Odcinek 4: Czerwony problem

Więzienie T.A.R.C.Z.Y. Generał Ross siedzi na łóżku. Przechodzi czyjś cień. Obezwładnia strażników. Wstukuje kod do wejścia laboratorium. Szuka próbki krwi. Zabiera ją. Wychodzi. Kolejni agenci tracą przytomność. Podchodzi do celi. Hakuje zabezpieczenia. Otwierają się drzwi.

Gen. Ross: Masz to?
Duch: Tak, jak obiecałem… Co z pieniędzmi?
Gen. Ross: Dostaniesz je, ale najpierw krew
Duch: Tego procesu nie da się odwrócić, ale proszę bardzo

Wstrzykuje czerwoną substancję. Więzień przemienia się. Krzyczy. Wytwarza się energia, która niszczy celę. Patrzy na ręce. Jest w szoku.

Gen. Ross: Co ty mi zrobiłeś?!
Duch: To, co chciałeś, a teraz kasa

Udaje mu się użyć telefonu. Dokonuje wpłaty.

Duch: Tak lepiej

Przenika przez podłogę. Nagle wbiegają strażnicy. Celują w niego. Bez problemu atakuje ich potężnym uderzeniem. Są ranni. Czerwony biegnie i rozwala ścianę. Ucieka. Jeden z agentów komunikuje się z Fury’m.

Agent: Generale Fury… Mamy duży… problem. Potrzebne… wsparcie

Więcej nic nie mówi. Mdleje.

Tymczasem nad miastem, Tony i Rhodey patrolują Nowy Jork. Pepper siedzi na fotelu. Obserwuje całą sytuację.

Rhodey: Dalej nie daje ci spokoju ta sprawa z Hammerem?
Tony: A jak nie miałoby być inaczej? On coś knuje właśnie teraz i na razie nic nie zrobimy. Jeśli stworzy broń masowego rażenia albo bombę, nie tylko Stark International będzie w niebezpieczeństwie, ale całe miasto
Rhodey: Ja cię rozumiem, Tony. Jednak nie zapominaj, że musimy też myśleć o szkole. Za kilka dni kończymy Akademię Jutra. Nie możemy żyć tylko bohaterowaniem
Pepper: Jak zwykle Rhodey ma rację, co czasem jest nie do zniesienia
Rhodey: To samo tyczy się twojego gadulstwa
Pepper: Że co?! Och! Zaraz wezmę Rescue i ci przywalę!
Tony: Ej! Ktoś musi być w bazie na wszelki wypadek. Zostań, bo i tak prawie skończyliśmy sprawdzać okolicę

Kiedy już kierują się do powrotu, słyszą krzyki ludzi. Bez zastanowienia lecą w kierunku hałasu. Wszędzie ogień i ludzie, co uciekają w popłochu. Widzą kogoś.

Tony: Chyba Hulk ma zły dzień… Hej, kolego. Co cię ugryzło? Nie musisz od razu rozwalać pół Manhattanu
Rhodey: Eee… To nie jest Hulk
Pepper: Chłopaki, uciekajcie!
Tony: Serio, Pepper? Przecież on nam nic nie… zrobi
Rhodey: Tony!

Obrywa samochodem. Wbija się w asfalt. Wstaje i atakuje repulsorami. Rhodey wystrzeliwuje rakiety w cel.

Rhodey: Trafiliśmy go?

Z dymu wyłania się czerwony potwór.

Tony: Chyba nie
Rhodey: Chwila… On jest czerwony? Nie, żebym był daltonistą, ale czy nasz Hulk nie jest szary?
Tony: Bruce, opanuj się! Co z tobą?! Jesteśmy twoimi przyjaciółmi!
Gen. Ross: Mylisz się. Jestem Red Hulk!

Wykonuje duży skok. Uderza Iron Mana i War Machine w tym samym czasie. Przebijają się przez budynek. Leżą na ulicy. Geniusz powoli wstaje.

Tony: Czego ty chcesz? Kim jesteś?!
Gen. Ross: Chcę Hulka! Gdzie on jest?!
Tony: A skąd mam to wiedzieć?! Nie szukaj go, jeśli nie chcesz narobić sobie guzów
Gen. Ross: Nie boję się nikogo, a szczególnie was

Wyjmuje spluwę. Strzela w nich. Blaszak używa pola siłowego. Czarnoskóry wykorzystuje całą artylerię. Wzrasta gniew wroga. Rośnie jego temperatura ciała. Uderza w ziemię, która pęka.

Rhodey: Może zamiast bezmyślnie atakować, znajdźmy słabe punkty?
Tony: Dobry pomysł, ale brakuje nam czasu
Pepper: Wycofajcie się! Natychmiast! On znowu w was mierzy!
Tony: Latarnią? Nie wierzę
Rhodey: Przydałaby się T.A.R.C.Z.A

Przeciwnik chce rzucić przedmiotem, lecz ucieka. Widzi helikarier na niebie. Decyduje się wycofać. Słyszą agentkę Hill.

Maria Hill: Iron Manie i War Machine, zapraszamy do generała na pogawędkę
Tony: A herbatka i ciasteczka też będą?
Maria Hill: To nie jest śmieszne! Chodzi o ucieczkę więźnia
Pepper: Chłopaki, idźcie. Dowiedzcie się, o co chodzi

Zgadzają się oboje. Wchodzą na bazę powietrzną. Agentka prowadzi ich na mostek. Herosi podchodzą do niego. Odsłaniają twarze.

Maria Hill: Generale, przyprowadziłam ich
Fury: Świetnie. Mam nadzieję, że nie sprawiali problemów
Maria Hill: W żadnym razie
Tony: Fury, co się dzieje? Co to za czerwony stwór? To nie Hulk, prawda?
Fury: Z więzienia zniknął generał Ross i ktoś mu w tym pomógł. Na kamerach nic nie widać, bo osoba musiała być niewidzialna. Oboje dobrze wiemy, kto mógł to być
Tony: Duch
Fury: Nie inaczej. Najpierw doszło do włamania w laboratorium. Tam trzymamy próbki krwi wszystkich herosów, w tym także twoją. Tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś znalazł się w stanie krytycznym... Wiemy, że zniknęła próbka z krwią Bannera, a wy już mieliście okazję spotkać się z nowym Hulkiem
Rhodey: Zaraz, zaraz. Chce pan powiedzieć, że ktoś ukradł krew Hulka, by stać się drugim potworem?
Fury: Jeśli Ross zbiegł i przy jego celi poruszał się Duch, możemy przypuszczać, iż został Red Hulkiem
Tony: To nie ma żadnego sensu. Po co mu zmiana w tego, którego chciał wcześniej wykorzystać tkanki do badań?
Rhodey: Tony, ty taki geniusz i tego nie ogarniasz? Przecież w tym jest logika. Jeśli chce dorwać Bruce’a, musiał wyrównać szanse na przetrwanie z nim
Tony: Przydałby się nam do pomocy. Ktoś wie, gdzie on może być?
Fury: Jest poza zasięgiem. Pewnie zaszył się gdzieś w górach lub na jakimś pustkowiu
Tony: Ale Red Hulk chce go dopaść
Fury: Nie uda mu się

Niespodziewanie odzywa się alarm.

Fury: Hill, meldować! Co tam się dzieje?!
Maria Hill: Wygląda na to, że znowu ktoś włamał się do laboratorium
Tony: Lecimy tam

Rhodey chwyta za ramię przyjaciela.

Rhodey: Zaczekaj! Mamy w ogóle jakiś plan działania?
Tony: Nie dajmy się zabić

Wtrąca się Pepper.

Pepper: Uważajcie na siebie. Nie wiadomo, co planuje. Jeśli to pułapka, to…
Tony: Niby czemu? Nawet T.A.R.C.Z.A nie zna obecnej lokalizacji Bruce’a. Ross się z nami droczy
Pepper: Chyba, że chce wstrzyknąć kolejną próbkę, by stać się jeszcze silniejszym
Tony: O! A to zmienia postać rzeczy

Natychmiast lecą do laboratorium. Agenci biegną za nimi. Fury dowodzi z mostku rozkazami.

