Hammer Multinational. Justin siedzi przy biurku. Rozmawia z
Sashą.
Sasha: Wiele się wydarzyło podczas twojej nieobecności
Justin: Co na przykład? Stark International wreszcie upadło
na dno, czy Iron Man zginął?
Sasha: Wiem, że o tym marzysz, ale nie to mam do
powiedzenia. Kiedy T.A.R.C.Z.A próbowała cię wyleczyć, mieliśmy inwazję obcych.
Do tego cały świat już wie, kim jest…
Justin: Przez większość czasu myślałem tylko o jedzeniu
mózgów, więc nie interesowałem się niczym innym
Sasha: A co powiesz na to, że Tony Stark to Iron Man?
Justin: Hmm… To ciekawe. Jeśli zgładzę Starka, nikt mi nie
stanie na drodze
Sasha: Poza Howardem
Justin: A co on ma do rzeczy?
Sasha: Sprawuje kontrolę nad firmą. Nie jego syn
Justin: Dlatego musimy wprowadzić nasz najnowszy wynalazek
na rynek zbrojeniowy... Jak idą prace?
Sasha: Wszystko jest gotowe i nie widzę przeszkód, by już w
tym tygodniu pokazać prototyp
Justin: Wyśmienicie! No to przetestujmy to cacko
Cieszy się. Idą do laboratorium. Punisher obserwuje ich.
Punisher: Wkrótce będziesz mój. Zapłacisz za wszystkie swoje
grzechy, Hammer
Chowa broń i znika.
Tymczasem Tony, Rhodey i Pepper przechadzają się po ulicy
Nowego Jorku.
Tony: Za kilka dni mogę studiować. A jak z wami?
Rhodey: Muszę zdać test, żeby iść do Akademii Lotniczej. Ty
nie masz czegoś takiego do rekrutacji? Przecież wybierasz się do MIT, a to nie
byle jaka uczelnia
Tony: No tak, ale znasz mnie. Na pewno zdam. Przecież jestem
geniuszem
Śmieje się. Szybko poważnieje.
Tony: A co z tobą, Pepper?
Pepper: Też studia, bo naprawdę chcę zostać agentką
T.A.R.C.Z.Y, choć na początku chciałam być policjantką i przesłuchiwać ludzi,
co nawet byłoby fajne
Tony: Nadajesz się do tego
Głupio się uśmiecha. Szturcha go lekko w ramię.
Pepper: Głupek
Rhodey: Ja się cieszę, że jest w dobrym nastroju, bo
ostatnia akcja mogła się skończyć tragicznie
Pepper: Co masz na myśli?
Rhodey: Tony mógł umrzeć
Zastyga w miejscu.
Pepper: Kto? Który to chciał mi odebrać chłopaka? Jaki
cwaniak? Masz na niego namiary? Och! Będzie martwy
Tony: Pepper…
Pepper: Dlaczego dowiaduję się o tym teraz?!
Tony: Nie chcę o tym mówić
Idą dalej. Nagle wpadają na kogoś. Widzą, że ma laskę dla
niewidomych.
Tony, Rhodey, Pepper: PRZEPRASZAMY
Daredevil: Nie szkodzi. Nic się nie stało
Wstaje. Idzie w kierunku kancelarii adwokackiej. Przyjaciele
wchodzą do pizzerii. Rhodey zamawia pizzę. Siadają do stolika przy oknie.
Tony: Wiecie, że każdy z nas pójdzie w swoje strony.
Jedynie, co będzie nas łączyć…
Pepper: To zbrojownia. Wiemy o tym, Tony, ale jeszcze mamy
czas. Nadal jesteśmy drużyną i nic nas nie rozdzieli. Nawet jeśli będziemy
zajęci budowaniem naszej przyszłości, wciąż możemy tak bez powodu spotykać się
w bazie i wymienić parę słów, prawda?
Rhodey: Z tobą można robić konferencje
Tony: I czekać, aż ci zaschnie w gardle
Chichoczą.
Pepper: No ej! Nie bądźcie tacy! Idioci
Tony daje jej buziaka w policzek.
Tony: Dobrze wiesz, że jesteś moja gadułą
Pepper: Och! Tony
Kelnerka przynosi zamówienie. Dziękują. Rhodey zaczyna jeść.
Pepper: Hahaha! A ty, jak zwykle głodny. Oj! Będzie mi tego
brakować
Tony: Mi też
Żarłok kiwa głową.
