**Pepper**
Długo czekaliśmy na Tony’ego. Już chciałam zrobić mu niespodziewany spam, który składałby się z tysiąca smsów, ale powstrzymałam się. W porę się pojawił. O dziwo był bardzo wesoły.
Pepper: A co cię tak bawi, Tony?
Tony: Nie uwierzycie czego się dowiedziałem.
Rhodey: Raczej nic złego, skoro szczerzysz się jak głupi do sera.
Pepper: No mów, mów. Nie trzymaj nas w niepewności.
Tony: Nasz kochany doktor Yinsen też wyjeżdża.
Pepper: I dobrze. Zasłużył sobie.
Tony: Ale nie sam.
Wybuchnął śmiechem. Nigdy nie widzieliśmy go w takim humorze. Nałykał się hormonów szczęścia?
Rhodey: Zaraz… Tylko mi nie mów, że jedzie do Japonii tak jak my.
Tony: Lepiej. Na Hawaje z doktor Bernes. Już pochwalił się koszulą w kwiaty.
Pepper: Poważnie?!
Teraz i my zaraziliśmy się jego radością. W punkcie teleportacyjnym ludzie już przenikali na inna stronę. Każdy z nas dostał środek na spowolnienie procesów życiowych. Chwyciliśmy się za ręce, przechodząc przez przejście.
Pepper: Wszyscy cali?
Rhodey: Jak najbardziej.
Pepper: Tony?
Tony: Bywało… gorzej.
Chwycił się za implant i ciężko oddychał. Pomogliśmy mu usiąść, a kontrola szybko sprawdziła nasze rzeczy.
Pepper: Dasz radę, skarbie. To minie.
Tony: Wiem.
Pepper: Poczekamy tu z tobą. Potem zameldujemy się w hotelu.
Tony: Nie, Pep. Idźcie… beze mnie.
Pepper: O nie. Jak wszyscy to wszyscy.
Tony: Spo… walniam… was
Rhodey: Stary, zostajemy tu. Nic nam nie ucieknie. Spokojnie.
**Whitney**
Obserwowałam Starka i jego przyjaciół z ukrycia. Udali się do Tokio, więc zjawiłam się w bazie, aby złożyć raport. Cała banda była gotowa do… wyjazdu? Fix trzymał jakąś metalową walizkę. Raczej tam ubrań nie zapakował.
Duch: Dokąd lecimy, Masque?
Whitney: Tokio.
Justin: O! Bardzo ciekawa lokalizacja. Jednak jedno ważne pytanie.
Whitney: Jakie?
Justin: Ma ze sobą zbroję?
Whitney: Raczej nie.
Duch: No to co, moi drodzy? Wybieramy się na wakacje.
Nikt nie radował się, a jedynie wyszedł z kryjówki, udając się do wyznaczonego punktu. Kogoś mi brakowało.
Whitney: Whiplasha nie bierzecie?
Mr. Fix: Spokojna głowa. Jest z nami.
Whitney: Gdzie?
Mr. Fix: Zobaczysz.
Był dosyć tajemniczy, ale no trudno się mówi. Po podanych lekach przeszliśmy przez punkt. Odprawa także przeszła bez zakłóceń. Na wszystko byliśmy przygotowani.
**Ho**
Udałem się z Victorią na Hawaje. Oboje potrzebowaliśmy odpocząć od tego gamonia. Użyte serum na podróż nieco nas osłabiło, lecz dało się to jakoś znieść. Zameldowaliśmy się w hotelu.
Dr Bernes: Czyli Tony był na badaniach przed podróżą?
Dr Yinsen: Tak i osobiście mu wygarnąłem wszystko co o nim myślę.
Dr Bernes: Wiesz, że to jeszcze dzieciak.
Dr Yinsen: Taa… Z miesiąc odpocznę od niego.
Dr Bernes: Ale wiesz, że można się teleportować w dowolne miejsce. Może cię odwiedzić.
