Part 294: Na koniec świata i jeszcze dalej


**Pepper**

Rhodey kategorycznie zabronił swojej córce brać udział w misji. To samo tyczyło się naszej małej. Nie mogła z nami lecieć, choć na początku chcieliśmy ją zabrać. Ponownie gdzieś zniknęła, a Tony nawet jej nie szukał. Bardziej skupiał się na swoich zabaweczkach.
Nagle pojawiło się przejście, które przeniosło psa oraz jakiegoś króla. Zrobili to, co Strażnik potrafił najlepiej. Niespodziewanie przyjść z wizytą, a następnie zniknąć.

Rhodey: Diana!
Pepper: No i po niej
Rhodey: Kim oni byli?
Tony: Wysłannicy Inhumans. Król oraz jego zwierzak
Pepper: Król? Nieźle wybrali
Rhodey: Czego chcieli?
Pepper: Diana należy do nich, gdy zyskała moce przez kryształ
Tony: Ma rację, ale wciąż jest twoją Dianą
Rhodey: Przynajmniej nie zrobią jej krzywdy, prawda?
Tony: Nie zrobią. Gdyby tego chcieli, zabiliby ją od razu
Rhodey: Też racja, ale i tak się martwię
Tony: Więc lecisz z nami? Masz zbroję gotową
Rhodey: Ale potrzeba też poćwiczyć. Dawno nie latałem
Pepper: Ja też... Rhodey, nie tchórz. Poradzimy sobie
Tony: Tu chodzi o los planety. Musimy działać, jak najszybciej
Rhodey: Zgoda... Piszę się na to

Z okrzykiem bojowym złożyliśmy ręce, przywołując w sobie wewnętrzną odwagę. Weszliśmy do zbroi, przygotowując się do lotu. Sprawdziliśmy uzbrojenie. Tony wyjaśnił działanie zestawu awaryjnego oraz innych gadżetów na wypadek koniecznej rezygnacji z planu A. Jaki był plan B?

Tony: Każda ze zbroi zawiera zestaw ratunkowy, który będzie przydatny na różny sposób. Zawiera ekwipunek medyczny, techniczny oraz zasilanie awaryjne. Gdybyście chcieli zrezygnować, pociągnijcie za ten uchwyt, jasne?
Pepper: Co z planem?
Tony: Reszta nie dała oznak życia. Na razie jesteśmy sami, ale helikarier już znalazł się w strefie kosmicznej, więc mamy pomoc agentów
Pepper: Jak ostatnio? Hahaha! Wolne żarty
Rhodey: Chodzi ci o te halucynacje?
Pepper: Jeszcze lepiej. Tortury!
Tony: Pep, nie przeginaj. Tylko mnie przesłuchiwał
Pepper: Taa... Każdy woli pamiętać o tym inaczej
Tony: Możemy później o tym pogadać? Skupmy się na zadaniu
Pepper: Dobrze, szefie... A jaki masz plan? Dowiem się?
Tony: Podzielimy się na grupy w zależności od ilości osób w drużynie. Najpierw trzeba dowiedzieć się, jak atakują oraz poznać miejsce "kolekcji" bohaterów
Rhodey: Dobra. Mniej gadania i do roboty
Pepper: A jaki masz inny pomysł?
Tony: Przetestujemy go w praktyce, jeśli będzie potrzebny
Pepper: I nawet przede mną musisz mieć sekrety... Świetnie

Przestaliśmy gadać, wzbijając się w powietrze. Nareszcie mogłam się wykazać. O ile pancerz będzie mógł działać razem z moimi mocami.

~*Trzy godziny później*~

**Rhodey**

Ufałem przyjacielowi. Wierzyłem, że Dianie nie stanie się krzywda, ale kolejne zmartwienia zaprzątnęły się w głowie. Martwiłem się o brata. Coś było bardzo z nim nie tak. Miał źle skalibrowane funkcje lotu albo źle się czuł. Połączyłem się przez prywatny kanał, bo przy Pepper zawsze udaje niezniszczalnego.

Rhodey: Chyba powinniśmy zawrócić
Tony: Niby czemu? Jesteśmy na miejscu
Rhodey: Jeszcze nie... Uwaga na meteory!

Teraz włączyłem na ogólny kanał, by Pepper mogła usłyszeć ostrzeżenie. Strzelałem rakietami z naramiennika, krusząc skałę na małe kawałki. Zdołaliśmy je ominąć, lecz Tony jednym z nich oberwał. Zaczął spadać. Szybko podleciałem, chwytając go za rękę. Wylądowaliśmy na helikarierze.

Pepper: Co wy wyprawiacie? Schlaliście się w trzy dupy, czy co?
Rhodey: Idź zamelduj się u Fury'ego, a ja z nim pogadam
Pepper: Rhodey, co to za sekrety?
Rhodey: Męska sprawa
Pepper: Och! Niech ci będzie

Strzeliła w nadlatującą asteroidę i poleciała do generała. Ponownie włączyłem kawał prywatny. Chciałem upewnić się, czy był przytomny. Dodatkowo musiałem go szturchnąć.

Rhodey: Tony, słyszysz mnie?
Tony: Tak... Coś się stało?
Rhodey: Oberwałeś i nie mogłeś lecieć. Wyjaśnisz?
Tony: Całą noc dla was budowałem zbroje. Jestem zmęczony i tyle. Nic wielkiego
Rhodey: Nic wielkiego? Lepiej powiedz, nim twoja żona uzna cię za kłamcę
Tony: Ech! Wygrałeś... JARVIS, pokaż mu na wyłączność wynik ostatniej analizy mechanizmu

[[Wyświetlam tylko dla War Machine]]

Tony: Dobrze... Rhodey, jesteś tam?
Rhodey: Właśnie patrzę i... boję się o ciebie
Tony: Trzydzieści procent pozostało
Rhodey: Nie powiedziałeś jej?
Tony: Nie mogłem. Nie chcę jej martwić... Zachowaj tę informację dla siebie
Rhodey: Zgoda, ale robię to z jednego powodu
Tony: Jakiego?
Rhodey: Bo jesteś moim bratem

Pomogłem mu wstać, dołączając z nim na główną siedzibę szefa SHIELD. Tam mogliśmy odsłonić twarze przez dostęp do tlenu. Ruda miała ochotę gadać o wszystkim, lecz Fury sam zaczął tłumaczyć, co do obecnej sytuacji. Chyba nie będzie łatwo, a szczególnie z utrzymaniem tajemnicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X