Part 138: Ważna lekcja

 
**Katrine**

Włamałam się do bazy z danymi od ojca, który miał namiary na każdego. Coś, jak FBI, ale w szerszym zakresie. Dość łatwo znalazłam to, czego szukam. Znalazłam numer telefonu do Matta. Nawet takie informacje mogłam bez trudu uzyskać. Teraz pozostało jedynie być z nim w kontakcie. Pomyślałam, by zadzwonić, skoro ojciec rozmawiał z mamą na dole. Dość szybko odebrał.

Matt: Halo! Kto dzwoni?
Katrine: Na pewno nie złodziej
Matt: Katrine? Skąd masz mój numer?
Katrine: Wygrzebałam w bazie ojca... Jesteś cały?
Matt: Żyję, ale nie chciałbym znowu oberwać. Lepiej będzie, jeśli...
Katrine: Nawet nie próbuj tego mówić. Damy radę
Matt: Nie chcę, żeby ciebie skrzywdził
Katrine: Nie zrobi tego. Gorzej z tobą
Matt: Jeszcze wczoraj walczyłem w zbroi, by cię uratować, a dziś pochowałem własnego ojca
Katrine: Przykro mi... Na pewno czujesz się z tym źle
Matt: Bo mogłem go powstrzymać, ale byłem ślepy. Mogłem mu jakoś przeszkodzić
Katrine: Będzie dobrze, Matt. Jakoś wytrzymasz. Gdybyś potrzebował mojej pomocy, chętnie ci udzielę pomocnej dłoni
Matt: Dzięki. Jesteś wspaniałą przyjaciółką
Katrine: Przyjaciółką? Znamy się parę dni
Matt: To nie szkodzi. Pomogłaś wiele razy, a teraz przeze mnie masz kłopoty
Katrine: Nie mam... Muszę kończyć, bo zaraz wkroczy tu ojciec i zrobi jeszcze większą awanturę, niż wcześniej
Matt: Trzymaj się... Widzimy się jutro?
Katrine: Tak

Rozłączyłam się akurat wtedy, gdy usłyszałam czyjeś kroki na schodach. Położyłam telefon na biurko, a później udawałam sen. Na dziś sprzeczek wystarczy.

~*Godzinę później*~ 

**Lily**

Pomogłam mamie wejść do pokoju, bo nadal była słaba. Ja też nie czułam się za dobrze. Jednak wina leżała przy implancie. Musiałam go naładować. Pozostawiłam szklankę wody przy jej łóżku i poszłam do zbrojowni. Na szczęście nikt tu nie sprzątał, więc ładowarka leżała w tym samym miejscu, co ostatnio. Wzięłam ją z kanapy i podłączyłam się do ładowania.

<<Wszystko gra, Lily?>>

Lily: Tak jakby. Dziś patrzyłam, jak zakopuję swojego tatę pod ziemią

<<Wiem o tym. Współczuję wam... Gdybyś czegoś potrzebowała, służę pomocą>>

Lily: Dziękuję, FRIDAY

<<On to zrobił dla ciebie>>

Lily: Wolałabym o tym nie wiedzieć

<<Poradzicie sobie. Razem z bratem macie tyle siły, że wesprzecie swoją mamę>>

Lily: Musimy wytrwać

<<Uda się wam. Na pewno>>

Implant dalej musiał się ładować, że nadal rozmawiałam z komputerem. Ułożyłam się wygodnie na kanapie, by wysłuchać jej wypowiedzi.

**Pepper**

Nie potrafiłam pogodzić się z odejściem męża. Mogłam go nie ignorować, bo obwiniałam za stan Lily. Jednak uratował ją. Poświęcił się dla niej, by dać nowe życie. Bez trucizny. Nawet nie byłam w stanie pomyśleć, co Tony napisał dla mnie w liście. Jeszcze nie zdołałam się otrząsnąć po pogrzebie, ale kiedyś muszę w końcu otworzyć kopertę. Może lepiej powinnam zajrzeć do dzieci, a później wezmę się w garść na przeczytanie listu.
Wstałam powoli z łóżka i wypiłam szklankę wody, którą zostawiła Lily. Mam kochane dzieci, ale żałuję, że sama nie mogę się odwdzięczyć za pomoc. Przecież teraz pozostaliśmy we trójkę, więc musimy trzymać się razem.
Moje myśli przerwało pukanie do drzwi. Pozwoliłam wejść.

Matt: Hej, mamo. Jak się czujesz?
Pepper: Już lepiej, ale ty wyglądasz okropnie
Matt: Z wielu powodów... Nie przeszkadzam?
Pepper: Nie wygłupiaj się i siadaj... Co się stało?
Matt: Jest to związane z pewną dziewczyną
Pepper: To ona cię pobiła? Dlaczego? Podglądałeś ją w szatni, czy...
Matt: Nie! Jest córką Ducha i ja... no... zakochałem się
Pepper: Moje biedactwo. Akurat źle cię trafiła strzała Amora
Matt: Ale ja ją naprawdę kocham i widzę, że też nie jestem dla niej obojętny, ale.. Mamo, nie wiem, co robić. Nie potrafię o niej zapomnieć
Pepper: Hmm... Młodzieńcza miłość. Kiedyś to przerabiałam
Matt: Naprawdę? Myślałem, że nikogo wcześniej nie kochałaś. W sensie, że...
Pepper: Każdy ma swój pierwszy raz. Kiedy miałam 17 lat, poznałam Happy'ego. Był mistrzem w koszykówce i dzięki niemu Akademia Jutra była numer jeden w Stanach. Mieliśmy wspólne hobby i tak jakoś wyszło. Byłam z nim na dwóch randkach, aż później zrozumiałam, że miałby każdą
Matt: Wow! Czyli po prostu...
Pepper: Zerwałam z nim. Zostaliśmy jedynie przyjaciółmi
Matt: No nieźle... To, co ja mam zrobić? Kocham Katrine, a ostatnio uratowałem jej życie i zamiast okazania wdzięczności, oberwałem od jej ojca w twarz
Pepper: Boli cię jeszcze?
Matt: Niezbyt, ale będę o nią walczył. Ja nie przestanę
Pepper: Dam ci radę
Matt: Właśnie na to czekałem
Pepper: Jeśli tak bardzo ci na niej zależy, nie ryzykuj kolejnej walki z Duchem. Widujecie się w szkole i niech na razie tyle wystarczy
Matt: Dziękuję

Przytulił mnie, a ja się cieszyłam, że szukał szczęścia u płci przeciwnej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X