Part 160: Gorączka namiętności


**Pepper**

Wiedziałam, co planował, ale nie mogłam mu na to pozwolić. Wystarczy dwójka dzieci. Trójki nam nie potrzeba. Odłożyłam pudełko i chwyciłam za kieliszek czerwonego wina.

Pepper: No to za kolejny rok
Tony: Za kolejny rok

Stuknęliśmy się szkłem i wzięliśmy łyk. Wybrał dobry rocznik. Ma gust. Te same, gdy piliśmy w Święta. Nie da się zapomnieć tego smaku, aż wracają wspomnienia. Jednak najpierw chciałam, żeby otworzył mój prezent.

Tony: Film?
Pepper: Tak... Chciałam zrobić jakąś dla ciebie pamiątkę. Miałam zamiar ci go wręczyć w restauracji, ale sam miałeś własny plan
Tony: O czym dokładnie jest?
Pepper: Opowiada o naszej miłości. Zdołałam znaleźć jakieś zdjęcia, nagrania, a reszta była z mojej głowy... Obejrzymy?
Tony: A nie chciałaś się nacieszyć tym, że jesteśmy sami? Drugiego razu może już nie być
Pepper: Tony?
Tony: Wiesz, kim jestem poza twoim mężem, a ojcem naszych dzieci
Pepper: Daj działać SHIELD
Tony: Coś się stało?
Pepper: Nic takiego. To moja misja. Iron Man umarł, rozumiesz? Blaszaka nie ma. Koniec bohaterowania
Tony: Nie chcę cię stracić, Pep, dlatego walczę za ciebie. Ty tego robić nie musisz

Cmoknął mnie w policzek, lecz przeczuwałam, że coś kombinował.

**Lily**

Maraton "Piraci z Karaibów". Świetny pomysł, a raczej tragiczny. Nie lubię takich filmów, zaś Matt wpatrywał się w ekran zaciekawiony akcją. Pewnie rodzice się świetnie bawią. Obiło mi się jedno słowo o uszy. Rocznica. Mam nadzieję, że nie zrobią nam rodzeństwa. Na psikusy mają czas.

Matt: Nudzi cię?
Lily: Tak. A ciebie?
Matt: Ech! Wolałbym się zobaczyć z Katrine
Lily: I tak jutro szkoła. Fizyka, mata, W-F i angielski
Matt: Chyba niczego nie planujesz?
Lily: Co masz na myśli?
Matt: Denerwowanie prof. Kleina
Lily: Hahaha! Nie... Nie musisz się bać
Matt: Ale wiesz, czemu nas wysłali na maraton?
Lily: Domyślam się
Matt: Kłamiesz... Co wiesz?
Lily: Mam bardzo dobry słuch i potrafię też czytać w myślach... Podsłuchałam, jak coś mówili o rocznicy
Matt: Cholera! Ja już nie chcę mieć więcej rodzeństwa
Lily: Czyli co? Zmywamy się im przerwać?
Matt: Tu nie ma innej opcji

Wstaliśmy z foteli, wychodząc z sali kinowej. Tak nam się spieszyło, że szybkim chodem szliśmy w stronę domu. Dawałam radę, choć tego też mi doktorek zakazywał. Teraz musiałam złamać zasady i przeszkodzić rodzicom w zabawie.
Nagle usłyszałam pisk opon na pasach. Auto w nas uderzyło, aż upadliśmy na jezdni. Nie wiedziałam, co się stało. Powoli wstawałam, słysząc szum w uszach.

Matt: Lily, wszystko gra?
Lily: Tak, tak. To... nic
Matt: Krwawisz
Lily: No nieźle

Dotknęłam skroni, skąd sączyła się krew. Samochód szybko odjechał i nie mogłam zidentyfikować numeru rejestracyjnego.

Matt: Nie ruszaj się
Lily: A co z tobą?
Matt: Przeżyję... Lily, twój implant
Lily: Co?
Matt: Masz go w całości?

Dopiero teraz poczułam się osłabiona. Sprawdziłam, czy był cały. Na szczęście nie ucierpiał, ale i tak oberwałam dość solidnie. Kto to był? Czego chciał? Przecież nie wiedzą, że Iron Man nadal żyje. O co chodzi? Chciałam wiedzieć wszystko, do czego doszło, lecz straciłam przytomność.

**Tony**

Chciałem jakoś z nią miło spędzić rocznicę. Jednak upierała się na brak seksu. Uszanowałem to, więc zajęliśmy się oglądaniem filmu, który przygotowała. Na początku widziałem naszą dawną klatkę schodową. Tam się poznaliśmy, kiedy zemdlałem przy sprzątaniu. Później opowiadała, o czym prowadziliśmy pierwsze rozmowy, aż doszło do punktu kulminacyjnego. Rodzina. Wspomniała o porodzie dzieci i szybkim ślubie oraz mojej terapii. Pamiętała też, że próbowałem jej pomóc znaleźć matkę, ale finał poszukiwań był tragiczny. Najlepsze w filmiku było słuchanie, co czuła przez te miesiące rozkwitu miłości. Oczywiście jako ostatnia cześć polegała na nagraniu dzieci, gdy w jakiś sposób same się kształciły, a później pokazała grób, przy którym stoi i płacze. Przytuliłem ją do siebie, bo widziałem, jak to przeżyła. Sam też uroniłem łzy.

Tony: Piękne. Dobra robota
Pepper: Starałam się uwzględnić te najważniejsze rzeczy
Tony: Jestem z ciebie dumny

Zbliżyłem się do niej, całując z namiętnością, a moje ręce błądziły po jej ciele. Zacząłem od pozbycia się sukienki, rozsuwając suwak. Pragnąłem mej ukochanej. Tęskniłem za nią. Kiedy sukienka opadła w dół, sama rozpięła mi koszulę, siedząc okrakiem na mnie. Dłonie Pep były tak delikatne, że poczułem przyjemne ciepło wewnątrz siebie.

Pepper: A teraz mnie kochaj
Tony: Na pewno to zrobię

Z szafki przy łóżku wziąłem prezerwatywę. Jednak zanim miało dojść do stosunku, musiała dorwać się do spodni. Szybko zmieniła zdanie. Już chciała zerwać ze mnie bokserki, gdy zadzwonił telefon. Musiałem sprawdzić, czy to nie Rhodey. Pomyliłem się. Dzwonił Matt. Był przerażony i nie wiedział, co powiedzieć. W tle usłyszałem dźwięk karetki i policji. Co wyście zrobili?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X