Part 280: Będzie w końcu zgoda?


**Tony**

Zachowywałem spokój. Fakt, że celował we mnie i nie rozumiałem, dlaczego tu przyszedł. Czemu groził bronią? Nie przypominał agenta SHIELD, a raczej zwykłego snajpera na zlecenie. Podniosłem ręce do góry na znak poddania się, ale i tak oberwałem w szyję. Nie krwawiłem, choć zemdlałem.

~*Dwie godziny później*~

Ocknąłem się w jakimś opuszczonym magazynie. Zostałem porwany? Świetny początek dnia. Nie miałem przy sobie komórki. Bransoletkę też zabrali? Super. Czego oni chcą? Wiedzą o Iron Manie? Chyba innego nie mieli powodu.
Nagle usłyszałem, jak otwierają się drzwi. Rozpoznałem Ducha i Viper. Wszystko jasne. Tak jakby. Dziwne, że nie było z nimi osoby, która strzeliła. Nie kulą, lecz strzykawką. Wisiałem nad podłogą z zawiązanymi nadgarstkami na górnych oraz dolnych kończynach.

Tony: Duch, czego ty chcesz? Jesteśmy kwita. Wiesz, że straciłem syna, a ty...
Duch: Milcz, Stark! Katrine nie żyje!
Tony: Myślałem, że przeżyła... Współczuję
Duch: Nie oceniam cię źle, ale jako Iron Man jesteś winny. Teraz bez zbroi nic nie zrobisz... Będziesz znosił ból na tyle długo, aż sam zechcesz umrzeć
Tony: I tak umieram! Tylko skrócisz mój czas!
Viper: Twoja żona została otruta i stracisz dziecko
Tony: Jak to? Co wyście jej zrobili?!
Duch: Nie krzycz, bo zbudzisz innych. Ledwo mamy siódmą, a wolałbym nie wkurwiać sąsiadów, więc zamknij się i słuchaj
Viper: Jest jedno antidotum na całym świecie, ale pozostało niewiele czasu
Tony: Jest w szpitalu! Pomogą jej!
Duch: Miałeś nie krzyczeć, durniu

Oberwałem mocno w brzuch, aż szarpnął mnie za bluzkę. Musiałem jakoś stąd uciec. Nie mogłem zginąć przed porodem Pep. Chciałem, żeby przez moment dziecko widziało twarz ojca. Jednak Duch wszystko psuł. Kiedy on odpuści?

Tony: Gdzie... jest antidotum?
Duch: Viper, powiedz mu
Viper: Została doba. Nie uratuje żony
Tony: Nie... Nie! Ona będzie żyła! ONA MUSI PRZETRWAĆ! AAA!

Poczułem, jak prąd przeszedł przez moje ciało. Implant raczej długo nie zniesie tych tortur.

**Mr. Fix**

Whiplash mógł się wycofać, bo plan zadziałał. Ponownie moi wrogowie walczyli między sobą. Żeby zwiększyć zagrożenie, Patricia też powinna zagrać w tę grę. Przyda się jako odpowiednia przynęta.

Mr. Fix: Whiplash, wycofaj się. Widziałem dość wystarczająco dużo, a teraz kieruj się do szpitala. Musisz kogoś porwać
Whiplash: Wolę popatrzeć, jak Iron Man ginie
Mr. Fix: To był rozkaz... Porwij Patricię Stark
Whiplash: Oj! Nuda. Nie podoba mi się ten plan. Nie trzeba zaostrzać konfliktu
Mr. Fix: Jest moim zabezpieczeniem na wypadek porażki. Rozumiesz już, blaszaku?
Whiplash: Przestań mnie tak nazywać!
Mr. Fix: Więc najpierw obserwuj ją, jasne?
Whiplash: Nie za darmo
Mr. Fix: Pomyślę nad ulepszeniem biczy
Whiplash: No i to mi się podoba

**Pepper**

Promienie słońca przebiły się przez okno. Od razu wstałam i zdziwiłam się na brak obecności Tony'ego. Może w końcu zrozumiał, że dam radę, a on powinien odpoczywać. Próbowałam dodzwonić się do niego. Nie odbierał. Mogłam połączyć się z bazą przy użyciu specjalnego oprogramowania w komórce. Każdy z nas miał taką opcję, gdyby któraś ze zbroi wymagała odblokowania przy ciężkim stanie użytkownika.

Pepper: FRIDAY, jest może Tony z tobą?

[[FRIDAY nie ma. Został tylko JARVIS]]

Pepper: Eee... No dobra, ale odpowiedz na pytanie, jeśli możesz

[[Nie mogę odnaleźć pana Starka. Powinien być w domu lub z tobą, Patricio]]

Pepper: Dasz radę jakoś go namierzyć?

[[Brak sygnatur]]

Pepper: A energia implantu?

[[Wyszukuję śladów kylitu... Znaleziono jeden punkt]]

Pepper: Jaki?

[[Arktyka]]

Pepper: JARVIS, szukaj mechanizmu, a nie samego metalu!

[[Proszę się nie denerwować... Właśnie ponowiłem szukanie]]

Pepper: No i? Masz coś?

[[Słabe źródło, dochodzące z opuszczonego magazynu na nadbrzeżu]]

Pepper: Dziwne... Czy jest w zbroi?

[[Zbroja pozostała w zbrojowni]]

Pepper: Psia kostka. W co on się wpakował?

**Duch**

Viper przejęła tortury przez porażanie prądem. Obserwowałem na bransoletce, jak spadała mu energia. Wrzasnął z bólu, kiedy zasilanie spadło do piętnastu procent. Musiał zapłacić za śmierć Katrine. Widziałem, że jego ciało już nie dawało rady, ale on nadal się upierał. W końcu się złamie. Poprosiłem żonę na rozmowę bez niego. Oddaliliśmy się od ofiary kilka metrów dalej.

Duch: Anthony nadal nie ma zamiaru skapitulować
Viper: Chyba nie chcesz puścić Starka?
Duch: Nie myślałem o tym, ale musisz użyć prawdziwą truciznę na Pepper... Wejdziesz do szpitala i otrujesz ją. Zrobisz nagranie, jak cierpi, a on zechce umrzeć, by tylko nie czuła bólu
Viper: Hmm... Ciekawe

---***---
No to na trzy dni sobie ode mnie odpoczniecie, bo wyjeżdżam do Wrocławia. Nawet gdyby było Wi-Fi to nie wiem, czy będę w stanie udostępniać notki, ale po powrocie liczcie się ze spamem. Na Wattpad na pewno tak będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X