Fury: Strzelajcie, gdy zacznie atakować. Gdyby zrobiło się nieciekawie, użyjcie gazu
Agent: Dobrze, generale

Blaszaki celują rękawicą w Red Hulka.

Tony: Poddaj się, Ross. Nic nie zrobisz. Jesteś otoczony
Gen. Ross: I znowu jesteś w błędzie. Nie poddam się. Nie poddam się bez walki!

Krzyczy i uderza pięściami o podłoże. Strzelają repulsorami. Czerwony rzuca się na Tony’ego. Przygniata go do ziemi. Agenci strzelają pistoletami. Tracą naboje. Tony odpiera atak giganta przez strzał rakietami.

Rhodey: To na nic! Nie damy rady bez Hulka!
Tony: Mam pomysł

Wstaje i używa ataku sonicznego. Stwór chwyta się za głowę. Pada na kolana. Słabnie. Chwilowo, bo znowu wpada w furię. Ludzie Fury’ego rzucają bomby z gazem.

Agent: Odsuńcie się od niego!
Tony: Gaz? Myślicie, że to da radę?
Agent: Macie lepszą metodę?
Gen. Ross: Całkiem mądre, ale i głupie

Rzuca się na agenta, który traci przytomność.

Rhodey: Przegiąłeś, kolego. Spróbuj tego

Strzela z pocisku przeciwczołgowego. Wróg przebija się przez ścianę na korytarz placówki. Tony sprawdza wyposażenie człowieka z T.A.R.C.Z.Y. Znajduje dwa granaty dymne. Bierze je. Rzuca nimi w wrogi cel.

Gen. Ross: To mnie nie zatrzyma
Tony: Bo nie miało
Gen. Ross: Hę?

Herosi uderzają z unibeamu. Generał pada. Agentka Hill i Nick zjawiają się na miejscu. Monstrum zmienia się w człowieka. Agentka zakuwa mu ręce. Zabiera do celi.

Fury: Dobra robota, ale i to jeszcze nie koniec
Tony: Raczej na dzisiaj już tak. No chyba, że masz powód, by zatrzymać nas na dłużej
Fury: Powinieneś trafić do więzienia za ostatnie włamania, wiesz? Jednak potrafię być dla ciebie dobry, Iron Manie. Nie pójdziesz siedzieć
Tony: Wiesz, że my jakoś powinniśmy dowiadywać się, co się dzieje? Do tej pory wszyscy pouciekali z pudła i nie możemy siedzieć i nic nie robić. Trzeba działać
Fury: T.A.R.C.Z.A obserwuje Hammera, żeby nie zrobił kolejnego głupstwa, ale Masque pozostaje poza zasięgiem. Wracajcie już do domu. Zrobiliście już dość, a jutro macie szkołę
Tony: To nasz problem, generale
Rhodey: Gdyby coś się działo, dajcie nam znać
Fury: Jak na razie każdy jest niedoinformowany

Przyjaciele opuszczają helikarier. Wracają do zbrojowni. Zdejmują zbroje.

Tony: Pepper, wróciliśmy. Teraz możesz dorwać Rhodey’go
Rhodey: Ej! Byłem grzeczny
Tony: Pepper?

Podchodzi do fotela. Uśmiecha się.

Tony: Śpi, jak aniołek. Widocznie uporanie tego bałaganu zajęło nam więcej czasu, niż sądziłem
Rhodey: Super, a teraz wracajmy do domu. Jestem padnięty

Ziewa. Oboje odchodzą w swoje strony. Po kilku minutach, Pepper budzi się.

Pepper: Halo? Chłopaki, jesteście tam? Och! Nadal walczą? No nic. Chyba Tony nie będzie zły, jak sobie… pośpię. Och!

Zamyka oczy. Znowu zasypia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X