Part 135: Igranie z wrogiem

**Lily**

Tak bardzo było mi brak taty, że mój mózg sam tworzył jego postać. To wszystko przez tęsknotę. Żałuję, że nie zdołałam go powstrzymać. Mogłam zapobiec tej tragedii. Mogłam, ale nie byłam w stanie nic zrobić.

~*Pół godziny później*~

**Katrine**

Próbowałam znaleźć jakieś wyjście z magazynu, ale wszędzie stali ci faceci w maskach. Ugadywali coś między sobą, a ich szef chyba miał zamiar skontaktować się z moim ojcem. Skoczyłam wraz ze krzesłem, nasłuchując fragment jego rozmowy.

Nefaria: Dobrze myślisz, Duchu. Mamy twoją córkę i nie zawaham się jej zabić. Masz dwie godziny, żeby zapłacić swoje długi, bo inaczej możesz pożegnać się z Katrine. Zjaw się w H-08 na nadbrzeżu.

No dobra. Teraz przynajmniej wiem, gdzie jestem i czego ode mnie chce ten cały szef tych idiotów. Hmm... Pozostało mi jedynie liczyć na szczęście, że mnie nie zabiją. Ja tak sobie gadu-gadu w myślach, a on się tu zbliża. No pięknie. Co teraz? Nie czułam strachu. Ani trochę. Jakoś się stąd wydostanę.

Nefaria: Módl się, żeby twój tatuś miał przy sobie kasę, bo inaczej będzie nieprzyjemnie
Katrine: Jesteś idiotą
Nefaria: O! Widzę, że się mnie nadal nie boisz. A to błąd, dziewczynko
Katrine: Nie nazywaj mnie tak!
Nefaria: Za dwie godziny, to nie będzie miało znaczenia

Usłyszałam jakieś pikanie, dochodzące z krzesła. Poczułam gęsią skórkę, która rozeszła się po całych plecach, powodując dreszcz. Porywacz przestał sobie żartować. Dlaczego? Podłożył bombę pod moimi nogami.

Nefaria: Nadal nie czujesz strachu? Podziękuj swojemu ojcu. Dzięki niemu, możesz zginąć... Chcesz coś powiedzieć, zanim stąd pójdę? Nie? W końcu milczysz

Gdy włączył odliczanie na ładunku, zamknął pomieszczenie i wyszedł. Nie potrafiłam powstrzymać łez. Złamał mnie. Bałam się, że umrę, a wina znowu spada na mojego ojca. Przecież wcześniej mówił, że czeka na zlecenie od jakiejś Nefarii. Jednak kłamał. Miał długi, które przed nami ukrywał.
Kiedy zaczęłam myśleć nad planem ucieczki, usłyszałam jakiś hałas. Walczyli ze sobą i raczej to nie był mój ojciec. Hałas przypominał wystrzał z wielu broni na raz. Ktoś krzyczał "Nefaria" i pewnie uciekali w popłochu. Potem jedynie dochodził dźwięk metalowych stóp, zbliżających się do miejsca, gdzie byłam zamknięta. Bez problemu rozwalił drzwi, a ja jedynie schyliłam głowę, by nie oberwać.

Matt: Wszystko gra?
Katrine: Odsuń się! Tu jest bomba!
Matt: Spokojnie. Już jesteś bezpieczna, Katrine
Katrine: Chwila... Skąd ty znasz moje imię?
Matt: Poczekaj chwilę

Pomógł mi się uwolnić i wziął krzesło razem z bombą, wyrzucając je w powietrze, że siła wybuchu rozniosła się, nie raniąc nikogo.

Katrine: Dziękuję
Matt: Niebawem powinien pojawić się twój ojciec
Katrine: A mogę wiedzieć, kim jesteś?
Matt: Znasz mnie

Odsłonił swój hełm i byłam w szoku. To... Matt? On mnie ocalił. Rzuciłam mu się na szyję, choć było trudno przy tak wielkiej zbroi. Już chciałam go pocałować, lecz wszystko musiało się zepsuć. W najlepszym momencie przerywa nam ojciec. Od razu oddalił się, zasłaniając swoją twarz.

Duch: Nie powinieneś się w to mieszać. Maggia już nigdy nie skrzywdzi mojej rodziny
Katrine: Mogłam zginąć przez twoje kłamstwa!
Duch: Nie powinnaś była uciekać z domu
Matt: Na szczęście już jest bezpieczna. Sprawdzę, czy nie ma jakiś innych zbirów w pobliżu
Duch: Zaczekaj... Kim ty jesteś?
Matt: Bohaterem
Duch: To mi nie wystarczy. Stark umarł. Wiem to, więc ty musisz być Rhodey Rhodes lub syn Anthony'ego
Matt: Nie musisz wiedzieć

Od razu wystartował do lotu, lecz on go zatrzymał, chwytając za jego nogę, aż upadł. Kompletnie mu odbiło! Chciał wiedzieć, kto mnie uratował.

**Matt**

Tak mi się odwdzięcza? Uratowałem jego córkę. Zaro wdzięczności, ale za to Katrine mi podziękowała. A teraz? Duch oszalał i walił we mnie wszystkim, czym popadnie.

Rhodey: Matt, wracaj do domu
Duch: Kim do diabła jesteś, blaszaku?

<<Matt, moc gwałtownie spada>>

Matt: Aaa!

Poczułem, jak zostałem porażony prądem, a zbroja w jednej chwili przestała działać, jak trzeba. Nie mogłem strzelać i nawet się ruszyć.

<<Restartuję system. Ponowne włączenie za minutę>>

Matt: Duch!
Duch: Teraz mogę wiedzieć, kim jesteś

Nie miałem siły go powstrzymać. Sam wyrwał maskę, aż odkrył moją tożsamość. Był wściekły, aż oberwałem mocno w twarz.

Duch: Matthew Stark? A jednak miałem rację. Pożałujesz, że ze mną zadarłeś!
Katrine: Tato, puść go! On mnie uratował! Nie rozumiesz?
Duch: Zakazałem ci się zadawać ze Starkami, a teraz twój chłopak będzie cierpiał
Katrine: Nie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X