Part 145: Witaj wśród żywych


**Tony**

Byłem całkowicie zagubiony. Gdzie jestem? Co się stało? Dlaczego przeżyłem? Na te i inne pytania próbowałem znaleźć odpowiedź. Ledwo czułem, że żyłem, ale chyba zasilanie zapasowe, które uruchomiła FRIDAY, musiało mnie utrzymywać przy życiu.

<<Leczenie w trakcie. Wszelkie systemy podtrzymywania życia włączono. Stan użytkownika: w miarę stabilny. Analizowanie... Wykryto wyłączony implant. Potrzebny kylit do uruchomienia urządzenia>>

Tony: FRIDAY...

<<Włączono dodatkowy protokół zbroi. Ochrona użytkownika>>

Tony: Nic... nie rozumiem. Jaki cudem... żyję?

<<Masz mądrą córkę, bo pochowała cię, jak bohatera. Gdyby nie wpakowała twojego ciała do zbroi, nie byłabym w stanie uruchomić procedur do przeżycia>>

Tony: I co teraz? Nie mogę... wrócić

<<Na razie odpocznij. Trzeba zdobyć kylit, bo zasilanie zapasowe też się wkrótce wyczerpie. Jednak potrzebujesz pomocy medycznej>>

Tony: Sam polecę... po to

<<Spokojnie, Tony. Najpierw musisz mieć siły, by wstać. Dasz teraz radę?>>

Tony: Spróbuję... I czemu jestem... zamknięty?

<<Dziś miałeś swój pogrzeb. Obecnie jest dwudziesta trzecia, więc trochę minęło od wypisania aktu zgonu>>

Tony: Uwolnij mnie

<<Tony, to raczej zły...>>

Tony: Zrób to!

Użyła repulsorów, by zniszczyć trumnę i wyleciałem, przebijając się na światło dzienne. Raczej światło nocy, ale znalazłem się na powierzchni. Dopiero teraz zauważyłem, że grób był świeżo zakopany. Poczułem się jakoś dziwnie. Po raz drugi uważają mnie za zmarłego, ale teraz nie upozorowałem swojej śmierci. Nagle poczułem silny ból w klatce piersiowej, co mnie zmusiło do odpoczynku.

<<Masz mało czasu i będzie coraz gorzej. Potrzebujesz tego kylitu, ale sam nie dasz sobie rady. Potrzebny ci zaufany lekarz>>

Tony: Wyślij wiadomość... Dr Yinsen... może pomóc. Przekaż mu... że ma być... gotowy... przez całą... dobę

<<Rozumiem. Już wysyłam, a ty musisz odpocząć>>

Tony: Najpierw metal

<<Uparty jesteś. Na pewno jesteś w stanie go zdobyć?  Z tego, co mi wiadomo, potrzebujesz lecieć, aż na Arktykę>>

Tony: Dam... radę. Miałem też... czasem... trudniejsze zadania

Byłem wdzięczny Lily za ratunek. Prawdziwa z niej bohaterka. Mam nadzieję, że przeczytała list. Nie powinna się obwiniać o to, do czego sam doprowadziłem.

**Matt**

Dzwoniło mi w uszach, a całe ciało miałem obolałe. Jednak żyłem i w końcu się obudziłem. Pamiętałem, że to Duch mnie doprowadził do takiego stanu. Rozejrzałem się, gdzie się znajdowałem. Salon w domu cioci, ale jej nie zauważyłem. Jedynie dwie rozmazane twarze. Mrugnąłem kilka razy, żeby obraz stał się wyraźniejszy. Tak... Wiem, kim są... Katrine i Lily.

Katrine: Nareszcie się obudziłeś. Bałam się o ciebie
Lily: Taa... Tak się bałaś, że nic nie zrobiłaś, by mu pomóc
Katrine: Przestaniesz się mnie czepiać?
Matt: Whoa! Moment! Nie kłóćcie się. Au! Chyba będę wielkim sińcem, a za tydzień bal
Lily: Bal? Dlaczego nic mi o tym nie powiedziałeś?
Matt: Bo... nie pytałaś
Katrine: Jak się czujesz?
Matt: Ech! Bywało lepiej. Przepraszam... że tak... wyszło. Gdybym cię nie pocałował...
Katrine: Nie byłabym najszczęśliwszą dziewczyną na świecie
Lily: Eee... To może ja was zostawię samych?
Matt: Tak... Dobra myśl... Porozmawiamy w domu
Lily: Dobrze, że żyjesz, a ty mi go pilnuj
Katrine: Spoko. Nie pozwolę mu na żaden ruch
Matt: A taki?

Zbliżyłem nasze usta, aż doszło do drugiego pocałunku tego samego dnia.

Lily: Jesteście nienormalni

Od razu zostawiła nas samych, a ja mogłem rozkoszować się obecnością i delikatnym dotykiem mojej ukochanej. Wcześniej była taka nieśmiała, ale w końcu odnalazła w sobie tę odwagę. Gdy już chciałem przyłożyć rękę do jej piersi przez bluzkę, niespodziewanie zjawiła się ciocia z kanapkami. Trochę się zdziwiła na nasz widok, ale wiedziała, jak była dla mnie ważna, więc zostawiła nas samych.

Katrine: Muszę już wracać, a ty tu zostań
Matt: Jesteś... kochana, Katty
Katrine: Do zobaczenia... w szkole
Matt: A weekend?
Katrine: Wolę bardziej nie ryzykować. Zdrowiej

Cmoknęła mnie w policzek i pomachała na pożegnanie. Znienacka zaskoczyła mnie siostra. Co oni tacy wszyscy ciekawi?

Lily: I jak było?
Matt: Aż taka... jesteś ciekawa?
Lily: No gadaj, bo cię szturchnę mocno, a wiem, że wszystko cię boli
Matt: Ech! Normalny... pocałunek. Nic w tym... niezwykłego

Zarumieniłem się, że musiałem zasłonić twarz i zasnąłem.

**Ho**

Otrzymałem jakąś wiadomość. Nie rozumiałem, kto ją wysłał i dlaczego? Mam być gotowy całą dobę. Na co? Co to ma znaczyć? Chyba ktoś pilnie potrzebuje mojej pomocy.

--**--

Hej. Z czasem na przepisywanie w dwie strony jest coraz gorzej, ale próbuję to jakoś ogarnąć w weekend. Wkroczyliśmy do fazy siódmej. Do końca wyzwania pozostało 221 notek. Jednak jest coś jeszcze. To już 200 scenariusz na blogu i właśnie z tej okazji przygotowuję coś specjalnego. Jeśli was rozbawi, to spełniłam swoje zadanie. Dziś może się pojawić. Życzcie mi weny i chęci :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X