**Rhodey**
Nie mogłem się rozłączyć. Aby być w pełni świadomy, że rozmawiam z Tony'm, zadam mu takie pytanie, na które zna odpowiedź. Nikt inny nie byłby w stanie udzielić dobrej odpowiedzi. Musiałem spróbować.
Rhodey: Nie wierzę w duchy, rozumiesz? W sensie takie, co są duszami zmarłych. Widziałem, jak umierasz
Tony: Przepraszam cię, Rhodey. Ja sam nie wiedziałem, że przeżyję. Dzięki zbroi mi się udało przebudzić
Rhodey: I tak ci nie wierzę
Tony: Nie dziwi mnie to
Rhodey: Zadam ci jedno pytanie... Jeśli odpowiesz na nie dobrze, zacznę cię słuchać. Jeśli nie, rozłączę się i wyłączę telefon. Zresztą, czeka mnie trening u gen. Stone
Tony: Ale świetnie dawałeś radę jako War Machine. Akcje treningowe nie powinny być dla ciebie kłopotem
Po części zacząłem pojmować, że gadam z przyjacielem, ale dla jeszcze większej pewności musiałem zapytać.
Rhodey: Odpowiedz na pytanie... Czy był jeden taki dzień, gdy nie siedziałem z książką od historii?
Tony: Dałeś banalne pytanie. Siedziałeś, ale nie raz... Musisz zadać coś trudniejszego
Rhodey: Zgoda. Podniosę poprzeczkę... Jaki miałem inny plan, gdyby Akademia Wojskowa nie poszła po mojej myśli?
Tony: Hmm... Chyba zostałbyś z nami, walcząc w zbroi. Wiem, że lubisz swoje wdzianko. Przekonałem się o tym, jak testowałeś War Machine. Na pecha później trafiłeś na Vanko
Rhodey: Masz rację... Tony, to naprawdę ty
Tony: Cieszę się, że mi wierzysz, a teraz mam do ciebie sprawę
Rhodey: Słucham
Tony: Duch i twoi rodzice nie wiedzą o moim powrocie. Jednak potrzebuję, żebyś przekazał swojej mamie ważną wiadomość
Rhodey: Przekażę, jeśli pani generał zechce mnie uwolnić z kary. Nie poszedłem na biegi, bo gadam z tobą
Tony: Wybacz, ale to sprawa życia i śmierci
Rhodey: Mów
Tony: Dr Yinsen został aresztowany pod zarzutem eksperymentalnych lekarstw i próby zabójstwa... Policja sądzi, że chciał mnie zabić
Rhodey: Idioci. Przecież on uratował ci życie
Tony: Teraz było podobnie. Po zdobyciu kylitu z Arktyki, włożył go do implantu, dzięki czemu mogę żyć bez zbroi
Rhodey: Powiem mamie, ale teraz muszę wracać do pozostałych
Tony: Rozumiem... Trzymaj się
Rhodey: Ty też... Aha! Wybacz za ten numer
Tony: Jaki?
Rhodey: Zachowałem się, jak debil
Tony: Hmm... Po części się zgodzę, skoro nie dałeś mi dojść do słowa... Powodzenia na szkoleniu
Rhodey: Dzięki... Przyda się
Rozłączyłem się, aż znienacka wyskoczyła na mnie pani generał. Przestraszyłem się. Jak mogłem jej nie zauważyć? Chyba muszę przygotować się na sporą serię pompek.
Gen. Stone: Skończyłeś pogaduchy?
Rhodey: Tak
Gen. Stone: Świetnie. Zatem rusz swój tyłek i biegać 10 kilometrów
Rhodey: Miały być pięć
Gen. Stone: Kwestionujesz moje rozkazy?!
Rhodey: Nie, madame
Gen. Stone: To masz nauczkę za telefon! RUSZAĆ SIĘ! JUŻ, JUŻ, JUŻ!
Wybiegłem w podskokach, dołączając do reszty skatowanych żołnierzy. Zdołałem pobiec dwa kilometry, ale musiałem przerwać. Nie przygotowałem się na takie dystanse. Jednak chciałem dalej biec, a nogi odmawiały mi posłuszeństwa.
**Tony**
Pepper wie, dzieci wiedzą, a teraz i Rhodey poznał prawdę. Pozostała Roberta z mężem i Duch, choć wolałbym dla niego nie istnieć.
~*Dwie godziny później*~
**Pepper**
Wybiła osiemnasta. Nadal byłam niecierpliwa, co Tony przygotował z Rhodey'm, ale musiał poradzić sobie sam przez jego wyjazd. Ciekawe, jak mu idzie?
Nagle ktoś zasłonił mi oczy.
Pepper: Tony, nie lubię takich zabaw. Porywasz mnie?
Tony: Tak, bo jesteś kluczem do mojego serca
Pepper: Znalazł się romantyk
Tony: Pep, to miało mnie urazić?
Pepper: Zależy, jak te słowa zinterpretujesz
Uśmiechnęłam się, pozwalając na działanie męża. Chwycił za rękę, prowadząc w nieznane? Nic nie widziałam, choć byłam przekonana, że dalej znajdowaliśmy się w domu. Dopiero, kiedy odsłonił moje oczy, poznałam sypialnię. Przy łóżku leżało wino wraz z zapiekankami. Oj! Ma talent kulinarny, lecz niezbyt się postarał.
Tony: I jak?
Pepper: Nikt nie będzie nam przeszkadzał?
Tony: Nikt
Pepper: Gdzie są Matt i Lily?
Tony: Pomyślałem, by dać im bilety na maraton "Piratów z Karaibów"
Pepper: Poważnie? Hahaha! Tony, oni tego nie lubią
Tony: Nie znalazłem innego filmu na tak długi czas
Pepper: Tonusiu?
Tony: Trochę nam zajmie rozpamiętywanie naszej miłości
Uśmiechnął się, niczym drapieżnik, czyhający na ofiarę. Zza pleców pokazał... Nie wierzę. On tego chce? Jeszcze nie zdołał wydobrzeć po operacji, ale był zdecydowany.
Pepper: Jestem w szoku
Tony: Powinniśmy zadbać o bezpieczeństwo
Pepper: A co? Nie chciałbyś mieć trójki dzieci?
Tony: Mam dość babrania w pieluchach
Pepper: To od czego zaczynamy?
Spod łóżka wyjął pudełko, które mi wręczył. Sprawdziłam, co w nim się znajdowało. Sukienka... bielizna i to nie byle jaka, bo koronkowa. Żeby było fair, też mu podarowałam pudełko niespodzianek.
---***---
Hej! Życzę wam Wesołego Alleluja i mokrego dyngusa. Mam nadzieję, że dalej będziecie czytać to opo z przyjemnością. Szybko brniemy do 200, ale celem jest 365 notek lub 366. Zobaczymy, ile się uda. Ostatnio zajęłam się trzecim opowiadaniem, lecz połączenie dwóch światów. Razem z Agatą połączyłyśmy IMAA z Ninjago. Zapraszam na Wattpad :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi