*~

**Pepper**

Wybiła piętnasta, a on nadal się nie obudził. Wysłałam próbki krwi lekarzowi i od razu zadzwonił. Wcześniej nie odbierał, bo był zajęty. Przełączyłam się na wideo, by mógł zauważyć, czy obecna sytuacja wymagała natychmiastowej interwencji medycznej. Nie wyglądał na zachwyconego.

Dr Yinsen: Kończy nam się czas, Pepper. Trucizna zaatakowała połowę układu nerwowego. Jak tak dalej pójdzie, cały jego świat stanie się halucynacją. Nie rozpozna, kto jest wrogiem. Będzie mylił każdego, a najgorzej w tym są skutki całkowitego zatrucia, gdy uszkodzenia zniszczą mózg
Pepper: Szukam tej wariatki, ale wciąż zostaje poza zasięgiem
Dr Yinsen: To niedobrze. Antidotum musi być podane do końca tej doby
Pepper: Chyba musi mieć koszmar, skoro tak szybko bije serce lub...
Dr Yinsen: To efekty odstawienia, więc jest źle... Gdyby stan bardziej się pogorszył, zajmę się nim w szpitalu
Pepper: Dziewięć godzin
Dr Yinsen: Tylko tyle mu pozostało

2 komentarze:

  1. Uhuhu Rhodey oświadczył się Ivy to będzie dopiero z nich parka XD Nw dlaczego ale i tak oświadczyny Tony'ego byly fajniejsze, może dlatego że kocham pepperony, a może dlatego że były bardziej zwariowane :D Tony mam nadzieję się szybko obudzi i wszystko bedzie w porządku . Czekam na nastepny part i weny życzę :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah! Dzięki za komentarz. Już dawno nikogo tu nie było, ale się cieszę, że jesteś i nadal czytasz moje wypociny (dziełem nie da się tego nazwać). Tak. Jak chodzi o zaręczyny, Rhodey chciał to załatwić bez hałasu. Tak rodzinnie, zaś Tony miał inny pomysł, na który wpadł sam Rhodey. Z Tony'm się sytuacja niebawem poprawi. Wena jest jeszcze, bo przy nic nie robieniu ma się tyle pomysłów ;)

      Usuń

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X