Part 277: Kaszka z mleczkiem


~*Cztery godziny później*~

**Natasha**

Zbrojownia, która zwykle była ukryta w starej fabryce, miała wiele zabezpieczeń. Dopiero teraz mogliśmy poznać ich siłę. Dla mnie żaden alarm nie stanowił problemu. Rozbroję go w pięć sekund, choć zależy od jego mechanizmu. Napisałam Pepper, że znaleźliśmy się przed wejściem i niech spróbuje wyłączyć protokół obronny.

Nie mogę. Oba komputery zawirusowane przez jakiś dziwny wirus. Pożera dane. Zmienia je. Musisz wejść inaczej. Pospiesz się. Za dziesięć minut skończą się rezerwy

Clint: Co ci napisała?
Natasha: To, co mogłaby sama powiedzieć, bo jest tu dużo słów. Wspomniała coś o wirusie, co miesza w systemie... Clint, mamy dziesięć minut
Clint: A włamywanie się, to nie twoja działka?
Natasha: Spróbujmy się przebić samochodem
Clint: Centralnie przez ścianę?
Natasha: Masz lepszy pomysł?
Clint: Użyj szybu wentylacyjnego
Natasha: Nie ma mowy. Musimy go zabrać na czas, rozumiesz? Nie chcę mieć Tony'ego na sumieniu
Clint: Nie będziesz miała... Gotowa?
Natasha: Na trzy... Raz...
Clint: Dwa...
Natasha, Clint: TRZY!

Z mocnego rozpędu ruszyliśmy na ścianę fabryki. Udało nam się przebić bez szwanku. Przeżyliśmy. Ostrożnie chwyciliśmy zbroję. Ja wzięłam za ręce, zaś Clint podniósł nogi. Uważaliśmy na pułapki, schylając się tak nisko, by kamery nas nie sfilmowały. Strzeliłam w jedną z nich, a naszym oczom Ukazały się lasery.

Clint: Nadal zwinna?
Natasha: Ciągle wygimnastykowana... Kaszka z mleczkiem

Odłożyłam pancerz i przeszłam obok laserów, unikając ich przez ciągłe ruchy w różne strony. Nie spodziewałam się ruszających promieni.

Clint: Wciąż kaszka w mleczkiem?
Natasha: Dam radę. Już jestem tak blisko

Przyspieszyłam, przeskakując zwinnie, aż natrafiłam na guzik. Kliknęłam na posadzkę w celu wyłączenia pułapki.

Natasha: Ile mamy czasu?
Clint: Cztery minuty
Natasha: No dobra... Musimy zdążyć

**Pepper**

Bałam się o Tony'ego. Wierzyłam z Natashę i jej umiejętności, ale walczyła z całą serią zasadzek, które były przeznaczone na szturm generała Fury. Musiałam jakoś im pomóc dotrzeć na czas. Wpisywałam różne komendy, lecz nadal nie odzyskałam kontroli. Na ekranie widziałam wirusa w postaci robali, niszczącego cały system. Razem z FRIDAY. Do drugiego AI jeszcze się nie dostał.
Nagle wyświetlił się komunikat od pierwszej sztucznej inteligencji.

<<Błąd. Zbroja zostanie zniszczona... Rozpoczęto odliczanie>>

Pepper: Nie! To są jakieś kpiny! Nie zrobisz tego! Miałaś go chronić, a nie zabijać! FRIDAY, opamiętaj się! Walcz z wirusem!

<<Nie rozpoznałam użytkownika. Uruchamiam protokół Omega 1>>

Pepper: Nie! NIE!

Niespodziewanie pojawiła się Natasha z Clintem i Iron Manem. Agentka zamieniła ze mną miejsca. Razem z jej partnerem usiłowaliśmy rozwalić pancerz, żeby dotrzeć do pilota. Wykorzystaliśmy narzędzia różnej maści.

Natasha: Macie dwa AI?
Pepper: Tak
Natasha: Więc jedną trzeba zniszczyć
Pepper: Którą?
Natasha: FRIDAY

<<Włączenie blokady zmiany kodów>>

Natasha: Oj! Tak łatwo mnie nie pokonasz... Jak wam idzie?
Clint: Ciężko, bo nic nie działa
Natasha: Zaraz coś wymyślę
Pepper: Pozostała minuta! Aaa!
Natasha: Pepper!

Poczułam silne skurcze w brzuchu, padając na podłogę. Czy to przez stres? Nie mogłam pozwolić na utratę kolejnego dziecka. Ten maluszek miał być zdrowy. Starałam się oddychać spokojnie. Jednak cały ten strach przejął nade mną kontrolę.

Natasha: Dobra... Zrobione

<<Błąd... Nie mogę... wykonać poleceń>>

Natasha: Pepper, możecie otworzyć zbroję... Pepper?
Pepper: Otworzyłam... I co... teraz?
Natasha: Chyba potrzebuje ładowania
Pepper: Ech! Tak... Masz... rację
Natasha: Zabiorę cię do szpitala, bo nie najlepiej wyglądasz
Pepper: Ach! Przejdzie mi
Natasha: Mówię serio... Clint, zajmiesz się Tonym?
Clint: Spoko. Da się zrobić
Pepper: Ale wy...
Natasha: Zdrowie dziecka jest najważniejsze... Wstaniesz sama?
Pepper: Nie

Ledwo ruszyłam głową i znów upadłam. Skurcze ponownie wzrosły na sile. Natasha pomogła mi stanąć na nogi. Podtrzymałam się ręką jej ramienia po to, żeby nie wylądować po raz trzeci na ziemi.

**Clint**

Żona zabrała rudą do szpitala, a ja musiałem znaleźć ładowarkę. W całym tym zamieszaniu nigdzie nie mogłem na nią natrafić. Tony nadal był nieprzytomny, więc od niego niczego się nie dowiem.
Gdy zacząłem szukać po szafkach, usłyszałem głos komputera.

[[Ładowarka jest pod kanapą]]

Clint: Dzięki za pomoc, FRIDAY

[[Nie jestem FRIDAY. Mów mi JARVIS]]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X