Part 295: Nie ufaj nikomu


**Rhodey**

Fury wyświetlił nam twarze bohaterów i wskazał na te skreślone wizerunki, potwierdzając motyw kosmitów. Chcą ich podmienić? Na tym polegała inwazja? Nawet nie było to głupie, zaczynając od Kapitana Ameryki. Za nim każdy pójdzie, więc tak chwycili pozostałych Avengersów. Logiczne, ale miałem do tego jedno pytanie.

Rhodey: Ile pozostało celów?
Generał Fury: Wasza trójka nie ma zbyt wielkiej rejestracji osiągnięć jako bohaterów, dlatego później spróbują was wytropić i porwać
Pepper: A wiadomo, gdzie są przetrzymywani?
Generał Fury: Na dole pokładu, a tam roi się od straży
Tony: Kto będzie następny?
Natasha: Clint!
Generał Fury, Tony: NATASHA?

Wszyscy byli w szoku na widok agentki. Moment... Była w zwyczajnym stroju i bez odznaki. Porzuciła SHIELD? Wyglądała na zdenerwowaną, ale i też wściekłą. Rzuciła zdjęcia na stół, na których mogliśmy dostrzec zmiennokształtnych. Generał wykreślił kolejną postać. Łamał się schemat.

Pepper: A tak lekko zmieniając temat... Czy dorwaliście Viper?
Generał Fury: Nie było jej
Natasha: Chciałam sprawdzić, czy tam była, ale również zniknęła. W tym samym czasie, co Clint
Pepper: Załamał się schemat
Rhodey: Też na to wpadłem... Co teraz?
Generał Fury: Słucham waszego planu
Tony: Nie można nikomu ufać. Działamy osobno, ale kontaktujmy się szyfrem
Pepper: Czy aby nie przesadzasz, Tony? Nawet mi nie ufasz?
Tony: Każdy może być Skrullem. Potrafią się idealnie adaptować oraz dokładnie skopiować nasze ciało
Natasha: Zgadzam się, lecz podaj te hasła
Tony: Odnaleziono bombę
Natasha: Eee... Źle kombinujesz. Dajesz zbyt skomplikowany układ. Zacznij od jednego słowa. Takie, które zrozumieją wszyscy
Pepper: Może kolory?
Natasha: Dobra myśl... Czerwony będzie oznaczał kłopoty. Zielony uznacie za informację o znalezieniu porwanych, zaś czarny da nam sygnał o wycofaniu się
Pepper: W jakim wypadku mamy się wycofać?
Natasha: Gdyby plan zaczął się sypać, ktoś spróbuje nas schwytać lub w jakiś sposób będzie zagrożenie na większą skalę. To nie przelewki
Tony: Wiemy o tym, dlatego mam plan B
Natasha: Który polega na...
Tony: Jak plan A nie wypali, dowiecie się

Zakryliśmy twarze swoimi hełmami, zaś Natasha wzięła kostium kosmiczny z SHIELD. Musiała mieć ważny powód, żeby porzucić pracę życia. Najlepsza w swoim fachu. No nic. To była jej sprawa osobista. Musieliśmy się rozdzielić na cztery strony w taki sposób, żeby znaleźć się niezauważalnie na statku obcych. Widziałem go przed sobą. Był ogromny.

**Pepper**

W jakiś sposób musiałam im powiedzieć, że Skrulle również celowali w planetę Makluańczyków. Jednak głównie skupialiśmy się na infiltracji wroga. Zdołałam odnaleźć wejście na statek. Powoli wlatywałam do środka, rozglądając się za odpowiednim pomieszczeniem. Nadal mogłam odczytać ich pismo. Pomyślałam, że zaginieni będą w chłodni. Sprawdziłam tam, włączając maskowanie w Rescue. Wystarczyło rozejrzeć się, odnajdując kapsuły. Zamarznięci, ale żywi.

Pepper: Zielony... Powtarzam... Zielony
Tony: Czerwony!
Pepper: Nie, nie! Zielony!
Natasha: Co wy się wydurniacie? Oj! Chyba faktycznie czarny
Pepper: Zielony... Znalazłam ich!
Natasha: A oni znaleźli nas

**Diana**

Z początku nie poznawałam tego świata. Podobno miasto znajdowało się wysoko nad ziemią. Mogą czuć się, jak bogowie, skoro mają ląd w chmurach. Piesek był zabawny. Poślinił mi twarz, aż ślina spadła na bluzkę. Śmiałam się z tego, choć byłam zagubiona. Król nie odezwał się ani jednym słowem. Jedynie za pomocą prostych gestów rąk wyjaśnił, że przez zwykły szept będzie boom. Fajna moc, a ja mogłam tylko zakosić komuś prąd lub spalić generator. Zostałam zabrana do pałacu. Tam spotkałam kobietę, która władała tą samą umiejętnością, co ja. Królowa świata Inhumans utwierdziła w przekonaniu, iż Nahrees będzie moją mentorką. Poszłam za nią do ogrodu. Usiadłam na trawie, a ona lewitowała. Wow! Takich sztuczek też się nauczę? Super!

~*Godzinę później*~

**Tony**

Próbowaliśmy uciec ze statku. Nie tylko my walczyliśmy ze Skrullami. Pojawili się inni, bo strzelali w nas. Strzeliłem repulsorami, szukając członków drużyny. Natasha poraziła kilku strażników, docierając do wyjścia ewakuacyjnego. Rhodey pojawił się kilka minut po niej, unieszkodliwiając kolejną gwardię. Nosiła specjalnie odznaczenia. Czyżby w centrali siedziała królowa, co sterowała tym wszystkim? Mogliśmy się o tym przekonać, planując nowy atak.
Gdy dołączyła Pepper, byliśmy w komplecie.

Pepper: Uciekamy?
Tony: Nie mamy innego wyboru
Pepper: Jest ich coraz więcej, ale znalazłam bohaterów
Rhodey: Krzyczałaś przez komunikator. Nie dało się tego nie usłyszeć
Maria: Hahaha!
Natasha: Co to było?
Pepper: Nie wierzę. Po prostu ją zabiję... Maria, pokaż się!
Tony: Maria?
Maria: Dzień doberek
Tony: Wracasz do domu. Jakoś cię odeślemy
Pepper: Mam na to sposób

Chwyciłam małą, a raczej już nastolatkę, bo też urosła, jak Diana. Uciekaliśmy, wylatując w strefę kosmiczną. Nadal byliśmy pod ostrzałem. Głównie tych drugich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X