Part 153: Bohaterka przyszłości

**Tony**

Lily mnie zobaczyła, a teraz pozostała reszta. Opowiedziałem jej o walce z Whiplashem oraz o tym, że gdyby mnie nie pochowała w zbroi, na pewno nie spotkalibyśmy się tak szybko. Jednak cieszyła się i nie potrafiła przestać płakać.

Tony: Lily, moja bohaterko. Uratowałaś... mnie
Lily: Tato?
Tony: Arktyka... To był... długi lot

Stwierdziłem, upadając całkowicie na podłogę. Chyba musiałem zapomnieć naładować implant. Przez chwilę widziałem jej zatroskaną twarz, a później opadły powieki.

**Lily**

Niby go widzę, ale wciąż nie mogę uwierzyć, że mój tata nadal żyje. Poleciał, aż na Arktykę? Dzięki telepatii zrozumiałam, co próbował mi przekazać. Przebył tak daleką drogą, by do nas powrócić. Byłam z niego dumna, a najlepsze było w tym wszystkim, gdy nazwał mnie swoją bohaterką.
Położyłam go na kanapie i zauważyłam, że implant ma 5%. Kiepsko. Pewnie stąd ta utrata przytomności. Jednak wyliże się. Podpięłam urządzenie do ładowania, czekając, aż się obudzi.

Lily: Nie mogę w to uwierzyć

<<Zapomniałam mu przypomnieć o naładowaniu implantu>>

Lily: On żyje

<<Dziwi cię to? Przecież sama tego dokonałaś. Przez te kilka dni działał na zasilaniu zapasowym i musiał zdobyć kylit. Specjalnie poleciał na Arktykę po metal, żeby mógł żyć bez zbroi>>

Lily: Wow! Jak on tyle przeżył?

<<Powiedziałam ci o zasilaniu dodatkowym. Czemu nie słuchasz? Nawet nie próbuj mnie ignorować>>

Lily: Faktycznie przypominasz mamę

<<Ale w projekcie miałam uwzględniony charakter Marii Stark>>

Lily: Kogo?

<<Matki Tony'ego. Zmarła, gdy miał zaledwie 5 lat>>

Lily: Nigdy mi o tym nie mówił

<<Będziecie mogli ze sobą pogadać na różne tematy, jak wydobrzeje. Musi odpocząć, a w szpitalu nie chciał siedzieć, więc od razu po małej operacji wrócił do domu>>

Lily: Tylko nadal nie rozumiem, skąd taki spadek. Zupełnie jakby...

<<Walczył. Tak. Natknął się na Whiplasha, ale zdołał jakoś mu uciec, choć doszło do walki, gdzie stracił sporo mocy>>

Lily: I co teraz?

<<Będzie żyć>>

Powiedziała takim głosem, że miałam wrażenie czucia jej uśmiechu. FRIDAY była taka ludzka. Naprawdę przypominała moją mamę.

~*Cztery godziny później*~

**Pepper**

Nareszcie Matt się obudził. Lekarz sprawdził jego stan, świecąc mu latarką w oczy. Martwiłam się, że to coś poważnego, a jutro już ma szkołę. Rozglądał się rozkojarzony. Chyba był zagubiony.

Matt: Gdzie... ja... jestem?
Dr Yinsen: Spokojnie. Jesteś w szpitalu... Nie wiem, czy wiesz, ale pozbawiałeś się energii życiowej
Matt: Próbowałem... ją uratować
Dr Yinsen: Tylko, że w ten sposób mogłeś stracić życie... Czujesz się lepiej?
Matt: Tak
Pepper: Matt, nie kłam
Matt: Ale ze mną już dobrze. Gorzej z Lily
Pepper: Jak to?
Dr Yinsen: Co chcesz przez to powiedzieć?
Matt: Pamiętam, że źle się czuła
Dr Yinsen: Jak?
Matt: Bolało ją
Pepper: Musiała naładować implant i teraz czuje się lepiej
Dr Yinsen: Nie wydaje mi się. Wolę być pewny, że na nią jakoś nie wpłynął ten ich "eksperyment"
Pepper: Przecież widziałabym, jak kłamie, skoro...
Dr Yinsen: Wiem o kłamstwach Tony'ego. Kiedyś potrafiłem mu zaufać, a teraz...
Pepper: Teraz go nie ma
Dr Yinsen: Tak ci się tylko... wydaje
Pepper: Coś pan mówił?
Dr Yinsen: Nic ważnego... Jeśli wyniki będą za godzinę w normie, mogę cię wypisać
Matt: To świetnie
Dr Yinsen: Ale powiedz swojej siostrze, żeby się u mnie zjawiła na kontrolę
Matt: No dobrze, a coś nie tak?
Dr Yinsen: Po prostu chcę wiedzieć, czy radzi sobie
Matt: Mamo, pójdziesz po nią?
Pepper: Pójdę... Wrócę później. Trzymaj się, Matt

Ucałowałam go w czoło i pojechałam do domu. Wiedziałam, że mój syn był w odpowiednich rękach, więc nie musiałam się zbytnio martwić jego zdrowiem. Jednak gdzieś te zmartwienie nadal istniało.

**Lily**

Przykryłam tatę kocem, a implant miał naładowany. Świecił taką żywą energią, której dawno u niego nie widziałam, ale wciąż się nie obudził.
Gdy już chciałam poprosić FRIDAY o skan medyczny, usłyszałam stukanie obcasa. Pewnie mamy.

Lily: Mamo, czy to ty?
Pepper: Lily? Ne powinnaś się pakować do szkoły?
Lily: Chyba mam teraz lepsze zajęcie... Co z Mattem?
Pepper: Obudził się i dziś prawdopodobnie go wypiszą. Dr Yinsen prosił, żebyś się u niego stawiła

Podeszła do mnie i chyba udawała ślepą. Raczej nie wierzyła, kto tam leżał. Widziałam, że była zmieszana. Musi zrozumieć, że on żyje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X