Part 200: Mojemu mężowi odwala



**Pepper**

Zostaliśmy otoczeni z każdej możliwej strony. Raz padał atak z powietrza, ziemi lub pod naszymi nogami. Jedna ze zbroi wynurzyła się na powierzchnię, strzelając z unibeamu. Cała nasza trójka upadła, lecz War Machine sam zaatakował wroga, który mierzył w locie również tę wiązkę, co poprzedni. Rozdzieliliśmy się strategicznie, więc ja zajęłam się gościem nad nami, Rhodey walił czym popadnie w kolosa, co wynurzał się z ziemi, zaś Tony uderzał repulsorami w ostatniego przeciwnika. Dawaliśmy z nim radę. Jednak szczęście nie trwało wiecznie.
Gdy powaliłam "lotnika" na dół, pojawił się czwarty mocarz. Jednym ruchem przygniótł nas do podłoża.

Pepper: Geniuszu, może pora na jakiś lepszy plan?
Tony: Dobra. Daj pomyśleć
Rhodey: Eee... Nie chcę wam nic mówić, ale on nas zgniecie, jak robala
Pepper: Jak zwykle pozytywnie nastawiony do życia. Ciekawe, czemu ta Ivy na ciebie poleciała?
Rhodey: Pepper, opanuj się!
Pepper: Ej! Ja tylko jestem ciekawa
Tony: Uspokójcie się i wymyślmy coś!
Rhodey: Dobra, więc skopiowali twoje schematy, tak?
Tony: Zgadza się
Rhodey: Czyli jako ich twórca znasz słabe punkty
Tony: Są starej daty
Rhodey: No i?
Tony: Musimy zwalić je z nóg... Celować w kolana!

Zrobiliśmy, jak kazał i każdy strzał mierzyłam w stopy. Jeden dziadziuś padł, drugi też leżał, zaś trzeci łatwo nie dawał za wygraną.
Nagle zauważyłam, że Iron Man zastygł w miejscu. Znowu mu odwala?

**Tony**

Dlaczego celuję do Andrew? Przecież on nie żyje. Schowałem broń. Czy to możliwe, że przeżył? Cieszyłem się z tego. Jednak reszta nie podzielała mojego zdania. Chcieli go skrzywdzić. Nie mogłem im na to pozwolić. Zaatakowałem Rhodey'go z unibeamu, zaś na Rescue użyłem mini rakiet. Ani jednego draśnięcia? Są twardzi.

Pepper: Rhodey, walnij bazooką! Niech mu się oczy otworzą!
Rhodey: Nie zrobię tego, bo go zranię
Pepper: Bez dyskusji, zgredzie! Strzelaj!
Tony: Co wy robicie? Powariowaliście?! Czemu strzelacie do Andrew?!
Pepper: Mówiłam? Strzelaj do cholery i o nic więcej nie pytaj!
Rhodey: To będzie bolało
Tony: Rhodey, oszalałeś?!
Rhodey: Nie

Wymierzył z broni w moją zbroję. Szybko użyłem mocy do pola siłowego, by odeprzeć atak. Niestety, ale pocisk był silniejszy, aż trafił zarówno mnie, jak i Andrew. Spadałem, przebijając się przez skrzynie. Nie potrafiłem wstać, a w miejsce, gdzie wcześniej widziałem dawnego przyjaciela, pojawił się wróg. Powoli wracała mi świadomość, choć nie pamiętałem poprzedniego zajścia.

Tony: Rhodey... co ja zrobiłem?
Rhodey: Doznałeś kolejnych halucynacji i zaatakowałeś nas
Pepper: Pozostała dwójka też leży i SHIELD za chwilę ogarnie ten bałagan, a ty już nigdzie nie polecisz, aż grzybki halucynki wyparują z twojej głowy
Tony: Jakie grzybki?
Pepper: Och! Odwala tobie. Jak tak dalej pójdzie, załatwię od Victorii kaftan bezpieczeństwa
Tony: Pepper, przesadzasz
Pepper: Ja przesadzam? Ja przesadzam?!
Rhodey: Spokój! Wracajmy do bazy... Wstaniesz sam?
Tony: Raczej tak

I od razu tego pożałowałem. Miałem zawroty głowy, a w dodatku obraz mi się zamazywał. Upadłem, mdlejąc.

<<Włączono autopilota>>

**Rhodey**

Zacząłem się poważnie bać tych ataków halucynacji u Tony'ego. Musieliśmy poradzić się specjalisty, co zrobić. SHIELD przymknęła złoczyńców. konfiskując zbroje, więc plan się powiódł.
Po znalezieniu się w zbrojowni, odłożyliśmy pancerze, zaś chorego zabraliśmy do pokoju medycznego. Dziewczyny już tam nie było. Pewnie siedziała z Mattem. To nawet dobrze. FRIDAY ponownie przeskanowała organizm, gdy my usiłowaliśmy skontaktować się z dr Yinsenem. Moją uwagę przykuł wynik analizy czyjegoś DNA. Pepper od razu się wkurzyła, uderzając pięścią o blat stołu.

Rhodey: Pepper, starczy! Wiem, co czujesz, ale pokonamy ją
Pepper: Ta cholera ciągle wraca i kurwa, agenci nie mogą jej zamknąć na stałe!
Rhodey: Spokojnie, bo się spalisz... Teraz dowiedzmy się, czy da się Tony'emu pomóc

Nawiązaliśmy bezpieczne połączenie z lekarzem. Dla ułatwienia kontaktu przełączyliśmy się przez komputer na wideorozmowę.

Dr Yinsen: Witajcie. Nie wiedziałem, że tak szybko się ze mną skontaktujecie... Mówcie, jaki macie problem?
Rhodey: Chodzi o Tony'ego
Dr Yinsen: Pewnie ma efekty po odstawieniu starego implantu... Towarzyszyły mu zawroty głowy, dezorientacja, czy też...
Pepper: Ktoś go otruł!
Dr Yinsen: Jak?
Pepper: Ta pierdolona suka musiała maczać w tym palce! Podszyła się pod pana i dała truciznę Tony'emu!
Dr Yinsen: Rozumiem twoje zdenerwowanie, ale co dokładnie się dzieje?
Rhodey: Ma w organizmie środek halucynogenny
Dr Yinsen: No to bardzo niedobrze


--**---

200 part. Czy ktoś jeszcze pamięta wyzwanie z 100 rozdziałów "W sieci"? Pobity rekord, ale to nie wszystko. Pozostało 166 i myślę, że też to jest możliwe. Dzięki TonyPepper, Alison (później Pepper) oraz innym czytelników ten blog rozpoczął swoją podróż. Wytrwacie do końca? Sama nie wiem, kiedy zakończę bloga. Być może nigdy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X