9. Koszmar


Siedziałam, patrząc na pociemnione niebo. Wszystko było poszarzałe, a ludzie uciekali w popłochu. Nie wiedziałam, kto był za to odpowiedzialny. Gdy zauważyłam białe blaski promieni, spostrzegłam Mandaryna, który niszczył wszystko, siejąc spustoszenie. Szukałam Tony’ego i Rhodey’go w zawalonym budynku. Szłam przed siebie, a słabe światło implantu wskazało mi drogę, gdzie iść. Przed nim był duży blok ściany, przygniatający ich obu. Pozbyłam się przeszkody i wyciągnęłam chłopaków spod gruzów. Sprawdziłam, czy żyją. Przez chwilę były oznaki życia, lecz szybko zniknęły, zmieniając ledwo żywą twarz w trupią bladość. Brak pulsu zaznaczył obecny stan śmierci. Płakałam, ale z oczu wylewały się czerwone łzy, plamiące na dłoń swoją krwią.
Nagle znowu niebo zmieniło kolor na jeszcze mroczniejszy. Czerwień wymieszana z czernią. Pojawiały się portale, wyrzucające dziwne istoty z innych wymiarów, a ich celem stali się zwykli ludzie. Ja tylko obserwowałam i nie mogłam nic zrobić. Stworzenia niszczyły ludzkie życia po jednym strzale z jakiejś broni. Nie potrafiłam się ruszyć, by uciec. Ciało zamieniło się w kamień, co szybko rozpadło się na kawałki.
Obudziłam się i wiedziałam, że to był sen, ale krzyknęłam ze strachu. Sprawdziłam zegarek. Druga nad ranem? Nawet tata się zerwał. Wtargnął do pokoju z bronią.


Virgil: Łapy precz od mojej córki!
Pepper: Odłóż to!
Virgil: Pepper, co się stało?
Pepper: Miałam zły sen

Usiadł na łóżku i mnie przytulił. Bałam się, że ten sen również się spełni. Miałam dość przeżywania najgorszych myśli. Nie chciałabym, żeby Tony umarł. Gdy się uspokoiłam, zamknął drzwi i ponownie zasnęłam. Wiedziałam, że to moje błędy doprowadziły do tragedii, ale próbowałam wszystko naprawić.

1 komentarz:

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X