Dr Yinsen: Cholera! Nie ma takiej opcji! Jak tylko się tu zjawi, to wrzucę go do rekinów!
Dr Bernes: Ho, ja tylko żartuję. Zrelaksuj się. Posłuchaj szumu fal. Pomyśl o piasku.
Popatrzyłem na nią z niedowierzaniem. Fakt, że chciała dobrze, ale to ani trochę nie uspokajało. Miałem ochotę jej powiedzieć co sądzę o takim gadaniu. Tak bardzo kusiło.
Dr Bernes: Będziesz pił drinki z parasolką. Poopalasz się. Opcji jest wiele.
Dr Yinsen: Powiedziałbym ci coś, ale nie chcę, żebyś była na mnie zła.
Dr Bernes: No wal, doktorku.
Dr Yinsen: Przy okazji musimy ograniczyć nasze relacje tylko do pracy.
Dr Bernes: A to niby czemu?
Dr Yinsen: Nie wiem co Tony’emu chodzi po głowie, ale jeszcze trochę i zacznie nas ze sobą swatać.
Nie sądziłem, że coś takiego powiem jej prosto w twarz. Bawiło ją to, a mnie ani trochę. Jednak pokusiłem się o wyjście na plażę. Usiadłem w cieniu, popijając drinka.
Dr Yinsen: Za miesiąc bez kłopotów.
Dr Bernes: I krojenia.
Dr Yinsen: Hej!
Dr Bernes: Jeśli już jedziemy na całego…
Zaśmiała się, stukając się szklankami. Popatrzyłem w bezchmurne niebo. Było całkiem przyjemnie. Trzeba było zdecydować się na to wcześniej.
**Tony**
Ból powoli stawał się do zniesienia, więc poszliśmy do hotelu. Tam rozpakowaliśmy walizki. Wciąż odczuwałem efekt tej substancji, ale nie miałem zamiaru leżeć. Byłem ciekaw jaki będzie plan na start.
Długo czekaliśmy na Tony’ego. Już chciałam zrobić mu niespodziewany spam, który składałby się z tysiąca smsów, ale powstrzymałam się. W porę się pojawił. O dziwo był bardzo wesoły.
Pepper: A co cię tak bawi, Tony?
Tony: Nie uwierzycie czego się dowiedziałem.
Rhodey: Raczej nic złego, skoro szczerzysz się jak głupi do sera.
Pepper: No mów, mów. Nie trzymaj nas w niepewności.
Tony: Nasz kochany doktor Yinsen też wyjeżdża.
Pepper: I dobrze. Zasłużył sobie.
Tony: Ale nie sam.
Wybuchnął śmiechem. Nigdy nie widzieliśmy go w takim humorze. Nałykał się hormonów szczęścia?
Rhodey: Zaraz… Tylko mi nie mów, że jedzie do Japonii tak jak my.
Tony: Lepiej. Na Hawaje z doktor Bernes. Już pochwalił się koszulą w kwiaty.
Pepper: Poważnie?!
Teraz i my zaraziliśmy się jego radością. W punkcie teleportacyjnym ludzie już przenikali na inna stronę. Każdy z nas dostał środek na spowolnienie procesów życiowych. Chwyciliśmy się za ręce, przechodząc przez przejście.
Pepper: Wszyscy cali?
Rhodey: Jak najbardziej.
Pepper: Tony?
Tony: Bywało… gorzej.
Chwycił się za implant i ciężko oddychał. Pomogliśmy mu usiąść, a kontrola szybko sprawdziła nasze rzeczy.
Pepper: Dasz radę, skarbie. To minie.
Tony: Wiem.
Pepper: Poczekamy tu z tobą. Potem zameldujemy się w hotelu.
Tony: Nie, Pep. Idźcie… beze mnie.
Pepper: O nie. Jak wszyscy to wszyscy.
