Part 194: Walka z demonami


**Pepper**

FRIDAY wyjaśniała ze szczegółami cały plan stworzenia nowego urządzenia, które zastąpi wadliwy implant. Żeby utrzymać Tony'ego przy życiu bez potrzebnej aparatury, doktorek włożył na niego zbroję. Jako, że czasu było niewiele, od razu skontaktował się z Victorią, która znajdowała się na helikarierze. Na szczęście Matt nie został ranny i mógł pójść z nami.
Gdy znaleźliśmy się na miejscu, Yinsen zabrał chorego do sali i za pozwoleniem Fury'ego przygotował wszystko, co potrzebował. My musieliśmy zostać, zaś lekarka czekała przed wejściem w pogotowiu.

Dr Bernes: Wcześniej wyglądał o wiele lepiej, niż teraz
Matt: To wina Madame Mask
Pepper: Jakim cudem się znalazła w zbrojowni? Dobrze, że nic ci nie zrobiła, bo przyrzekam, ale...
Matt: Ona nie żyje
Pepper: Co takiego?!
Matt: FRIDAY mnie ocaliła i teraz zrobi to samo dla taty
Rhodey: Jesteś pewny, że zabiła właściwą osobę?
Matt: No tak. Nikogo więcej nie było w pobliżu
Rhodey: Ona może zmieniać tożsamość
Matt: Wujku, będzie dobrze... Przecież nie pozbawiłaby życia niewinnej osoby
Rhodey: Może masz rację
Matt: Bo mam
Pepper: Teraz tylko, żeby Tony przeżył
Dr Bernes: Jestem przekonana, że znowu go ocali

Uśmiechnęła się do nas, dając potrzebną nadzieję na cud.

**Tony**

Nie czułem nic, ale słyszałem czyjeś głosy. Szedłem w ich stronę, lecz dźwięk stawał się coraz to mniej słyszalny, a świat ogarniała czerń. Nie miałem zbroi. Nawet byłem bez implantu. Co się dzieje? Umieram? Niemożliwe. Nigdy się nie poddaję, więc skąd ten brak energii do życia?
Nagle poczułem potężne porażenie, które wstrząsnęło moim ciałem. Przez chwilę pojawił się jasny punkt w tej ciemności. Postanowiłem iść za nim. Jednak na mojej drodze pojawili się rodzice. Martwi, bo z nich spływała krew. Dotknąłem rodzicielki, aż próbowała mi odgryźć rękę. Przeszła przeze mnie, zmieniając się w koszmarną poczwarę. Nie wiedziałem, czy śniłem, ale druga zjawa również zmieniła się w coś na rodzaj demona, który chciał mną zawładnąć. Karmił się lękami. Jeśli nie przezwyciężę lęku przed wypadkiem z przeszłości, nie obudzę się w spokoju i chyba nigdy nie ujrzę Pep.
Kiedy zjawy zaczęły krzyczeć na całe gardło. zasłoniłem uszy, a pode mną pojawiła się przepaść. Wpadłem do drugiego koszmaru. Przeklęta wyspa.

**Ho**

Tony wynalazł genialny sztuczny umysł, jakim była FRIDAY. W dwie godziny zdołaliśmy stworzyć najnowsze urządzenie, co powinno dać radę zastąpić poprzedni implant. Nie potrzebowało metalu z Arktyki, a częstość ładowania skracała się do raz w tygodniu. Świetne rozwiązanie. Oby organizm Tony'ego zaakceptował nowy wspomagacz.
Po wstawieniu mechanizmu w odpowiednie miejsce, kardiomonitor pokazywał brak funkcji życiowych. Coś było nie tak. Wezwałem Victorię do pomocy. Wystarczyło zawołać i pojawiła się, jak burza.

Dr Bernes: Co się dzieje, Ho? W czym masz problem?
Dr Yinsen: Organizm nie akceptuje nowego serca. Musisz wstrzyknąć kardiofrynę na mój znak
Dr Bernes: Dlaczego ja? Ty tego nie możesz zrobić?
Dr Yinsen: Muszę nastawić pikadełko, żeby działało
Dr Bernes: Pikadełko?
Dr Yinsen: Tak nazwałem połączenie reaktora łukowego i implantu... Nie podoba ci się?
Dr Bernes: Ach! Te twoje pomysły... Jestem gotowa

Ustawiłem potrzebną energię do pobudzania mięśnia i wtedy Victoria wstrzyknęła substancję do krwiobiegu. Stan nadal pozostał bez zmian. Chyba bez defibrylatora się nie obejdzie. Strzeliłem jedno wyładowanie o średniej mocy. FRIDAY też nic nie mówiła, znając odczyty z kardiomonitora.

Dr Yinsen: Tony, wróć do nas. Jesteś nam potrzebny
Dr Bernes: Skalibrowałeś odpowiednio "pikadełko"?
Dr Yinsen: Wszystko pasuje. Problem w tym, że coś go blokuje i nie może wrócić

**Tony**

Znowu słyszałem czyjeś słowa. Miałem wracać. No tak. Jestem Tony Stark. Mam najwspanialszą żonę, o której każdy marzy i wychowujemy razem kochanego syna. Ryzykuję własnym życiem dla ich bezpieczeństwa, a świat zna mnie pod postacią Iron Mana. Musiałem walczyć i nie dać się złamać potworom.
Miałem dość przerabiania na nowo wyspy. Wiedziałem, że nie uratowałem Stane'a. Wiedziałem, że mogłem umrzeć, ale to właśnie tam Duch pokazał swoją część człowieczeństwa. Zacząłem się szarpać z łańcuchami, które znikały wraz ze zjawami.

Tony: Mam dość kręcenia się w tym chorym śnie! Chcę wrócić!

Krzyknąłem tak głośno, aż z echa utworzył się portal. Pobiegłem w jego stronę, ale on zbliżał się do mnie. Zatrzymałem się i moje ciało znalazło światełko. Rozbłysło się na wszystkie strony, a demony uciekły, bo ciemność znikała.

<<Stan stabilny... Obudził się>>

---***---

Mówiłam. Dwie notki na dzień. Jeśli komuś nie pasuje, to trudno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X