14. Nowa zbroja


Tydzień później. Wróciłam do szkoły z nadrobionymi lekcjami. Profesor często pytał o Tony’ego. Ja jedynie mówiłam, że nic mu nie grozi. Prawda była zupełnie inna.
Siedziałam przy oknie, czekając na chłopaków. Rhodey napisał SMS-a, że dziś będą w szkole i miałam o nic nie pytać. Dziwne, ale dobra. Niech ci będzie, Rhodes.
Pierwsza lekcja i załapali spóźnienie studenckie, czyli 15 minut. Nauczyciel im jedynie wskazał pustą ławkę za mną i kazał usiąść. Profesor Klein dokończył lekcję tak “ciekawą”, że gryzmoły Starka były o niebo lepsze.


Pepper: Dobrze was znowu widzieć. Tony, jak zdrówko?
Tony: Nie pytaj. Czuję się dziwnie. Podobno, jak minie pół roku, nie będę odczuwał różnicy
Pepper: I tak musisz na siebie uważać. Nie możesz…
Tony:  Iron Man nie wypisuje się na emeryturę
Pepper: Bo czeka na akt zgonu. Powinnam ci wypomnieć twoją bezmyślność, bycie egoistą i pieprzonym draniem, ale to będzie dopiero na przerwie
Tony: Pepper…
Pepper: Ani słowa! Milcz!
Rhodey: O! Wkurzyłeś naszą papryczkę
Pepper: Życie ci niemiłe, Rhodey? Ja o tobie nie zapomniałam


Później nikt się nie odezwał. Milczeliśmy, zajmując się sobą. Rhodey próbował uważać na lekcji, ale bardziej był zaintrygowany historią, więc po kryjomu czytał coś o jakiś konfliktach zbrojnych. Tony dalej olewał, że siedział w klasie i kończył bazgrać projekt nowej puszki. Przepraszam. Nowoczesnej wersji pomocnika dla Iron Mana. Dla kogo ona będzie?
Godzinę później, zadzwonił dzwonek. Poszliśmy na dach. Nie pozwoliłam im nic mówić, dopóki nie skończę gadać.


Pepper: No to macie oboje przewalone. Ty pierwszy,Tony
Tony: Bardzo jesteś zła, że ukrywałem walkę z Whiplashem?
Pepper: Bardzo. Wiesz, że mogłeś uniknąć szpitala, gdybyś leżał w spokoju i odpoczywał? Wiesz, jak się bałam o ciebie, jak byłeś ledwo żywy w szkole? Wiesz o tym? Wiesz?!
Tony: Wiem i naprawdę przepraszam. To się już więcej nie powtórzy
Pepper: Bo nie masz implantu? Tony, masz nowe serce. Lepiej szanuj swoje zdrowie, bo przypominam ci, że nie będę na twoim pogrzebie
Rhodey: To ja… może wam nie będę przeszkadzać?
Pepper: Mówiłam. Siadaj na tyłku i nie ruszaj się! Z tobą też mam do pogadania, ale najpierw…


Uderzyłam Tony’ego w twarz, aż się zachwiał. Rhodey’go czekał ten sam los. Też oberwał, ale utrzymał się na nogach.


Pepper: Chyba za słabo ci przywaliłam?
Rhodey: Nie! Nie! Nie! Wystarczy!
Pepper: Haha! Dobre. Rachunki wyrównane
Rhodey: Do twojego taty nikt nie dzwonił ze szkoły?
Pepper: Chyba nie. A co? Rhodey, miałeś kłopoty? A to ciekawe
Rhodey: Mama wiedziała, że byłem w szpitalu, ale dzwonił dyrektor. Już chciała mnie wysłać do szkoły
Tony: Ha! Pamiętam. Mówiłeś, że jeszcze jeden dzień będziesz, a byłeś dłużej
Rhodey: Skąd wiesz? Przecież wtedy byłeś nieprzytomny
Tony: Roberty trudno nie usłyszeć
Tony, Rhodey, Pepper: Hahaha!


Po przerwie poszliśmy na ostatnie lekcje. Broń mnie Boże od angielskiego. Nudy, jak flaki z olejem, aż ściana nabiera nowych właściwości i jest ciekawsza od jazgotu jakiejś babki, mówiącej do swoich więźniów.
Zbawczy dzwonek zakończył mękę oraz dzień nauki. Tradycyjnie udaliśmy się do zbrojowni. Ciekawe, czy Tony zadecydował, kto będzie mu pomagał? Tak go przekonam, że zbuduje zbroję dla mnie.
Usiedliśmy na kanapie, a wszelkie alarmy były włączone. Czyli wykrywacz kłopotów aktywny.


Pepper: Ostatnio mówiłeś o nowej zbroi. Zdecydowałeś się, kto przejmie nad nią stery?
Rhodey: Myślałem, że bardziej zainteresujesz się balem maskowym? Księżniczka nie chciałaby potańczyć z naszym księciem?
Pepper: Rhodey, zabiję cię. A zasłużył sobie?
Tony: Powinnaś mi dać szansę. Chyba, że u ciebie, to jedynie zasłużyłem na oberwanie w twarz
Pepper: Hmm… Niech pomyślę… Tak
Tony: Kiedy przestaniesz mnie tak traktować?
Pepper: Jak przestaniesz myśleć jedynie o sobie
Rhodey: Chyba nigdy


Tony znowu dostał w gębę. A należało mu się? O! Należało.


Tony: Dzięki, Rhodey
Rhodey: Sorki, chłopie. Powiedziałem tylko prawdę
Pepper: Jeden uczciwy potomek Adama. Ha! Dobra. Co ze zbroją?
Tony: Nie miałem czasu, żeby ją zbudować, a jeszcze trwa proces dr Yinsena
Pepper: Ale wiesz, komu ją dasz?
Tony: Bardzo byś chciała?
Pepper: Co za pytania? No bardzo! Bardzo!


Rzuciłam się mu na szyję, błagając o pancerz. Chciałabym mu pomagać w walce z przestępcami, jak Whiplash, Unicorn, Maggia, Tong. Eee… Mandaryn? On też.


Tony: Możesz mnie puścić? Zaraz mnie udusisz
Pepper: Hah! Sorki, Tony


Zluźniłam uścisk i uwolniłam go z objęć.


Rhodey: Jeszcze będzie miała okazję cię zabić
Pepper: A tobie kiedyś wybiję zęby za ten uśmiech
Tony: Hahaha!
Pepper: Tobie też
Rhodey: Gołąbeczki
Pepper: Rhodey!
Tony: Uspokój się, Pepper. Chcecie wiedzieć, kto będzie miał nowy egzemplarz Mark I?
Pepper: Chyba na to czekamy
Tony: Rhodey
Pepper: Nie! Nie! Nie!


Zaczęłam tupać nogami ze złości.


Rhodey: Ale co?
Tony: Będziesz miał własną zbroję
Pepper: A ja?
Tony: Na ciebie jeszcze przyjdzie pora
Pepper: Czyli mi też zbudujesz? Serio?
Tony: Aha. Zgadza się
Pepper: O! Dzięki! Dzięki! Dzięki!


Znowu przytuliłam Tony’ego, ale bardziej ścisnęłam z euforii, że będę mogła latać. Od razu zwolniłam z uścisku, gdy poczuł ból. No tak. Bliznę po operacji jeszcze odczuwa. Może nie miał już implantu, ale ryzyko nadal istniało.

1 komentarz:

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X