Part 156: Wynegocjować sojusz cz.2


**Pepper**

Nie bałam się Ducha. Mógł mi grozić, ale i tak nie pozwolę mu niszczyć szczęścia mojemu synowi. Żeby dalej mu wmawiać śmierć Tony'ego, nie zmieniałam czarnej sukienki, a jego zbroja była przykryta płachtą na ścianie. Zaprowadziłam go do zbrojowni. Taki był plan.

Duch: Przykro mi z powodu straty twojego męża
Pepper: Raczej powinno ci być przykro z innego powodu, bo niszczysz ich miłość
Duch: Ciekawe... I po tym wszystkim, ile razy musiałem go upominać, by nie zadawał się z Katrine, ty wolisz nadal ryzykować... Zobaczysz, że w ten sposób jedynie dołączy do Starka
Pepper: Być może
Duch: Posłuchaj mnie, Patricio... Właśnie z tego powodu tu przyszedłem... Musisz coś zrobić z tym szczeniakiem
Pepper: A jeśli tego nie zrobię?
Duch: Wtedy będziesz kopała drugi grób... Chcesz stracić kolejną osobę?
Pepper: Ja tylko chcę szczęścia własnych dzieci. Powinniśmy cieszyć się z życia, a nie bać się, że ktoś może im zagrażać
Duch: Lily jest w porządku... Gorzej z nim, więc masz mu jakoś wybić z głowy te romanse. Zrozumiano?
Pepper: Rozumiem... Czy mogę cię o coś prosić?
Duch: Zależy, czego żądasz?
Pepper: Spokoju... Zostaw go i nas wszystkich... Wolisz być z nami w zgodzie, czy prowadzić wojnę?

Duch zaczął się zastanawiać. Teraz pozostało postawić twarde warunki sojuszu. Nie mogę pozwolić, żeby zabił Matta. Jeśli spróbuje go tknąć, uduszę gołymi rękoma. Od czegoś mam te geny, więc powinien się mnie bać.

Duch: Tymczasowy sojusz. Jednak masz zdyscyplinować swojego syna
Pepper: Nie będę go bić. To nie są moje metody wychowawcze... Tak działasz na swoją córkę?
Duch: Raz się zdarzy, a z drugim będzie tak samo
Pepper: Jakim drugim?
Duch: Viper jest w ciąży i teraz mam większe zmartwienia na głowie
Pepper: W ciąży? No to gratuluję
Duch: Jeśli nie urodzi syna, zabiję dziewczynkę
Pepper: Zwariowałeś?! Każda żyjąca istota zasługuje na życie!
Duch: Długo żyć nie będzie... Nie pozwolę na brak posłuszeństwa w moim domu!
Pepper: Czyli?
Duch: Rozmowę uznaję za zakończoną

Zrobił rozpęd, aż przeniknął przez ścianę. Nie mogłam zrozumieć, jak Katrine może żyć z takim surowym ojcem. Nie wierzę, żeby taki był. Po skończonej rozmowie, poszłam do Tony'ego, który leżał na kanapie, oglądając jakiś film, a przy tym musiał mlaskać. Pewnie dawno nic nie jadł i musiał odzyskać siły. Akurat dorwał się do popcornu. Objęłam go ramionami i pocałowałam w policzek.

Tony: Już koniec?
Pepper: Aha! Duch poszedł... Mam nadzieję, że nie będzie gnębił naszej rodziny
Tony: Będzie dobrze, Pep
Pepper: Trudno mi uwierzyć, że nie siedzisz w zbrojowni
Tony: To źle?
Pepper: Nie! Właśnie tak jest lepiej... Mieliśmy dziś obchodzić naszą rocznicę
Tony: Wiem o tym. Pamiętam, ale dopiero wieczorem, dobrze?
Pepper: Zgoda... Cieszę się, że znowu jesteśmy razem

Nasze usta się ze sobą złączyły, powodując jeden namiętny pocałunek. Położyłam się obok niego, dotykając rękami jego implantu. Poczułam, jak na nowo żyje. Przecież Iron Man nigdy nie umiera, zaś nasza miłość będzie wieczna, aż po grób.

**Lily**

Chyba nigdy nie pojmę fascynacji wujka. Jak można kochać historię? Babka przynudza faktami, datami i jeszcze krzyczy, że ta data jest ważna, a to może się pojawić na teście. Zupełnie brak spokoju. Pomyślałam, żeby stworzyć jakiś projekt. Własna zbroja? Dobra myśl, a gołąbki ze sobą romansują. Przez Katrine muszę siedzieć sama w ławce. Jednak polubiłam ją. Nie była taka zła, jak o niej myślałam na początku.

Pani Daniels: Do końca lekcji pozostało 40 minut. Wiem, że po tej lekcji możecie iść do domu, ale ta lekcja jest dosyć ważna, bo szczegółowo pojawi się na teście
Lily, Katrine, Matt: AAA!
Pani Daniels: Nie zrzędźcie
Lily: Och! Proszę cię, dzwonku. Dzwoń
Matt: Nie załamuj się tak, Lily. Wytrzymasz
Lily: Ja nie mam, co robić!
Pani Daniels: Lily, proszę o spokój!
Lily: Przepraszam... No cholera mnie zaraz weźmie. Zaraz tu umrę
Matt: Zajmij się czymś
Katrine: Możesz posłuchać jej biadolenia, by spróbować coś z tego zrozumieć
Lily: Bardzo śmieszne, Katrine. Ubaw po pachy
Katrine: Przeżyjesz

Uśmiechnęła się, dodając mi otuchy. Jednak jazgot nauczycielki kazał uderzyć głową o ławkę. Brat się śmiał ze mnie, a ja mu jedynie wystawiłam język. Obraziłam się na niego i chciałam zasnąć. Cholera! Zaraz głowa pęknie od tych dat!

Matt: Żyjesz?
Lily: Jak widzisz. Łykam tlen
Matt: Haha! Weź to
Lily: Co to jest?
Matt: Pusta kartka. Rób samoloty, bazgraj na niej. Rób, co chcesz, ale nie wal w głowę
Lily: Ech! No dobra

Wzięłam kartkę i zaczęłam rysować projekt zbroi. Musiałam coś zrobić, żeby zabić nudę, a pani Daniels nie mogła się zamknąć ani na sekundę. Gadała, gadała i jeszcze raz nawijała, jak najęta. Widziałam, jak ktoś zapisał na skrawku papieru "Kill me" i ją zgniótł. Ile zostało czasu? 30 minut? To jakaś kpina!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X