Pepper: Jedz, jedz. Nam też coś zostaw
Rhodey: Mhm…
Pepper kładzie głowę na ramieniu chłopaka. Chce coś
powiedzieć. Już otwiera usta, ale rozlega się hałas na ulicy. Patrzy i widzi
dwóch bandytów w kominiarkach, którzy napadają na bank. Geniusz wstaje, lecz w
porę chwyta go kumpel. Odkłada na chwilę jedzenie.
Rhodey; Gdzie idziesz?! Schowaj się!
Tony: Mogę pomóc
Rhodey: A wiesz, jak daleko jest do świątyni? Nie zdążysz.
Zostaw to policji
Pepper: Rhodey ma rację, a poza tym, chyba ktoś się nimi
zajął
Przyjaciele dostrzegają agentów T.A.R.C.Z.Y. Jeden z nich
nokautuje przeciwnika, a drugi zabiera mu broń. Trzeci paraliżuje ostatniego
bandziora, zaś czwarty rozbraja go. Zakuwają kryminalistów w kajdanki i
zabierają.
Rhodey: No i widzisz? Po krzyku
Pepper: A ty chciałeś już się kryć
Rhodey: Dla bezpieczeństwa
Nagle słyszą panikę ludzi. Bandyci padają martwi od strzału.
Tony: Nie! Tylko nie on! Znowu Punisher!
Wścieka się. Wybiega z lokalu.
Pepper: Tony!
Rhodey: Wiem, gdzie pobiegł. Musimy go zatrzymać, zanim
zrobi coś głupiego
Pepper: Masz rację, więc chodźmy
Wychodzą na ulicę. Pepper krótko patrzy na zwłoki.
Rhodey: Pepper, nie mamy na to czasu. Chodź!
Pepper: Spokojnie, panikarzu. Już lecę
Zbrojownia. Tony przegląda wiadomości na temat postępowania
oprawcy. Szuka powiązań między ofiarami. Myśli przerywa mu pojawienie się
pozostałych członków drużyny.
Rhodey: Zdążyliśmy na czas. Jeszcze nie wskoczyłeś do zbroi
Tony: Fakt, że jestem wściekły, ale nie głupi
Rhodey: No nie powiedziałbym
Pepper: Oj! Rhodey, daj już spokój. Lepiej rozwiążmy ten
problem z Punisherem wspólnymi siłami. Musimy go złapać
Tony: Dlatego myślę, kto jest prawdziwym celem. Załatwił już
Unicorna, Killershrike’a i jakiś mało znanych przestępców. Kto będzie następny?
Rhodey: Chyba wiem, jak go dopaść. Prowokacja
Tony: Co masz na myśli?
Rhodey: Wykurzymy go z kryjówki. Jeden z nas przebierze się
za przestępcę i zrobi coś złego. Na przykład kradzież brylantów, a T.A.R.C.Z.A
będzie interweniować
Tony: Hmm… Ryzykowne, ale może się udać
Pepper: O! To ja się zgłaszam na ochotnika
Tony: Mowy nie ma! To zbyt niebezpieczne. Nie chcę cię
stracić
Pepper: A ja ciebie! Jak usłyszałam o tym, że mogłeś umrzeć,
to boję się, że teraz możesz już nie wrócić
Smutnieje. Tony przytula ją.
Tony: Dzięki Extremis mogę połączyć się ze zbroją.
Wystarczy, że będzie gdzieś w pobliżu, więc nic mi się nie stanie
Rhodey: Czekaj, czekaj. Castle załatwia każdego oprycha,
prawda?
Tony: No i?
Rhodey: No i chyba wiem, kto jest na celowniku… To Hammer
Pepper: Ej! To ma sens. Przecież on tyle razy produkował
broń, a nasz oprawca nie toleruje takich czynów, więc to logiczne, że w niego
będzie mierzył i nie zawaha się go zabić
Tony: Tylko, że on ostatnio nie wychodzi z biura. Pewnie
buduje jakąś broń. Ostatnio ukradł schematy, czyli może teraz się tym zajmować
Rhodey: Czyli lecimy do Hammer Multinational? A Pepper?
Pepper: Proszę cię. Przydam się wam na pewno
Tony: Nadal nie chcę ryzykować, by stracić ciebie
Pepper: Ale o Rhodey’go się nie martwisz
Tony: Bo jest uzbrojony po uszy, a poza tym, jesteś moim
skarbem
Pepper rumieni się. Żegna się z nimi.