Tony: Spo… walniam… was
Rhodey: Stary, zostajemy tu. Nic nam nie ucieknie. Spokojnie.
**Whitney**
Obserwowałam Starka i jego przyjaciół z ukrycia. Udali się do Tokio, więc zjawiłam się w bazie, aby złożyć raport. Cała banda była gotowa do… wyjazdu? Fix trzymał jakąś metalową walizkę. Raczej tam ubrań nie zapakował.
Duch: Dokąd lecimy, Masque?
Whitney: Tokio.
Justin: O! Bardzo ciekawa lokalizacja. Jednak jedno ważne pytanie.
Whitney: Jakie?
Justin: Ma ze sobą zbroję?
Whitney: Raczej nie.
Duch: No to co, moi drodzy? Wybieramy się na wakacje.
Nikt nie radował się, a jedynie wyszedł z kryjówki, udając się do wyznaczonego punktu. Kogoś mi brakowało.
Whitney: Whiplasha nie bierzecie?
Mr. Fix: Spokojna głowa. Jest z nami.
Whitney: Gdzie?
Mr. Fix: Zobaczysz.
Był dosyć tajemniczy, ale no trudno się mówi. Po podanych lekach przeszliśmy przez punkt. Odprawa także przeszła bez zakłóceń. Na wszystko byliśmy przygotowani.
**Ho**
Udałem się z Victorią na Hawaje. Oboje potrzebowaliśmy odpocząć od tego gamonia. Użyte serum na podróż nieco nas osłabiło, lecz dało się to jakoś znieść. Zameldowaliśmy się w hotelu.
Dr Bernes: Czyli Tony był na badaniach przed podróżą?
Dr Yinsen: Tak i osobiście mu wygarnąłem wszystko co o nim myślę.
Dr Bernes: Wiesz, że to jeszcze dzieciak.
Dr Yinsen: Taa… Z miesiąc odpocznę od niego.
Dr Bernes: Ale wiesz, że można się teleportować w dowolne miejsce. Może cię odwiedzić.
Dr Yinsen: Cholera! Nie ma takiej opcji! Jak tylko się tu zjawi, to wrzucę go do rekinów!
Dr Bernes: Ho, ja tylko żartuję. Zrelaksuj się. Posłuchaj szumu fal. Pomyśl o piasku.
Popatrzyłem na nią z niedowierzaniem. Fakt, że chciała dobrze, ale to ani trochę nie uspokajało. Miałem ochotę jej powiedzieć co sądzę o takim gadaniu. Tak bardzo kusiło.
Dr Bernes: Będziesz pił drinki z parasolką. Poopalasz się. Opcji jest wiele.
Dr Yinsen: Powiedziałbym ci coś, ale nie chcę, żebyś była na mnie zła.
Dr Bernes: No wal, doktorku.
Dr Yinsen: Przy okazji musimy ograniczyć nasze relacje tylko do pracy.
Dr Bernes: A to niby czemu?
Dr Yinsen: Nie wiem co Tony’emu chodzi po głowie, ale jeszcze trochę i zacznie nas ze sobą swatać.
Nie sądziłem, że coś takiego powiem jej prosto w twarz. Bawiło ją to, a mnie ani trochę. Jednak pokusiłem się o wyjście na plażę. Usiadłem w cieniu, popijając drinka.
Dr Yinsen: Za miesiąc bez kłopotów.
Dr Bernes: I krojenia.
Dr Yinsen: Hej!
Dr Bernes: Jeśli już jedziemy na całego…
Zaśmiała się, stukając się szklankami. Popatrzyłem w bezchmurne niebo. Było całkiem przyjemnie. Trzeba było zdecydować się na to wcześniej.
**Tony**
Ból powoli stawał się do zniesienia, więc poszliśmy do hotelu. Tam rozpakowaliśmy walizki. Wciąż odczuwałem efekt tej substancji, ale nie miałem zamiaru leżeć. Byłem ciekaw jaki będzie plan na start.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi