11. Szala życia



Lekarz milczał. Nic nie mówił. Chcieliśmy wiedzieć, co się dzieje z Tony’m. Denerwowała mnie ta cisza i musiałam się odezwać.

Pepper: Proszę, mówić! Co z Tony’m?!

Dr Yinsen: Leży na OIOMie. Umiera. Przez porażenie prądem doszło do zaburzenia w pracy implantu, a odłamki wbiły się przez skórę, docierając do naczyń. Nie będę ściemniać, ale jest bardzo źle. Stracił dużo krwi. Usunąłem jedynie odłamki, tylko, że implant nie będzie prawidłowo działać
Roberta: I co będzie teraz?
Dr Yinsen: To od ciebie zależy, Roberto. Zdecyduj, co mam zrobić. Obie opcje są ryzykowne. Albo będzie żył bez implantu, albo czeka go przeszczep
Rhodey: Mamo, proszę. Nie pozwól mu umrzeć
Roberta: Nie pozwolę. Ile zostało czasu?
Dr Yinsen: Niewiele
Pepper: Ale nie umrze dziś?
Dr Yinsen: Musimy wierzyć, że organizm zniesie uszkodzenia


Razem z lekarzem podeszliśmy pod OIOM. Tony wyglądał na ledwo żywego. Leżał zaintubowany. Nie mogliśmy z nim porozmawiać. a Roberta siedziała w pokoju lekarskim. Chcieliśmy wiedzieć, co tak naprawdę zaszło na akcji. Strach i tak myśl, że już nigdy go nie zobaczę, była tak silna, bo nikt nie wiedział, czy będzie happy end tej historii.


Pepper: Nie możesz umrzeć, Tony. Ja miałam cię chronić. To moja wina, że tu leżysz. Mogłam wtedy nie wychodzić. TO JA JESTEM WINNA!


Chwyciłam go za rękę i drugą dłonią wytarłam policzki z łez. Nie chciałam, żeby ten dzień był ostatni, kiedy widzę żywego mojego chłopaka. Słabł, a twarz straciła żywe kolory.
Yinsen znowu się pojawił w sali. Nie mogliśmy dłużej zostać, więc wyszliśmy na korytarz. Tam czekała Roberta, siedząc z powagą. Nic nie chciała mówić.


Rhodey: I co ci powiedział? Mamo, odpowiedz. Co się dzieje z Tony’m?
Roberta: Naprawdę chcecie wiedzieć?
Pepper: Przeżyjemy wszystko
Roberta: Nie wydaje mi się
Pepper: Mów! Przepraszam… Niech pani mówi do cholery!
Rhodey: Pepper!
Roberta: Skoro chcecie, to wam powiem. Zdecydowałam, że Tony przejdzie przeszczep
Pepper: Czyli będzie miał nowe serce? Nie mogli tak od razu, tylko wpadli dopiero wtedy, jak umiera?! Co to kurwa ma być?!
Rhodey: Pepper, uspokój się
Roberta: To ostateczne rozwiązanie


Już chciałam coś powiedzieć, ale usłyszałam pisk kardiomonitora. Natychmiast wybiegli z nim na korytarz. Lekarz próbował przywrócić bicie serca, uciskając klatkę piersiową. Od razu pobiegliśmy pod salę operacyjną. Drugi raz ten sam koszmar. On umierał. Po raz kolejny umierał. Znowu płakałam, a każda minuta stawała się koszmarem. Cały świat zaczął się walić. Co godzinę wzrastała niepewność, czy jeszcze zobaczę żywego mojego bohatera.


Rhodey: Pepper, spokojnie. Uratują go
Pepper: Pani Rhodes, ja przepraszam. Poniosło mnie
Roberta: W porządku. Rozumiem cię. Nie tylko tobie jest trudno. Musiałam zadecydować o czyimś życiu i to była najtrudniejsza decyzja, którą musiałam podjąć. Mam nadzieję, że będzie dobrze
Rhodey: A co powiedział jeszcze?
Roberta: Że z każdej strony było ryzyko, jak organizm zaakceptuje zmiany. Musimy czekać
Pepper: Naprawdę proszę mi wybaczyć. Głupio się zachowałam
Rhodey: O! Jak Pepper się do czegoś przyznaje, już coś musi być nie tak
Pepper: Rhodey, nie żartuj sobie. Nie w tej chwili
Rhodey: Chciałem rozluźnić atmosferę
Roberta: To nie miejsce na takie rzeczy


Czekaliśmy długo. Minęły dopiero 2 godziny i już nie raz wybiegła jakaś pielęgniarka z krwią. To nie wróżyło nic dobrego. Strach się zwiększał z każdą, niepewną minutą.
Musiałam pójść po kawę. Zmęczenie zaczynało mi dokuczać, a musiałam być przy Tony’m. Rhodey również poszedł ze mną. Ledwo trzymałam kubek, bo ręce zaczęły drżeć. Wszystko przez stres.


Rhodey: Powinnaś odpocząć. Powiem ci to, czego się dowiem
Pepper: Ja muszę tu być! Skoro jestem temu winna, muszę wiedzieć, w jakim będzie stanie
Rhodey: Przestań!
Pepper: Miałam go pilnować! Obiecałam, że zajmę się nim!
Rhodey: Spokojnie. Niczym się nie martw. Czasami wystarczy wierzyć w cuda
Pepper: Rhodey?
Rhodey: Wszystko będzie dobrze


Trochę mnie uspokoił, ale nie na tyle, by zapomnieć, do czego doszło przez Iron Mana. Gdyby nie był blaszakiem, nie musiałby tak często walczyć o życie. Jakbym była wtedy w zbrojowni, włączyłabym autopilota i po sprawie. Nie walczyłby z nikim.
4 godziny później, Yinsen wyszedł z sali. Co miał tym razem do powiedzenia?


Pepper: Czemu tak długo?!
Rhodey: Co z nim?
Roberta: Operacja się udała?
Dr Yinsen: Po kolei. Organizm się buntował, a wcześniej stracił sporą ilość krwi. Jednak żyje, ale to jeszcze nie koniec
Roberta: Można się z nim zobaczyć?
Dr Yinsen: Tak, ale na krótko. Musi odpoczywać
Pepper: A dlaczego wcześniej nie mógł mieć nowego serca? Przecież wystarczyłoby je wymienić i nie musiałby się w ogóle męczyć z implantem
Dr Yinsen: Nie mogłem tego zrobić. Uszkodzenia były na tyle poważne, że wymiana organu skończyłaby się śmiercią, a poza tym liczył się czas. Coś musiało pobudzać mięsień do działania


Poszliśmy z nim na OIOM, gdzie Tony powoli otwierał oczy, patrząc wokół siebie. Nie potrafił być spokojny. Na twarzy miał maskę tlenową, a kardiomonitor pokazywał bicie nowego serca. Przy łóżku wisiały dwa worki z krwią. Wyglądał na bardzo osłabionego. To cud, że przeżył.


Tony: Co… się… stało?
Pepper: Miałeś operację
Tony: Pepper… gdzie… jest implant? Pepper!
Pepper: Tony, spokojnie. Musieli ci go usunąć. Zagrażał twojemu życiu i zamiast tego, masz nowe serce
Tony: Co?
Pepper: Rhodey, powiedz mu coś
Rhodey: Później cię opieprzę za bezmyślność, bo najpierw musisz dojść do siebie. Dobrze cię widzieć wśród żywych
Pepper: Dobrze, że żyjesz


Ucałowałam go w czoło i wyszłam na korytarz. Czy będzie lepiej bez implantu? A może gorzej?


Rhodey: Skubaniec, a jednak przeżył
Pepper: Myślałeś, że nie da rady?
Rhodey: I mówi to osoba, która ciągle płakała i obwiniała się za cały wypadek
Roberta: On mu powie, jakie czekają go zmiany, a wy mi powiecie, co ukrywacie? Od początku was obserwowałam, czego tak bardzo strzeżecie i zauważyłam, że często chodzicie do fabryki
Rhodey: Co w tym dziwnego? Gramy w kosza
Pepper: Serio, Rhodey? Mogłeś wymyślić wszystko, ale walnąłeś o koszu?
Roberta: Czyli coś ukrywacie? Wiedziałam
Rhodey: Nie! My… My tylko…
Roberta: Lepiej się nie tłumacz, Rhodey, bo bardziej się wkopujesz
Rhodey: Mamo…
Pepper: Kurwa! Ty już zamknij japę! Tony będzie składał tłumaczenia!
Roberta: Jak przeżyje
Pepper: Będzie żyć. Nie zostawiłby nas bez pożegnania
Rhodey: Nie byłbym taki pewny
Pepper: Rhodey, on robił gorsze świństwa
Roberta: Gdyby coś poszło nie tak, wy mi powiecie o sekrecie

Teraz to ja byłam optymistycznie nastawiona, że Tony da radę i dojdzie do siebie. Chciałam już nigdy nie przeżywać tego samego, dlatego cieszyłam się ze zmian.

5 komentarzy:

  1. Ty chyba lubisz mnie wprowadzać w stan zawałów jak ty tak możesz. Ale tak czy owak podoba mi się i czekam na nexa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz nieładnie tak straszy czytelników...ale wybaczam narazie...ciekawe jak to się ułoży...

    OdpowiedzUsuń

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X