Pepper: Będę obserwować wasze zbroje. Uważajcie na siebie
Tony: Tak, jak zawsze
Pepper: Rhodey?
Rhodey: Tak, tak. Dopilnuję, by włos mu z głowy nie spadł
Wchodzą do pancerzy. Wylatują z bazy. Ruda wskakuje na
fotel.
Pepper: Powodzenia
Kiedy oni są w trakcie lotu do celu, Justin testuje nową
broń. Miotacz promieni działa. Cieszy się.
Justin: Jest postęp. Teraz trzeba znaleźć kupca
Sasha: Na Maggię nie możemy liczyć, bo nikogo już nie ma
Justin: Cóż… Ktoś na pewno się znajdzie. Teraz, gdy możemy
osiągnąć taki ogromny sukces, nie można pozwolić na porażkę
Sasha dostrzega czerwony punkt na ścianie.
Sasha: Padnij!
Następuje strzelanina. Bogacz chowa się, a ona za nim.
Ściana jest przedziurawiona. Spada obraz. Na chwilę się wychyla.
Justin: Ej! To nie było tanie!
Sasha: Justin!
Pociąga go ze sobą. Na miejscu pojawia się Daredevil.
Strzały ustają. Frank rzuca granat dymny.
Daredevil: Nie ukryjesz się przede mną, Castle. Koniec
zabawy
Skacze i uderza pałkami po jego twarzy. Mężczyzna obserwuje
ich starcie na dachu za pomocą lornetki.
Justin: Kim on jest?
Sasha: Nazywają go Daredevilem. Jest przeciwieństwem
Punishera. On zaciąga przestępców pod sąd, a nie zabija ich
Do walki dołączają zbroje. Są w szoku, ale dym im nie
przeszkadza. Dzięki sensorom widzą dwie postacie.
Rhodey: Który to Castle?
Tony: Chwila…
Wiatr rozdmuchuje dym.
Tony: Tam jest!
Przyjaciel zatrzymuje go.
Rhodey: Zaczekaj, Tony. Tam ktoś z nim walczy
Śmiałek wymachuje swoją bronią, odbijając pociski. Geniusz
doznaje olśnienia.
Tony: Nie wierzę
Rhodey: Co takiego?
Tony: To on mnie wtedy uratował. Bez problemu odbija każdy
pocisk
Rhodey: Czyli może być po naszej stronie. Dobrze się składa
Pepper: Halo! Będziecie tak stać, jak kołki, czy mu
pomożecie?
Walka trwa. Zamaskowany bohater dostaje w głowę. Nie wie,
gdzie jest przeciwnik. Nie wyczuwa go. Tony ma dość patrzenia i używa ataku
sonicznego. Punisher zasłania uszy, ale nie wytrzymuje. Pada na kolana, aż
traci przytomność. Iron Man pomaga Daredevilowi wstać. Również odczuwa skutki
ataku.
Daredevil: Niepotrzebnie się wtrącałeś. Dałbym radę sam.
Dlaczego mi pomogłeś?
Tony: Odwdzięczam się za uratowanie mi życia. Dziękuję ci
Daredevil: Zrobiłem to, co trzeba było zrobić
Skacze z dachu. Znika. Rhodey ląduje.
Rhodey: Wezwałem T.A.R.C.Z.Ę. Załatwią mu odpowiednią celę…
Tony? Coś nie tak?
Tony: Hammer
Wlatuje przez rozbite okno. Przeciwnik stoi, jakby nic się
nie stało.
Justin: Nie musiałeś mnie ratować, Stark. Lepiej mnie nie
lekceważ
Tony: Niby dlaczego? Co chcesz zrobić? Myślisz, że pozwolę
ci zniszczyć firmę mego taty?
Justin: Oj! Jesteś głupi. Będę najlepszy i żadna korporacja
nie stanie mi na drodze. Wykonam wszelkie środki, żeby wygrać, rozumiesz?
Zrobię wszystko i dzięki tobie, nie muszę się bać Punishera. Pomogłeś mi
Tony jest przerażony, ale i też wściekły. Nic nie mówi.
Wraca z Rhodey’m do bazy.
Kryjówka Madame Masque. Duch i Whitney stoją przy łóżku
Stane’a. Maszyna zaczyna wariować. Starzec otwiera oczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi