Part 154: Wiecznie nieśmiertelni


**Lily**

Musiała dotknąć ręki taty, by sobie uświadomić, że nadal żyje. Wahała się, czy dotknąć jego twarzy. Jednak delikatnie głaskała głowę ojca. Widziałam, że nadal nie potrafiła zrozumieć tego, co widzi.

Pepper: Żyje? Ale... Ale jak?
Lily: Dzięki zbroi udało się mu przeżyć
Pepper: Jak długo tu leży?
Lily: Kilka godzin
Pepper: Jego implant... On działa
Lily: Poleciał na Arktykę po kylit... Mamo, wszystko będzie dobrze. Wrócił do nas

Przytuliłam ją mocno, że uroniła kilka łez. Po kilku minutach się otrząsnęła, a widok ruchu powiek oraz dłoni ją ucieszył. Zaczynał się budzić. Usiadłyśmy obok niego, wpatrując się, jak otwierał oczy.

Tony: Pepper... Jesteś tu
Pepper: Jestem... Jestem i zawsze będę... Tak się cieszę, że do nas wróciłeś
Tony: To dlaczego płaczesz?
Pepper: Ze szczęścia, bo znowu jesteśmy rodziną

Przytuliłyśmy go zbyt bardzo, aż skarżył się na ból. Zapomniałam o operacji, którą przeszedł. Od razu odsunęłam się, a mama nadal nie uwolniła z uścisku.

Tony: Wiem... że nadal... w to nie wierzysz... ale żyję. Możesz... mnie puścić?
Pepper: Wybacz

Odsunęła się od niego i nie wiedziała, co powiedzieć. Musiałam przesunąć rozmowę z tatą po szkole. Teraz ona musiała się sama nim nacieszyć.

**Pepper**

Niby widzę zmarłego męża. Dotknęłam go, czując ciepłe bicie serca, lecz wciąż nie mogłam pojąć. Tony żyje. Chciałam z nim porozmawiać. Problem w tym, że nie wiedziałam, o czym. Lily poszła do pokoju i zostaliśmy sami. Mogłam powiedzieć o rocznicy lub o tym, co się ostatnio wydarzyło. No właśnie. Powinien wiedzieć o Duchu. Włożył swoją koszulkę i usiedliśmy na kanapie.

Pepper: Naprawdę się cieszę z twojego powrotu. Tak bardzo tęskniłam
Tony: Domyślam się i pewnie przeczytałaś list
Pepper: Tak
Tony: Znalazłaś prezent?
Pepper: Jest śliczny, a ja mam też dla ciebie. Jednak sam będziesz musiał go znaleźć w domu
Tony: Haha! Wiedziałem, że tak będzie, Pep
Pepper: Zanim Rhodey wyjechał do Akademii, mówił o rocznicy. Planowaliście ją razem, ale nie zdradził mi, jakie mieliście plany
Tony: Przekonasz się za rok
Pepper: Ej! To było wredne
Tony: Żartowałem, słonko
Pepper: Czyli kiedy? Może jutro?
Tony: Zgoda, lecz muszę jeszcze uważać na implant po operacji
Pepper: Mogłeś mi powiedzieć
Tony: Miałem taki zamiar, a nie dałaś mi dojść do słowa na wystarczająco długo
Pepper: Ha! Znalazł się żartowniś
Tony: A co? Masz zamiar płakać?
Pepper: Już nie

Odważnie pocałowałam go w usta, czując, że życie znowu stało się cudowne.

~*Następnego dnia*~

**Lily**

Chyba musiałam źle nastawić budzik. Spóźniłam się o godzinę do szkoły, ale Matt był punktualny. Widocznie doktorek się nad nim zlitował. Wyglądał o wiele lepiej, niż poprzednio. Mam nadzieję, że już z nim wszystko gra. Chciałam z nim porozmawiać, choć raczej był bardziej zajęty swoją dziewczyną, która udawała, że go nie słyszy.
Akurat na W-Fie nic nie mogłam robić, a tak chciałam rywalizować z moim bratem. Mogłam przez ten czas zająć się nauką na sprawdzian z historii.
Gdy już chciałam otworzyć książkę, zostałam wezwana do dyrektora. Nie wiedziałam, co mu siadło na nos, więc poszłam z nim do jego gabinetu.

Dyr. Nara: Przepraszam, że tak bez uprzedzenia, ale musimy porozmawiać
Lily: Dyrektorze, ja...
Dyr. Nara: Nadal masz nieusprawiedliwione godziny, kiedy byłaś nieobecna. Wiem, że to z przyczyn chorobowych i rodzinnych, ale musisz tego pilnować
Lily: A Matt?
Dyr. Nara: Ma jeszcze czas, bo dłużej chodził od ciebie... Jeśli będziesz miała niską frekwencję, na żadną imprezę szkolną nie będziesz mogła przyjść
Lily: Co?! Tak nie można!
Dyr. Nara: Nie krzycz, bo to nic ci nie da
Lily: Przecież nie było mnie kilka dni
Dyr. Nara: Ale i tak musisz tego pilnować... Mogę na ciebie liczyć?
Lily: Tak
Dyr. Nara: Gdybyś miała jakiś problem, zgłoś go wychowawcy. Z tego, co wiem, to jest nim prof. Klein. Zgadza się?
Lily: Tak.... To on
Dyr. Nara: Już dłużej cię nie będę zatrzymywać. Możesz wrócić na lekcje
Lily: Dziękuję i przepraszam za kłopot

Od razu wyszłam wściekła z gabinetu, choć na końcu mówiłam dosyć łagodnie. Nie miałam wyjścia i wróciłam na salę gimnastyczną. Natrafiłam na zaliczenia gimnastyki. W każdej części sali było inne ćwiczenie na ocenę. Lina, drążek, skrzynia, czy też same materace. Matt właśnie robił rozpęd, przeskakując przez skrzynię, zaś ta jego dziewczyna wisiała na drążku. Usiadłam na ławce, obserwując zmagania innych uczniów.

**Katrine**

Próbowałam się skupić na zaliczeniu przewrotu w przód na drążku. Wuefista surowo dziś oceniał, ale dzięki temu mogłam poprawić swoje umiejętności. Wszystko poza myśleniem o ostatniej awanturze i to, co spotkało Matta.

**Tony**

Dość wcześnie się odezwał alarm ze zbrojowni. Sprawdziłam, kto był powodem zamieszania. A może fałszywy alarm? FRIDAY skanowała cały teren w poszukiwaniu wroga. Kto mógł się ujawnić?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X