Part 140: Kłamstwo za kłamstwem


**Katrine**

Niecierpliwie czekałam na wybicie godziny spotkania. Chciałam, jak najszybciej się z nim zobaczyć. Mamy ze sobą wiele do pogadania. Prawie, co sekundę sprawdzałam zegarek w telefonie, a czas się ciągnął w nieskończoność. Jednak mogłabym wyjść wcześniej z domu. Tak! To jest myśl!
Wstałam z łóżka, schodząc schodami na dół. Oczywiście ktoś musiał mnie dostrzec. Kto? Mój "kochany ojczulek".

Duch: A ty dokąd? Kolacja zaraz będzie
Katrine: Zostawiłam książki u przyjaciółki. Powiedziała, że to nie problem i da mi je dzisiaj
Duch: Hmm... I myślisz, że ci w to uwierzę?
Katrine: A powinieneś. Przecież szkoła jest ważna, prawda?
Duch: Puszczę cię, jak mi powiesz, gdzie tak naprawdę idziesz?
Katrine: No dobra. Nakryłeś mnie na kłamstwie. Chcesz wiedzieć? Proszę bardzo... Nie uwierzysz mi, ale idę na mecz siatkówki
Duch: Tak późno?
Katrine: Gra reprezentacja mojej szkoły i chciałam iść

Błagam cię. Chwyć ten banał. Co ci szkodzi?

Duch: Przecież Akademia Jutra ma drużynę koszykówki
Katrine: Ale i siatkówki... W tym roku otworzyli
Duch: Ech! To idź, ale po co mi ściemniałaś z tymi książkami?
Katrine: Bo myślałam, że mnie nie puścisz
Duch: Ach! Trzeba było od razu mówić, że chodzi o mecz. Miej włączony telefon i postaraj się wrócić szybko
Katrine: Dobrze

Już chciałam wyjść, ale jeszcze na chwilę mnie zatrzymał.

Duch: Idziesz sama?
Katrine: No tak. Reszta siedzi na imprezie u Rhony
Duch: W waszych czasach nie ma nic lepszego od imprez? Ech! Później mi powiesz, jak było
Katrine: W porządku. Trzymaj się... Papa

Uśmiechnęłam się, udając, że już nie jestem wściekła na niego za to, co zrobił Mattowi ostatnim razem. Z jednej strony cieszyłam się, że chwycił moje kłamstwo. Jednak coś za łatwo mi poszło. Mam się bać? Grunt, że wyszłam z domu i mogłam iść na miejsce spotkania.

**Duch**

Katrine kłamała. Wiem to, ale puściłem ją. Wolałbym uniknąć kolejnej afery, jak kontroluję jej życie prywatne. No nic. Dzięki namierzaniu komórki, wiem, gdzie się znajduje. I nie szła w stronę szkoły, a bardziej w centrum miasta. Niebawem się dowiem, jaki naprawdę ma plan.

~*Godzinę później*~

**Pepper**

Zeszłam do zbrojowni, gdzie miałam znaleźć prezent z okazji rocznicy. Akurat natrafiłam na Lily, która zasnęła. Zauważyłam, że ma już naładowany implant, więc odłączyłam go od ładowarki. Żeby nie zmarzła, przykryłam ją kocem. Gdy upewniłam się, że śpi, ostrożnie podniosłam kanapę, szukając podarunku. Nie wiedziałam, czego dokładnie szukać.

Pepper: FRIDAY, mogę mieć dla ciebie prośbę?

<<Słucham>>

Pepper: Przeskanuj zbrojownię. Szukaj jakiejś paczki

<<A! Chodzi o prezent rocznicowy? Wiem, gdzie Tony go schował>>

Pepper: Gdzie?

<<Pod kanapą>>

Pepper: Ale ja już...

<<Schyl się i zobaczysz takie złote pudełko>>

Pepper: O! Chyba widzę

Sięgnęłam ręką, natrafiając na wspomniane pudełko. Była na nim karteczka.

Dla Pep

Byłam ciekawa, co jest w środku i zobaczyłam naszyjnik z sercem. To nie był zwyczajny naszyjnik, bo w środku były dwa zdjęcia, Na lewej połówce był Tony, a po prawej znajdowała się moja podobizna. Jednak, kiedy złączyłam je w całość, dostrzegłam napis.

Wieczna i nieśmiertelna. Nasza miłość

Pepper: Musiał wiele włożyć w to pracy

<<Ale raczej było warto, prawda?>>

Pepper: To jest śliczne. Szkoda, że ja nie dałam mu prezentu

<<A przygotowałaś coś?>>

Pepper: Mieliśmy iść do restauracji i tam miałam mu wręczyć film, który zrobiłam

<<Jaki dokładnie?>>

Pepper: O tym, jak się poznaliśmy i co z tej miłości wyszło

Włożyłam z powrotem naszyjnik do pudełka i poszłam do sypialni. Tam odłożyłam je, a później pomaszerowałam zrobić kolację. Dziś przygotuję gofry. Powinny im zasmakować.

**Rhodey**

Próbowałem ułożyć myśli, ale nie byłem w stanie. Tony zabił się, by ratować swoją córkę. I co teraz będzie? Kto ma ratować świat?

Roberta: Wszystko gra?
Rhodey: Tak, tak. To... nic
Roberta: Coś cię trapi. Powiedz
Rhodey: Chodzi o to, że Tony'ego już nie ma, a razem z nim ratowałem świat przed złem
Roberta: I teraz nie wiesz, czy sam dasz radę?
Rhodey: Tak, ale jeszcze została kwestia Akademii Wojskowej... Przepraszam

Wstałem od stołu i poszedłem do swojego pokoju. Musiałem w końcu wziąć się za spełnienie woli mojego brata i przyjaciela. Nadszedł czas przeczytać list.


---**---

Hej. Jednak będę robiła coś w stylu weekendowego spamu. Trzeba nadrobić notki, więc soboty i niedziele na to przeznaczę. Czeka nas jeszcze jeden list i blisko jesteśmy finału fazy. Obrazki, które się pojawiły były zrobione przeze mnie na Gimp, ale jestem amatorką w takim sprawach. Więc jutro może nie być notki, ale mam nadzieję, że czytacie te opo z chęcią :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X