Part 281: Na ratunek


**Duch**

Viper długo nie zastanawiała się i pojechała do szpitala razem z prawdziwą trucizną. Ja w tym czasie mogłem dobić przeciwnika, choć z drugiej strony, wolałem go wypuścić. Jednak najpierw musiałem poznać plany, które mu zniszczę. Słabł coraz szybciej, aż ciało wygięło się przez silny ból w klatce piersiowej. Cierpiał i nadal nie prosił o śmierć.

Duch: Zostaliśmy sami, Anthony. Wiesz, co to oznacza? Moja żona nie dowie się o niczym, rozumiesz?
Tony: Torturuj mnie... Ile chcesz, ale... zostawcie Pepper.. w spokoju
Duch: Nie mogę ci tego obiecać
Tony: Duch! Ach! Proszę... Chcę przed śmiercią... zobaczyć... syna
Duch: A może córkę? Skąd wiesz, że taka płeć?
Tony: Przeczucie
Duch: I tylko tego chcesz?
Tony: Tak
Duch: Dziwne... Spodziewałem się czegoś innego, ale plany rodzinne też mogę zniszczyć
Tony: Aaa! Naprawdę... współczuję, że... Katrine... nie żyje... Musisz pogodzić się... z jej... stratą
Duch: To trudne, Stark. Sam tego nie czujesz? Straciłeś dwójkę dzieci, a trzecie może nawet nie dożyć porodu
Tony: Do... żyje
Duch: Stark? Cholera! Nie skończyłem z tobą! Obudź się, potworze!

Wylałem na niego wodę, aż odkaszlnął. Musi żyć do końca planu. Musi widzieć cierpienie Pepper. Wtedy będzie wolny. Przestałem używać paralizatora, bo moc spadła do pięciu procent. Bransoletka piszczała, świecąc się na czerwono. Rozwiązałem mu kończyny, bo i tak nie mógł chodzić o własnych siłach. Z hukiem upadł na podłogę, trzymając się za implant. Oj! Stark, twoja godzina wybiła ostatnia.

**Pepper**

Martwiłam się o Tony'ego. Musiałam wymknąć się z sali i wysłać zbroję. Był też łatwiejszy sposób. W oprogramowaniu mogłam automatycznie ją wysłać do użytkownika. Wystarczyło wpisać kod i gotowe.

[[Zbroja dotrze za godzinę]]

Pepper: Przyspiesz maksymalnie

[[Błąd. Nie można wykonać polecenia]]

Pepper: Znowu Technovortex?

[[Uszkodzono dodatkowy napęd]]

Pepper: JARVIS, jak ty latasz?

[[Proszę mi wybaczyć, lecz napotkałem wroga]]

Pepper: Cholera! Kto się pojawił?!

[[Oznaczenie sygnatury: Whiplash]]

Pepper: Podeślij mi zbroję

[[W pani stanie nie mogę ryzykować]]

Pepper: Ech! Po prostu chcę ratować tego durnia, jasne?! Dawaj to!

[[Już leci, Patricio]]

Odrobinę się uspokoiłam, ale maluch zaczął kopać. Akurat wtedy, gdy miałam ważną misję do zrealizowania. Jedno z moich przeczuć mówiło o poważnych kłopotach męża. Wszystkiego dowiem się na miejscu.
Kiedy puszka złomu podleciała pod okno sali, otworzyłam je, wskakując do zbroi. Leciałam według współrzędnych. Tony, trzymaj się. Pomoc jest w drodze.

Pepper: JARVIS, jak moc implantu?

[[Słaby ślad energii, który uniemożliwia przetrwanie]]

Pepper: Pięknie... A zgubiłeś Whiplasha?

[[Zawrócił do śródmieścia]]

Pepper: Obserwuj sytuację

**Viper**

Znałam drogę na pamięć. Zapytałam się w recepcji, gdzie dokładnie leżała. Poszłam tam. Zastałam puste pomieszczenie z otwartym oknem. Co ona zrobiła? Uciekła? Duch nie mógł wiedzieć o komplikacjach. Jakoś namierzę tą rudą.

~*Piętnaście minut później*~

**Tony**

Ból stawał się nie do zniesienia. Nie było szans, że ktoś mnie znajdzie na czas. Czułem utratę sił, a pikadełko ściskało na tyle mocno, aż nie potrafiłem oddychać. Musiałem wstać. Ledwo podparłem się i wylądowałem ponownie na podłodze.

Duch: Nic nie kombinuj... Przegrałeś
Tony: Będę... walczył
Duch: Nie masz siły. Pogódź się ze śmiercią
Tony: Może... Może moje serce... jest słabe, lecz... mam niezłomną... wolę... życia
Duch: Właśnie widzę, dlatego czekam, aż poprosisz o szybki zgon
Tony: Nie... Nie poproszę. Ach! Zapomnij, Duch
Duch: Więc giń

Wymierzył z pistoletu w moją skroń. Chyba stracił cierpliwość. Modliłem się w myślach, by spudłował. Nie spodziewałem się, że przez dach przebije się zbroja. Kto nią sterował?

Pepper: Wypuść go! Natychmiast!
Duch: Chyba Viper użyła słabej dawki, skoro nadal żyjesz
Pepper: Zamknij się i puść Tony'ego wolno, bo strzelę każdą zabaweczkę w twoją stronę!
Duch: Proszę bardzo... Jest twój

Nagle Duch rozpłynął się w powietrzu. Pepper była w środku pancerza? Jak JARVIS mógł na to pozwolić? No tak. On nie miał żadnych uczuć. Ruda podbiegła do mnie, uchylając hełm.

Pepper: Tony, jestem tu. Bardzo oberwałeś? Według skanu musisz mieć naładowany implant, ale nie wiem, jak bardzo źle się czujesz
Tony: Ciebie... też miło... widzieć

Zdjęła uzbrojenie, które pokryło moje ciało. Szybko uruchomiłem zasilanie zapasowe do implantu. Pep musiała wrócić do szpitala.

---**---

No i wróciłam. Dziś będzie spory spam, jak obiecałam. Jednak nie wiem, czy będę w stanie zakończyć wyzwanie na 366 notek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X